Fenty Beauty by Rihanna Killawatt Freestyle Highligter Rozświetlacz

Produkt zamknięty w pięknym, typowym dla Fenty opakowaniu. W środku lusterko. Zakupiłam w kolorze Lightning Dust/Fire Crystal podzielony na dwie części. Kolory jasne, odpowiednie dla bladych. Konsystencja pudrowa. Efekt jaki tworzy na twarzy jest bardzo delikatny. Pierwszy odcień zostawia subtelną poświatę na policzku, drugi tworzy rowniez bardzo delikatny efekt tyle ze z malutkimi drobinkami brokatu. Produkt wydajny, utrzymuje się dość długo na twarzy. Jednak nie tworzy nic specjalnego. Jest to dla mnie zwykły rozświetlacz za „miliony monet”. Nie kupię więcej. Na rynku możemy spotkać lepsze produkty.

Niedawno miałam ochotę przetestować coś nowego z kolorówki, więc wybrałam zestaw z Fenty Beauty. Kultowy już rozświetlacz w odcieniu Wattabrat - chłodniejszy, różowo-fioletowy. Jego formuła jest zdecydowanie drobinkowa, więc było to dla mnie ciekawe doświadczenie, bo preferuję efekt gładkiej tafli z subtelną drobinką. Rozświetlacz ładnie mieni się na skórze, nie ma bazy kolorstycznej i łatwo go też zaaplikować. Pozytywnie oceniam też jego trwałość. Zdecydowanie bardziej podoba mi się on jako topper na powieki lub na inne cienie. Na pewno chętnie będę go używać, ale nie porwał mnie na kolana. Na plus oczywiście design opakowania, lusterko i trwałość. ZALETY Unikatowy odcień Fajny jako cień na powieki Trwałość Opakowanie WADY Drobinkowa formuła, która nie każdemu się sprawdzi

Opakowanie rozświetlacza jest bardzo eleganckie i estetyczne. Formuła jest drobinkowa, więc nie każdemu ona będzie pasować. Wygląda, jakby nałożyć brokat na twarz - na większe wyjścia idealny. Dobrze się trzyma na twarzy. Posiadam odcień Trophy Wife, jest to żółte złoto, pierwszy raz widzę taki piękny odcień złotego. Nie znam zamienników, więc dla mnie jest bezcenny.

W opakowaniu wygląda zjawiskowo. Niestety na twarzy nie spełnia do końca moich oczekiwań. Wattabrat to rozświetlacz bardzo drobinkowy - bardziej brokat niż tafla. Daje efekt chłodnego, różowego błysku, ale nie jest to jednolite odbicie światła, drobinki ładnie się mienią. Niestety po czasie mają tendencję do migracji po twarzy, co jest jego największą wadą. Fixer nie do końca to zatrzymuje. Różowy ton z upływem godzin się wytraca, zostawiając tylko chłodne drobinki, trochę jak w viralowym How Many Carats!?. Na co dzień się nie nadaje - to raczej produkt na większe wyjścia, szczególnie do chłodnych i różowych makijaży. Jako topper na powieki sprawdza się o wiele lepiej - wtedy ta brokatowość może być nawet zaletą. Może też zastępować róż. Zostawia ślady na ubraniach, trudno go zmyć, ale jest bardzo wydajny - zwłaszcza, że sięga się po niego rzadko.

Opakowanie jest w typowym dla Fenty kształcie ale mimo że wygląda na białe to świetle mieni się niebiesko różowymi drobinkami. Kolor to typowe żółte złoto, pięknie się mieni i odbija światło. Na policzki idealnie sprawdzi się przy ciemniejszej karnacji dla mnie idealnie podkreśla kolor mojej tęczówki na oczach, moim zdaniem najładniej wygląda w wewnętrznych kącikach oczu u mnie na ciało nałożony bardzo dużym pędzle też dobrze wygląd. Kolor jest dość podobny do cienia „Cyganka” od glamshop ale cień ma ciemną bazę.

Z początku myślałam, że ten kolor nie ma szans wyglądać dobrze u osób z jaśniejszymi karnacjami. Jak ogromne było moje zdziwienie, gdy okazało się, że na kościach jarzmowych ten odcień nie jest w żadnym wypadku „jajecznicowy”, tak jak wygląda to w opakowaniu. Wygląda naprawdę pięknie i widać go z odległości dwóch kilometrów :), nawet u osób z jasnymi karnacjami. Nie daje on efektu tafli, tylko intensywnie migoczące drobinki, co moim zdaniem wyglada pięknie i jednocześnie niweluje żółć. Świetnie wyglada także na powiekach i matowej pomadce. Jednak oczywiście najlepiej wyrwać ten rozświetlacz na promocji, bo wyjściowa cena niekoniecznie jest adekwatna :).

Rozświetlacz jest naprawdę przepiękny. Samo opakowanie, solidne,z lusterkiem. Piękne i eleganckie. Delikatnie mieniące się w słońcu. W środku naszym oczom ukazuje się mocno złoty, tłoczony niczym plaster miodu rozświetlacz. Nie jest twardy i zbyt mocno zbity. Bardzo łatwo się go aplikuje. Dla mnie brak zapachu. Co do efektu to na pewno nie spodoba się i nie nada się do każdego typu karnacji. Jest bardzo wyrazisty i mocno złoty. Trzeba uważać żeby nie zrobić sobie pasa startowego widzianego z kosmosu. Blask petarda. Ale to raczej kosmetyk dla odważnych lub typowych srok. Poza tym nie moge mu niczego ująć, jest po prostu świetny.

Uwielbiam go, mam odcień Lightning Dust/Fire Crystals, jeden jest neutralny, delikatny na co dzień, drugi delikatnie chłodniejszy z drobinkami, mocno obijający światło. Trzyma się cały dzień, jest niemożliwie wydajny i ma przepiękne opakowanie z lusterkiem.

Rozswietlacz mam już rok. Ślad użytku jest ledwo widoczny, a uzywam go niemal non stop. Opakowanie super, łatwo się uzywa, na twarzy wyglada obłędnie.

Kultowy i nie bez powodu ;) Produkt zdecydowanie dla odważnych, zwłaszcza jeśli macie jaśniejszą cerę. Tworzy piękną taflę o złotym połysku, można stopniować ten efekt, ale nawet nałożony bardzo delikatnie, będzie mocno widoczny.

Rozświetlacz z efektem wow, cień, nabłyszczacz ust w jednym? Poproszę! Posiadam miniaturkę w odcieniu hustla baby i pełnowymiarowy w odcieniach fire crystal/lightning dust. Rozświetlacz nie ma typowo pudrowej konsystencji mimo ze jest w kamieniu. Powiedziałabym, że ma coś w sobie z „mokrego” rozświetlacza. Przepięknie wygląda na policzkach (sroki będą zachwycone), daje ładny kolor na powiece, nie jest ciężki, nie podkreśla tak mocno niedoskonałości jak inne rozświetlacze. Ma bogatą gamę kolorystyczną, dla każdej karnacji i na każdą okazję. Kiedy mam ten rozświetlacz zawsze zbieram komplementy, bo twarz wygląda świeżo i na młodszą, zdrowszą. Uwielbiam

Bardzo chciałam kupić ten rozświetlacz, ale szkoda mi było pieniędzy. Dostałam jednak bon do Sephory i spełniłam swoją zachciankę. Nie żałuję zakupu, ale nie oznaczę produktu jako hit. Mam wariant Lightning Dust/Fire Crystal. Zacznę od opakowania, bo ono tutaj robi dużą robotę. Kształtem plastra miodu Rihanna trafiła w dziesiątkę! Samo wykonanie jest najwyższej jakości, piękny holo kolor opakowania, nawet znalazło się logo marki na lusterku. Jest poręczne, dobrze się otwiera, nie ma się czego przyczepić. Ładnie prezentuje się na toaletce - ekskluzywnie :D Przemawia do mnie fakt, że rozświetlacz to tak naprawdę 2 in 1, ale o innej mocy błysku. Moja wersja kolorystyczna to pudrowy róż/nude. LD to delikatna tafla do makijażu dziennego, a FC to moc drobinek na wieczór. Niestety w świetle dziennym oba te kolory wyglądają na mnie sino :( Drobiny są piękne, ale sama baza kolorystyczna jest chłodna, nie taki nudziakowy róż jak w opakowaniu. Nie jestem opalona, używam koloru True Ivory w podkładach Rimmela, nie mam też totalnej żółtaczki na twarzy. A jednak nie odpowiada mi do końca chłód tego rozświetlacza. Konsystencja jest cudowna, jakby mokra, nie pyli się, ładnie się nakłada. Można go zbudować do naprawdę mocnej tafli. Jest trwały, nie migruje po twarzy. Pięknie rozświetla kącik oka, łuk brwiowy, a Fire Crystal na środku powieki robi całą robotę. No ale ta siność odcienia sprawia, że używam go tylko na wieczór (lub w powyższych celach), bo wówczas drobiny wyglądają cudownie, a sinego koloru nie widać. Na zdjęciu porównanie z klasykiem - Mary-Lou Manizer, gdyby któraś z Was zastanawiała się nad kupnem Killawatt w takim wariancie kolorystycznym.

Piękny rozświetlacz do twarzy i ciała, używam go na wiele sposobów:na dekold, w kąciki oczu, jako klasyczny rozświetlacz, jako cień na powieke, jako rozświetlającu puder (na impreze, mieszając z pudrem). Sprawdza sie w każdej sytuacji! Nie osypuje się, nie znika i nawet przy mojej bladej cerze wygląda super!

To jest mój ideał. Mogłabym nie używać żadnego. Po pierwsze, ma idealny odcień (Lightning Dust/Fire Crystal) - nie jest za ciepły ani za chłodny, nie jest za żółty ani za złoty, nie wygląda też zbyt srebrno czy szaro czy sino, no po prosu perfekcja dla mojej chłodnej cery <3 Po drugie, wersja po lewej czyli bardziej delikatna, ma idealnie wyważony błysk na dzień, po prostu boski naturalny glow. Wersja po prawej czyli mocniejsza jest równie piękna, ale używam jej raczej wieczorowo/weekendowo. Żałuję, że wersji light nie można kupić osobno, bo kupiłabym chyba od razu zapas. Formuła również jest boska, nie osypuje się, jest długotrwała. Opakowanie - bardzo stylowe i porządne. To jest mój rozświetlaczowy numer jeden i dłuuugo nic go nie pobije. Uwielbiam.

Jestem miłośniczką mocnych, oślepiających rozświetlaczy. Ten jest najlepszy w porównaniu do innych z mojej kolekcji. Mam miniaturkę koloru Hu$tla Baby, która i tak jest całkiem spora, bo tego typu kosmetyki zazwyczaj starczają na długo. Produkt Fenty nakłada się bardzo wygodnie. Wygląda świetnie zarówno 'na sucho' jak i 'na mokro'. Nie osypuje się na twarzy, jedynie na brzegach opakowania zostaje drobny pyłek, który łatwo można zebrać pędzelkiem. Rozświetlacz w tym kolorze raczej nie nadaje się do bardzo jasnych karnacji, gdyż może być widoczny w postaci lekko różowych pasków. W świetle daje taflę mocnego złotego blasku. Utrzymuje się na twarzy cały dzień. Opakowanie ma lusterko

Jak nie lubiłam rozświetlania, tak przy tym cudeńku je pokochałam. Jest idealny, pięknie sie nakłada, pięknie wyglada na twarzy, utrzymuje się cały dzień. Mam odcień AfternoonSnack/MoHunny, a cerę jasną z żółtymi tonami.

Od kiedy wyszły mam już trzecie opakowanie. Przecież to jest jakiś cud. Mam mean money/hu$$tla baby i fire crystal/lighting dust. Pokochałam go tak, że już chyba nigdy nie kupię nic innego. Jako jedyny nie zrobił mi skorupy na twarzy i nie zwaztl mi podkładu, co robiły wcześniejsze rozswietlacze z MUR np. Hu$$tla baby to piękne idealne złoto, lighting dust to oslepiajacy szampan ???? perfekcja wart każdej złotówki, choć szkoda że nie ma jednak go więcej w opakowaniu.

Posiadam kolor Metal Moon. Zachęcona wieloma zdjęciami pięknego glow pobiegłam po niego do sephory. Zdecydowałam się na najjaśniejszy kolor gdyż jestem bardzo blada i prawie każdy rozświetlacz jest dla mnie za ciemny. Ogromnym plusem są ciepłe tony i brak mroźnego/białego efektu. Formuła produktu jest bardzo przyjemna mokro-sucha. Wydawałoby się, że idealna do pięknej tafli. Przetestowałam go na wielu podkładach (w tym fenty) jak i z różnymi pudrami oraz pędzlami i efekt był zawsze ten sam - brak mocnej tafli. Produkt ten jest zdecydowanie przeznaczony dla osób lubiący delikatny i subtelny (z naciskiem na subtelny) blask. Dla srok takich jak ja polecam zainwestować w coś innego.