Podkład mieści się w typowej, miękkiej tubce z plastiku z estetyczną grafiką. Bez problemu można wydobyć odpowiednią ilość produktu, nie wylewa się go za dużo, ma kremową, lekką konsystencję musu, nie jest za rzadki i lejący.
PuroBio ma subtelny, przyjemny zapach, lekko kwiatowo-pudrowy, który bardzo szybko się ulatnia.
Już od pierwszego użycia- testu na ręce byłam pozytywnie zaskoczona, bo nie w nim śladu białego kremu z pigmentami, jak to zazwyczaj dzieje się z kremami bb o naturalnych składach. Ten produkt ma konsystencję i kolor typowego podkładu i tak samo świetnie się rozprowadza -jakby był to drogeryjny produkt napakowany silikonami, a przecież wiemy, że tak nie jest ????
Bardzo łatwo aplikować go gąbeczką do makijażu, łatwo sunie po twarzy, wtapia się w skórę i ujednolica kolor. Bardzo dobrze kryje, zakrywa nawet większe niedoskonałości, a w miejscach, gdzie potrzebuję coś więcej ukryć bez problemu można dołożyć kolejną warstwę podkładu i nie robi żadnej plamy.
Po odpowiednim rozprowadzeniu cera wygląda wprost pięknie i promiennie, nie ma efektu płaskiego matu. Podkład PuroBio nie zwarzył mi się na żadnej bazie, kremie ani korektorze, nie podkreślił zmarszczek, nie zatkał mi porów, nie narobił plam- nawet aplikowany za pomocą palców.
Chociaż czasem, gdy nakładam go w wielkim pospiechu robi nieznaczne smugi, jednak łatwo jest je poprawić. Jego smarowalność jest po prostu kapitalna, a zawarte w formule cenne składniki lepiej dzięki temu wnikają i odżywiają skórę.
Nie zauważyłam, aby ważył się w ciągu dnia, po przypudrowaniu nie ścierał się zbyt szybko, nie rolował się, wytrzymał nawet wiele godzin w podróży, gdy wciąż dotykałam twarzy i w końcu w nim zaspałam.
Jeśli chodzi o kolor, to gama kolorystyczna tej serii Purobio jest niestety ograniczona tylko do trzech odcieni. Jasnego (01), średniego (02) oraz ciemnego (03). Mój średni ocień wydaje się na ręce i papierze trochę zbyt ciepły, za ciemny, przygotowałam się nawet, że w zimie będę musiała go trochę rozjaśnić za pomocą pigmentów, ale w jakiś sposób wtapia się w moją skórę o żółtych podtonach i nie wygląda zbyt ciemno, pomarańczowo ani w żaden sposób dziwnie. Zobaczcie sami, jak delikatnie rozsmarowany na ręce właściwie już nie jest widoczny.
Dzięki lekkiej konsystencji produkt jest bardzo wydajny, ma też świetne krycie, więc niewielka ilość wystarcza, by pokryć nim całą twarz, przez co wysoka cena już tak nie odstrasza, bo wystarczy na zdecydowanie więcej aplikacji, niż zwykły krem bb.
Zalety:
- Kosmetyk udowodnił mi raz na zawsze, że wegański i ekologiczny podkład o dobrym składzie może być tak samo dobry a nawet o niebo lepszy, niż tradycyjny makijaż i nie trzeba się bać, że nie będzie wystarczający na wielkie wyjścia. Bo przyznam, że dawniej, gdy używałam głównie podkładów mineralnych i tych z firmy Alverde, czasem używałam próbek drogeryjnych, ponieważ bałam się trwałości i niewystarczające krycia tych naturalnych. Smarowalna formuła, skład i krycie są w podkładzie PuroBio są rewelacyjne. Biorąc też pod uwagę też jego dostosowywanie się do koloru skóry i dobrą wydajność uważam, że cena co do efektów nie jest zawyżona (nawet jak na mnie, choć przyznam, że tak spory, jednorazowy wydatek kosmetyczny musiałam dobrze przemyśleć, w końcu, zachęcona wieloma dobrymi opiniami, kupiłam go sobie na urodziny) i szczerze go wszystkim polecam. Zwłaszcza osobom, które tak jak ja niedawno, robią pierwsze kroki w przechodzeniu na naturalną stronę także w makijażu. A pamiętacie, że kosmetyki nosimy na twarzy codziennie, przez wiele godzin i ich skład nie jest obojętny dla naszej skóry. Warto zainwestować w organiczne produkty, wygląd naszej cery już za kilka lat z nawiązką nam to wynagrodzi. Podkład od PuroBio spełnia wszystkie moje oczekiwania co do działania naturalnego makijażu i na pewno ponownie go zakupię.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam do testów od marki/producenta