Lolita Lempicka Fleur de Corail EDP 

Trzeba zacząć od tego, że Fleur de Corali jest siostrą klasycznej "eLki". To da się wyczuć, ale siostry są jednak różne. "L" jest słodko-słona, ostra, zgrzytająca piachem w zębach, natomiast jej młodsza siostra jest słona, owszem, ale jednocześnie jest puchata i łagodna. Pierwsze nuty niosą coś gorzkiego, wiercącego w nosie, jednak to coś szybko znika i pokazuje się słodko-słona, kremowo-karmelowa śmietanka. Mamo, jakie to ładne! To nie do końca jest tak, że zapach jest z kategorii jadalnych, ale wąchając go, wyobrażam sobie pyszny, wykwintny deser podany z książką, która pachnie świeżą farbą drukarską :D Mówię Wam - cudowne połączenie! Jedyne nuty, które próbowałam tu nazwać, to sól i suche drewno (wytarmoszone przez ocean i wyrzucone na cudownie białą plażę), reszty nie rozpoznaję. Szczerze mówiąc, to nie znam wielu słonych i tak ładnych zapachów. Gotowa jestem powiedzieć, że mogłabym nim pachnieć na co dzień :) (fiu, fiu, poważna deklaracja, ale i tak się nie ziści, bo w kolejce zbyt wiele pachnideł do poznawania i noszenia, nie ma monogamii!), co będę czynić aż do końca flaszki. Trwałość jest bardzo dobra, flaszeczka śliczna, tylko farba obłazi z tych kwiatowych, dekoracyjnych elementów. Warto poznać, jako alternatywę dla jadalnych, dla słodziaków, dla wytrawnych.

To jedne z moich ulubionych perfum na dzień. Pewnie ze względu na nazwę i flakon zapach kojarzy mi się z latem i wakacjami i dlatego lubię użyć go nie tylko w ciepłe dni, ale też zimą, żeby przypomnieć sobie piękne dni :) Na pewno nie jest to zapach dla każdego. Jestem w stanie zrozumieć zarzuty niektórych dziewczyn, że jest mdły czy mydlany. Jest, ale w piękny dla mnie sposób ;) Moim zdaniem jest też ultra słodki, ale przy tym świeży. Najsilniej wyczuwam wanilię, ambrę i piżmo, a gdzieś w głębi bergamotkę i orchideę oraz nuty słone, czyli pewnie to, co producent opisuje jako drewno z morza ;) Połączenie piękne, kobiece i mimo wszystko dość lekkie. Trwałość jest OK, spokojnie będziecie pachnieć cały dzień. Dodatkowo z upływem godzin zapach staje się coraz mniej pudrowy. Flakon jest śliczny, ale mały minus za brak zatyczki - ciężko zabrać perfumy do kosmetyczki na jakiś wyjazd. Miałam też L i Fleur de Corail jest jednak zdecydowanie łagodniejszy i bardziej przystępny. Ale ja odrobinę wolę L.

Lolity, których używałam mają w sobie coś bardzo podobnego. Dopiero skończyłam ziołowe Si edt, a na półce wciąż leży klasyczna Lola. Fleur de Corail kupiłam w ciemno. Cpryknięcie numer 1 i...znam to ;D. A mowa o pierwszych minutach z L de :). Jest prawie taki sam cytrusowy początek, różni się tym, że tu jest słodszy, cytrusy są bardzo dojrzałe, ale sama bergamota i potem piżmo są identyczne, do tego ta charakterystyczna sól. Następnie zamiast cynamonu i wanilii z L de, pojawiają się kwiaty-atak kwiatów. Nuty kwiatowe są tak silne, że zostają ze mną do końca, a gdzieś tam w tle jest nieśmiałe piżmo. I mimo, że bardzo kwiatowych perfum nie lubię, to te są radosne, zupełnie niepoważne, to taka kwiatowa wariacja na temat rozgrzanego, upalnego dnia, kiedy kwitną wszystkie kwiaty w ogrodzie, jednym, drugim, trzecim...bierzesz rower i jedziesz przez tą wieś, czujesz je wszystkie :D Super :)

,,Portowa dzielnica. Wszystko ma słony smak. Słone włosy, słona skóra. Słony wiatr" Pierwszy raz nie wiem co napisać o perfumach.Wiem jedno, że mi się podobają i są ładne.Zapach bardzo dziwny, ja czuję zimną sól(przyznam się, że lizałam nadgarstek, czy czasem nie jest słony).Czuję nuty dzrzewne i kwiatowe wszystko w kopalni soli w Wieliczce.Perfumy kupiłam w ciemno, nie żałuję, będą lżejszą alternatywą do moich morderców.Zapach jest zimny aseksualny, nie ma w nim namietności, kobiecości i , pomimo tego jest ciekawy i inny-nigdy nie wąchałam niczego podobnego w świecie perfumiarskim.Flakon ładny, choć lekko kiczowaty.Z przyjemnością zużyję moją 50-teczkę, czy kupię jeszcze, nie wiem.Na razie się poznajemy Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszej 50-tki

Może to sugestia nazwy, ale rzeczywiście mam skojarzenia z koralowcem - zapach jest trochę morski, trochę kwiatowy (orchidea, coś jakby frezja), trochę drzewny, lekko słodkawy, lekko słony. Nie do końca moja bajka, ale te perfumy mają cos w sobie. Trwałość ok. Używam tego produktu od: kilku dni Ilość zużytych opakowań: próbka

Bardzo lubie zapachy Lolity Lempickiej ze względu na swoją nietuzinkowośc i charakterystyczność. Zazwyczaj nie ma w nich jednostajności ani nudy. Są to perfumy, które wyróżniają z tłumu i otulają pieszczącym zmysły aromatem. Zapachy Lolity są idealne dla dusz artystycznych, kobiet indywidualistek, które stawiają na własny styl i fantazyjną oryginalność, nie na to co akurat jest modne. Fleur de Corail jest zaiste zapachem pozbawionym banału, jednak jest dość ciężki i zawiesisty. Po pierwszym kontakcie z tym zapachem zostałam lekko przyćmiona mydlano-pudrowym bardzo dusznym aromatem. Trochę jak dla rokokowej kokoty w sztywno zasznurowanej sukni, z misterną białą peruką wysoką na kilka pięter. Dla mnie ten aromat jest zbyt mocny, nie ma w sobie nic ze swieżości i polotu. Nie wyczuwam w tle także żadnego "pazura". Lubię zapachy ciężkie i słodkie z odrobiną pieprznego akcentu, ale Fleur de Corail jest zbyt toporny. Oczywiście jak każdy zapach Lolity perfumy się kilkufazowo rozwijają, choć w przypadku tego aromatu trochę mniej spektakularnie. Po czasie perfumy stają się o wiele bardziej stonowane i subtelne, ot lekki pudrowy zapaszek niczym mała kremowa chmurka na niebie. Niestety dusząca woń wyjściowa utrzymuje się dosyć długo, dlatego dla mnie ten zapach odpada. Siostra Fleur de Corail - L, jest moim zdaniem znacznie bardziej udaną mieszanką. Wszystkim, którzy są pod wrażeniem zapachu Lolita Lempicka - Lolita Lempicka (fioletowe jabłuszko) nie radzę w ciemno kupować tych perfum, ponieważ mogą spotkać się z rozczarowaniem. Myślę, że woń Fleur z pewnością znajdzie dużo amatorek, byłoby raczej nudno gdyby wszystkim podobały się te same zapachy. Dobrze dopasowane do własnego stylu i osobowości mogą stać się wyjątkowym podkreślnikiem uroku osobistego. Jeżeli chodzi o buteleczkę, to nie podzielę nad nią zachwytu. Biorąc pod uwagę, że przewaga falkonów Lolit to fantazyjne malutkie arcydzieła, które pozostawiają ogrom innych nudnych flakonów w tyle, ten okraszony jest lekko kiczem i kojarzyć się może z bazarem. Używam tego produktu od: kilka dni Ilość zużytych opakowań: 5 ml

Zamówiłam sobie próbkę tego zapachu razem z również wówczas jeszcze nieniuchanym L - dla porównania. Najpierw przez kilkanaście dni testowałam L, potem sięgnęłam po Fleur de Corail. I naprawdę nie wiem, jak to się stało, że moje pierwsze wrażenie z użycia tego zapachu było pozytywne. Nawet przez chwilę wydawało mi się, że będę mieć trudności z podjęciem decyzji, który pełnowymiarowy flakon kupić, i że pewnie jak ostatni niewolnik obmierzłego konsumpcjonizmu kupię oba. Na szczęście dla mojej kieszeni zapach z każdym kolejnym użyciem podobał mi się coraz mniej. Obecnie mocno wątpię, czy zużyję chociaż zamówione 10ml próbki. Zapach od początku do końca kojarzy mi się z tanim, duszącym mydełkiem toaletowym, stąd tytułowe skojarzenia ze zlewozmywakiem. Kiedy go użyję, czuję się, jakbym cały ranek spędziła na pracowitym i dokładnym szorowaniu się mydłem w kostce. Moim zdaniem jest po prostu brzydki. Do tego powoduje, że czuję się trzydzieści lat starsza - kojarzy mi się z duszącym pachnidełkiem dla pewnego specyficznego typu dojrzałych pań, które lubią obwieszać się złotem, bez umiaru smarować samoopalaczem z brokatem oraz malować za długie paznokcie na perłowo. Lubię zarówno ciężkie, jak i słodkie zapachy, ale ten jest po prostu duszący i dość odpychający. Nie ekstremalnie, ale jednak. Szczerze nie polecam kupować bez testowania. Znalazłam jeden element przewagi nad L: jest zdecydowanie trwalszy. Pytanie, czy rzeczywiście jest to zaleta. Poza tym L pod każdym względem bardziej udany, nawet pod względem flakonu, który w przypadku L jest uroczym klejnocikiem, a w wersji Fleur de Corail to już zwyczajnie nie za piękny kicz. Nie mam najmniejszych skojarzeń z oceanem ani z pływającym drewnem (mimo wszystko określenie "zapach pływającego drewna" kojarzy mi się z czymś pozytywnym) i raczej już nie będę się zbliżać do tego zapachu. Używam tego produktu od: dwóch miesięcy Ilość zużytych opakowań: niecałe 10ml

Kolejny udany zapach Lolity. Zaintrygował mnie od razu po wejściu na rynek. Zapach to głównie drewno, dużo drewna, nasiąkniętego wodą, lekko spróchniałego, bardzo esencjonalnego. Jest w nim sporo piżma, nieco gorzkawego kwiatu pomarańczy. Całość jest posłodzona, ale w inny sposób niż L de Lolita, tu słodycz to raczej karmelizowany cukier w oszczędnej ilości. I choć jest ciepło, nadal otulająco to spokojnie może być to zapach całoroczny, podczas gdy "L" najlepiej wypada w duecie z grubym szalikiem. Kojarzy mi się z polskim morzem w ciepły dzień, suchym piaskiem. Zapach przez większość czasu jest taki sam, traci jedynie na intensywności. Trwałość to kilka godzin. Flakon typowy dla Lolity, chyba miał bazować na popularności "L" - moim zdaniem niepotrzebnie, bo zapach sam się broni. Niemniej jest ładny, koral i biały kwiat stanowią przyjemne dla oka dopełnienie. Używam tego produktu od: 4 lat Ilość zużytych opakowań: kilka próbek

Zacznę od tego, że rozumiem osoby, które nie lubią tego zapachu. Jest mocny i charakterystyczny, i nie wolno kupować go bez testowania. Dla mnie - miłość od pierwszego niuchnięcia, jeszcze w butelce. Po psiknięciu okazało się, że jest to miłość odwzajemniona. Na mnie pachnie bardzo, bardzo piżmowo i to jest super. Przywodzi mi na myśl upalny, leniwy letni dzień bez żadnych zmartwień na horyzoncie. Jest w nim też coś, co kojarzy się z wakacjami nad morzem, ale nie morska bryza; to jest raczej rozgrzany słońcem piasek pod stopami i wata cukrowa :) Używam tego produktu od: dzisiaj Ilość zużytych opakowań: odrobina z jednego

Kupiłam produkt w ciemno i żałuję. Od pierwszego momentu zapach mnie nie zachwycił, wręcz jest męczący, duszący. Używałam go w lecie i były momenty przyjaźni między nami, lecz to nie wystarczyło, żeby w końcu oszołomić mnie zapachem i sprawić, że wacałabym do niego z przyjemnością. Pisząc tą recenzję, sugeruję się zapachem lolity, który w obecnym momencie przyprawia mnie o mdłości. Jeśli chodzi o trwałość to pozostawia ona wiele do życzenia. Nie są to perfumy, które trzymają się długi czas. Jedyne co lubię to ładne opakowanie. O cenie ciężko mi powiedzieć. Może lepiej było dołożyć i mieć znacznie lepsze perfumy. Ale człowiek uczy się na błędach. Używam tego produktu od: lata 2011 Ilość zużytych opakowań: jedno

Korala nabyłam z nadzieją, że będzie równie mocny jak L. Myliłam się. Jest delikatnie, świeżo wręcz, lekko i ulotnie. Orchidea oczywiscie piękna, ale szybko ginie. Nie wiem, skąd te recezje o słodyczy, na mnie to zapach wodny, gdybym miała określić go kolorem - buteleczka wyjaśnia wszystko - jasny błekit. coś tam się dzieje, pojawia się nutka słona i jednocześnie pikantna, ale jest to wrażenie bardzo ulotne. Szkoda, mogło być ciekawie. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: próbki

Zakupiłam 3 próbki tego ,,cuda\'\'. Myślę Lempicka_ ciekawie będzie! Flakon prawie jak L de, z tym, że z jakąś rozgwiazdą, czy czym tam, niby jakiś morski.Skład inny od L de... właśnie!!! pierwszy psik! Owoce???Chyba nie, potem.. ooo koszmar!!!! jakieś mdlące, słodko mdlące, nieświeże, coś tu mnie drażni, uwiera w nos!!!Czyżby to drewno dryfujące?? bo ambra raczej nie. Próbuję jeszcze razy kilka. Klops! nie dla mnie ta Lolita, do kolekcji nie dołączy. Świdruje mi w nosie te drewno! Jakby dryfujące kilka tygodni, nieświeże, przyprawiające o mdłości, niczym choroba morska na pełnym oceanie, ratunku!!! Niech to drewno dryfuje dalej- byle daleko ode mnie! Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 3 próbki po 1,2 ml

Pobudza wyobraźnię, zwłaszcza zapach dryfującego, namoczonego wodą drzewa :) Cukierków żadnych tutaj nie wyczuwam bo i nie ma z czego tu być cukierkowo. Skład jest dosyć mocny: piżmo, drzewo, ambra etc. Przyjemny, minimalnie, w którymś momencie podobny do L de Lolita Lempicka EDP (akord drzewa i ambry). Dosyć uniwersalny zapach ze skłonnością na popołudniowe wyjścia. Lubię, tak jak lubię Lempicką. Inny. Używam tego produktu od: 1 rok Ilość zużytych opakowań: 1 flakon

W powodzi nijakich zapachów kwiatowych , pod którymi uginają się półki , te są interesujące i warte uwagi . Nie są podobne do siostrzanej L de Lolity , tylko flakon równie piękny i podobny . Początek bardzo ładny , świeży , subtelny . Potem dochodzą kwiaty , ładne - nie są ciężkie ani duszące . Słodyczy , nie wyczuwam , wszystko przełamane jest dla mnie delikatną morską nutą , z dodatkiem ambry i cytrusów. Ambre uwielbiam i ona też ładnie na mnie pachnie . To taki radosny , jasny , słoneczny zapach na lato , bardzo dziewczęcy . Podoba mi się i trochę dziwią mnie te niskie oceny . Trwałość 3 godziny , mogłoby być lepiej , ale jak na świeży letni zapach to zazwyczaj tyle trwa . Trochę brak im ogona , ale są ładne i przyjemnie się je nosi . Edit ; czasem nuta drewna wyłazi na pierwszy plan i wtedy zdecydowanie mniej mi się podobają , chociaż z nutą drewna są bardziej trwalsze . Używam tego produktu od: niedawna Ilość zużytych opakowań: próbki

Podobieństwo z klasyczną L Lolitką ma tylko buteleczka. Jest przepiękna. Natomiast zapach raczej jednak nie jest moim typem. Za mało tu słodyczy, ba, tu chyba ostatnio w ogóle nie wyczuwam słodyczy (a przy pierwszych testach czułam). W tej chwili Lolita Koralowa zaczęła się rozwijać na mnie jak takie tłuste mydło. Minimalne podobieństwo może jest do lekko słonego morskiego drewna. Na lato był całkiem ok, na zimę chyba niekoniecznie. Ale.. dam Lolitce jeszcze szanse:) Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: 50ml

Jakąś specjalną fanką Lolitki nie jestem, gdyż najczęściej wyczuwam w jej zapachach rozkład zmieszany ze słodyczą. Tak też było i tym razem: odrzucił mnie z początku zapach żywcem cmentarne przywiędłe kwiaty wyjęte z wody. Masakra. Potem było lepiej, ale albo mam felerną próbkę albo zapach krótko się trzyma. Za drugim razem już nie czułam tego rozkładu, nie wiem, przyzwyczaiłam się? Było całkiem miło ale miło na 3 pkt. Buteleczka oczywiście 5 pkt, choć jest na granicy kiczu. Zapach miodowo-gnilny :P Używam tego produktu od: wczoraj Ilość zużytych opakowań: pół testerka

Poznałam ten zapach w trudnym momencie w moim życiu i obawiałam się, że z tego powodu w przyszłości będzie mnie od niego odrzucać. Na szczęście tak nie jest - jedyne co mnie odrzuca to chyba frangipani (?) na początku, jednak później jest już lepiej. Czuję oczywiście mój ulubiony składnik - ambrę, dodatkowo jakiś egzotyczny kwiat - z opisu nut domyślam się, że może to być orchidea. Jest słodko, duszno, trochę obawiam się używać FdC na dzień, żeby nie udusić otoczenia. Pasuje mi natomiast na ciepłe, letnie wieczory. Trwałość o dziwo świetna - na skórze dobrych kilka godzin, na ubraniach pachnie przez wiele dni. Flakon jest prześwietny :)

Byłam bardzo ciekawa tego zapachu. I zawiodłam się. Mój nos nie wychwyca ani jednej z wymienionych w składzie nut. Początek strasznie przesłodzony. Zaraz po rozpyleniu wyczuwam miód, następnie czekoladę. Po jakimś czasie cukier, taki palony i dość ładną wanilię w ostatniej fazie. Zdecydowanie zapach zimowy. Nie polecam kupna w ciemno. Plus za trwałość i za to, że zapach się zmienia na skórze. Osobiście nie chciałabym tak pachnieć. Używam tego produktu od: jakiegoś czasu Ilość zużytych opakowań: firmowa próbka