L'Artisan Parfumeur Premier Figuier Extreme EDP 

Ciekawa, drzewna figa. W otwarciu dużo zielonych liści figowca, z delikatnie ziołowym wydźwiękiem. Po świeżym początku nadchodzi czas na kremową, oleistą i tłustą bazę. W tle delikatnie wyczuwalne są wiórki kokosowe z... nutą wosku. Zapach podoba mi się, myślę, że wiosną i latem sprawdzi się najlepiej. Używam tego produktu od: Nie dawno Ilość zużytych opakowań: W trakcie pierwszego

Według logiki mojego nosa, wersja Extreme powinna dostać jeszcze niższe noty od dużo bardziej zielonego Premier Figuier, którego niewątpliwą zaletą jest zieleń prawdziwa, autentyczna, tchnąca życiem i młodością liści figii, nie jej owoców. Za to właśnie najbardziej i tylko w sumie lubię Premier Figuier. Reszta to ulepowata i dosyć mało wyrazista figa z ogromną ilością ciepłego mleka, zmieszana z kokosem. Wersję Extreme pozbawiono prawie zupełnie genialnego elementu zieleni, jednak figę wysunięto na pierwszy plan, odjęto trochę mleka a dodano za to więcej drzewa sandałowego. I to wystarczyło, żeby słodka figa obroniła się w bardzo elegancki sposób, mimo swojej nietrwałości. Nuta bazy zostaje bardzo blado i skacowanie na mojej skórze, a szkoda, bo wolałabym nosić i czuć słodką figę niż zwiędłego i zmęczonego poprzednią imprezą sandałowca. Ale cóż, jak w większości zapachów przyjmuję, że nie można mieć wszystkiego i daję tejże fidze trzy solidne gwiazdki. Pół kolejnej dostaje za przenoszenie wyobraźni w rozgrzany słońcem, śródziemnomorski krajobraz upalnego, zastygłego w bezruchu popołudnia.

Jestem totalnie i nieodwołalnie rozkochana w Premier Figuier Extreme od pierwszego testu nadgarstkowego. Użycie "globalne" było niezapomnianym, odurzającym doznaniem mimo intymności tego zapachu. To najbardziej kremowo-śmietankowy zapach jaki znam! Cudna ociekająca sokiem figa, gniecione, zielone figowe liście, prażone migdały i olejek palmowy w gęstym budyniu domowym [takim z masłem, z prawdziwego mleka i wanilii!!!]. Ta kompozycja L\'Artisana pasuje do mnie idealnie, w żadnym innym zapachu nie doświadczyłam tak intensywnego poczucia harmonii, idealnego zespolenia, ładu, proporcji, piękna. Kocham, marzę, pożądam i śnię o nim!!! Fakt, że moja opinia nie jest podzielana wcale mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, może to świadczyć o tym, że to naprawdę MÓJ ZAPACH! Czyżby mój prywatny Graal zmysłowych doznań ukrywał się w buteleczce Premier...?! Używam tego produktu od: 2 lat Ilość zużytych opakowań: ciągle próbki niestety ;-(

Pewnego dnia, o poranku, postanowiłam zrobić sobie przyjemność olfaktoryczną i po drzewno-kokosowym prysznicu i wysmarowaniu się mleczkiem do ciała o zapachu figi sięgnęłam po próbkę Premier Figuier Extreme, naiwnie przypuszczając, że będzie wspaniałym ukoronowaniem nakładanych warstw. Otwarcie jest naprawdę paskudne. Galbanum nie czuję, brzoskwini nie czuję, wyraźne są natomiast nuty niezmiernie retro-szyprowe! Pan Stettke w tej fazie porównywał zapach do Być Może z kiosku, i jego skojarzenia niestety mnie nie dziwią. Ponieważ jednak wielokrotnie zdarzyło się, że zapachy odstraszające nutą głowy przepięknie się rozwijały, czekałam na ten rozwój. Doczekałam się w końcu figi pływającej w mleku prosto od krowy. Kto pił takie mleko, wie, że jest bardzo, ale to bardzo tłuste, że łatwo wytrąca się z niego jeszcze bardziej tłusta śmietanka, oraz, ze takie mleko ma dość szczególny zapach. O ile owa woń występuje w mleku, pół biedy, ale w kompozycji Giacobetti naprawdę nie chciałabym jej wąchać. Mamy więc bardzo tłustą, oleistą figę,niewątpliwie świeżą, a nie suszoną, i bardzo dojrzałą, czy nawet przejrzałą, dojrzale pływającą sobie w bardzo tłustym mleku, w gigantycznej balii tego mleka, które dla niepoznaki posypano szczyptą gorzkich migdałów i odrobiną kokosa. To oleistość i tłustość (a nie słodycz) są w moim odczuciu dominującymi cechami tego zapachu, tak bardzo, że pod powieki ciśnie mi się obraz primadonny o rubensowskich kształtach, pod którą w scenie miłosnej załamuje się kanapa. W tej sytuacji z przykrością muszę się bez większego żalu rozstać z Premier Figuier Extreme.

Na początku zapach bardzo skondensowanej figi. Soczysta figa, dojrzała. Rozwija się bardzo tłusto, oleiście. Mam wrażenie, że najlepiej pasuje do suchej skóry. Na takiej pokaże swoją subtelną wyrazistą stronę. Później zamienia się momentami w zapach wosku świecowego. Momentami pachnie jakby czymś palonym. Ładny zapach, ale przeładowany. Za dużo tej tłustej powłoki. Używam tego produktu od:test Ilość zużytych opakowań:próbka

Moja pierwsza refleksja na temat PF extreme, to że jest to zapach niesamowicie przytulny. Lekko kremowy, ale zostawia miejsce na oddech, pozwala przenikać się "listkowym" nutom wraz z mleczkiem migdałowym, co sprawia że mój nadgarstek wędruje co chwilę bezwiednie w kierunku nosa ;) Uwielbiam jak uspakaja się na mojej skórze, miękko układa i wyzwala delikatną słodycz dojrzałego owocu. Rozważam zakup. Nie jestem przekonana co do trwałości - jest to EDP więc liczyłam na większą "chmurkę" wokół mnie, ale być może jest to kwestia przyzwyczajenia mojego węchu. Używam tego produktu od: niecały miesiąc Ilość zużytych opakowań: testy