JFenzi Le'Chel Fresh EDP 

Zakupiłam recenzowany produkt osobiście, nikt mnie do tego nie zmusił, więc cierp ciało… Znam markę JFenzi nie od dziś. Dzięki udanemu spotkaniu z zapachem Charme Women - moim absolutnym hitem za grosze. A skoro tak, to pomyślałam, że może i tym razem mi się uda z produktem Le'Chel Fresh osiągnąć podobne porozumienie, jak z poprzednikiem. Ale nic z tego… Gdybym oceniła książkę po okładce (Niestety, nie mam w zwyczaju), to bym nie wpadła jak śliwka w… perfum, którego nie lubię. Bo już butelka mi się nie spodobała – lekko toporna, jak męska woda Wars z przeszłości ( choć w sumie nie pamiętam dokładnie jak wyglądała, ale tak mi się kojarzy - sprawdziłam, dobrze mi się kojarzy, podobna estetyka). I ten napis na zielonym, trawiastym, do bólu oczu symetrycznym tle... Tak, mogłam się tego spodziewać. Ewidentnie. Zapach Le'Chel Fresh miał mnie urzekać słodyczą i zmysłowością, emanować świeżością i lekkością, wyrazistymi nutami jaśminu i cytrusów i być uzupełnieniem wizerunku kobiety spontanicznej, szalonej i optymistycznie nastawionej do świata. Jak nic, ja! – myślałam. Ale nie on. Najpierw wyczuwam w nim alkohol, potem ostre nuty, jak woda kolońska z czasów słusznie minionych. Żadnej delikatnej słodyczy, nieoczywistości, mgiełki subtelności. Co to, to nie. Nie ma w nim nawet obiecywanej klasycznej głębi. Jest w moim odczuciu kicz nad kicze. Na szczęście nie jakoś przesadnie trwały. I to by było na tyle. Bo po co się wyzłośliwiać, jak można raz a dobrze mu przygadać. Kicz to kicz. Tego się nie da obronić. Więc nie bronię. Nie używam. Stoi i czeka na amatora kwaśnych jabłek. Dla porządku dodam, że ma mieć : W Nucie głowy: cytrynę i cedr, w nucie serca: różowy pieprz, hiacynt wodny i jaśmin, a w nucie podstawy: drzewo tekowe, irysa, żywicę bursztynową, paczulę i wetywerię. Czy ma? Nie wiem. I się nie dowiem. Chcecie, próbujcie. Ale na własną odpowiedzialność.

Niby odpowiednik Chanel - szczerze, hmm JFenzi ma w swojej ofercie inne, lepsze odpowiedniki. Znam oryginał i ten tak może w 60% odzwierciedla oryginał. Pachnie podobnie do oryginału ok 0,5h po aplikacji, później na skórze i ubraniu pozostaje taki dziwny - smrodek. Domęcze 100ml (bo taką pojemność kupiłam), i już więcej nie kupie.

Powiem szczerze że byłam sceptycznie nastawiona do tych perfum, jednak gdy się nimi spryskałam zapach bardzo mi się spodobał a nawet powiem więcej nawet zapach utrzymuje się w miarę długo oraz dodatkowy plus za cenę. Warte polenia.