Giorgio Armani Acqua di Gio Femme EDT 

Zapach bardzo kobiecy, świeży, subtelny kwiatowo -wodno-owocowy. Lekko prowokujący i elegancki zarazem. Chętnie do niego wracam wiosną i latem. Jest energetyzujący, dodaje lekkości i świeżego powiewu każdej kobiecie która go nosi. Nie przytłacza otoczenia w upalne dni, nie gryzie się z innymi zapachami. Bardzo długo się utrzymuje szczególnie gdy skropi się nim również ubranie czy włosy. Butelka klasyczna, prosta, poręczna.

Zapach bardzo mocno kwiatowy wg mnie. Zupelnie inaczej go sobie wyobrazalam. Nietypowy, ma cos w sobie ale spodziewalam sie damskiego odpowiednika Acqua di Gio Pour Homme a jest on zupelnie inny w moim odczuciu. Trzeba jednak przyznac, że ma swoj urok.

Od lat używam Acqua di Gioia wersje Air, eau fraiche. Zapachy świeże, wodne i prowokujące. Eleganckie jednocześnie. Mają to coś jak mówią mi znajomi. Acqua di Gio Femme zapach delikatny, kwiatowo-owocowy. Myślę, że latem nie tylko mnie zaskoczy.

O Acqua di Giò Armaniego przypominam sobie zawsze w okolicach wiosny albo lata. Bo wtedy w połowie lat 90. je poznałam. Są idealne na ciepłe pory roku. Tak je zapamiętałam i dlatego do nich wracam. Są to perfumy słoneczne, zupełnie nie nadają się, gdy ziąb na dworze. Pachną latem, wakacjami, morską bryzą. Są doskonale świeże, orzeźwiające. Kojarzą mi się z wonnym ogrodem i zapachem skoszonej trawy, nasiąkniętej letnim deszczem typu kapuśniaczek. Są kwiatowe, ale nie duszące ani nie drażniące. Proporcje w nich rozłożono ze znawstwem, tak by dawały radość, a nie męczyły. Przynajmniej ja tak je czytam. A zżyłam się z nimi przez lata. Lubię je także za trwałość i czar, jaki roztaczają. Wymieszane z zapachami lata pachną trawiasto. W ten sposób je zresztą przez lata nazywałam: „Trawiaste” i nic się w tym względzie nie zmieniło. Zamknięte w prostym flakonie mają siłę i moc. Choć nie nazwałabym jej tajemniczą. Tu wszystko jest jasne i proste oraz wiadome od lat. W nucie głowy mają zmysłowy jaśmin, pachnący groszek i zapach morski, w nucie serca uwodzi: wonna, słodkawa frezja, winogrono i biały hiacynt. W nucie bazy zaś znajdziemy piżmo i aromaty drzewne. W perfumach Armaniego podoba mi się też stałość z jaką je odbieram od lat, niezależnie od modyfikacji jakie przeszły. Gdy tylko mam okazję nimi pachnieć ten zapach przywodzi wspomnienia. Nie zmieniam na ich temat zdania, mimo mody, która co sezon wynosi na szczyty inny zapach. Myślę, że skoro nie znudziły mi się przez te 26 lat, to będę przy nich nadal trwać, od czasu do czasu wracając do tego zapachu. Lato tuż, tuż. Jeśli macie ochotę je wypróbować to właśnie teraz jest po temu najlepszy moment. Gdy za oknami zrobi się zimno moje „Trawiaste” nie zgrają się z nim, choćby nie wiem jak chciały. Mają bowiem w swoim DNA wpisane na trwałe letnie klimaty. Wtedy pachną najpiękniej. Polecam!

Jestem wierna temu zapachowi od lat. Tym razem udało mi się upolować wodę perfumowaną, która jest jeszcze trwalsza, niż woda toaletowa. Ja i mój mężczyzna kochamy ten zapach ;-) piękny zapach, wysoka jakość za dobrą cenę jak na firmowy produkt topowego projektanta.

Zapach nieoczywisty, niepodobny do innego. Pachnie świeżo, lekko mydełkowo, lekko kwiatowo. Czując go widzę elegancką kobietę w słomianym kapeluszu, długiej zwiewnej sukni kroczącą promenadą gdzieś w Sycylii, którą owiewa lekka bryza a w okół roztacza się zapach lekko wilgotnych kwiatów. Na początku nie byłam do niego przekonana, ale niewatpliwie ma w sobie coś uzalezniajacego. Poprawia mi humor. Zapach ze starej perfumiarskiej szkoły, czuć że to prawdziwe perfumy, choć daleko im do współczesnych akordów. Teraz już nie robi się takich zapachów. Klasa sama w sobie. Co do trwałości, trudno mi określić. Na ubraniach utrzymuje się długo. Ja natomiast szybko przestawałam go czuć na sobie. Jeśli szukasz czegoś wyjątkowego, warto powachac w perfumerii, nie ryzykowalabym zakupu w ciemno. Dla mnie nuty "mydlane " są dobrze wyważone, ale niektórych mogą przytłoczyć.

Jeden z moich pierwszych zapachów, który kojarzy mi się ze świeżością, wiosną, delikatnym i kobiecym zapachem. Nigdy mi się nie znudzi i na pewno zostanę mu wierna. Lubię zapachy unisex'owe, delikatne, lecz trwałe, kwiatowe. Warto się zaopatrzyć we własny flakonik :)

Moim zdaniem są to prefumy, które bardziej nadają się na co dzień niż na wielkie wyjścia. Zapach jest świeży, intensywny i bardzo długo utrzymuje się na skórze. Przez swoją intensywność może męczyć użytkownika. Flakon jest według mnie prosty, lecz gustowny. Zastanawiam się jednak, czy wydałabym tyle pieniędzy na codzienniaka. Myślę, że gdybym nie dostała ich od męża to pewnie nigdy nie weszłabym w ich posiadanie.

Moje ulubione perfumy od Armaniego oraz jedne z czołówki wszystkich perfum. Często lubię do nich wracać. Są lekkie, świeże, idealne na dzień, jak i na okazje. Nie duszą, nie mdlą.

To perfumy baaardzo popularne , ich popularność ładnych kilka albo kilkanaście raczej lat temu była porównywalna chyba do szału na La vie est belle teraz. To gatunek perfum z rodzaju tzw. świeżaków. Wtedy taka była moda, oprócz nich używałam wtedy innych podobnych z gatunków "ogórkowych zapachów." Baaardzo mocno wyczuwalne nawet dla osoby , która je nosiła czyli dla mnie ( co w sumie jest dziwne bo ja z reguły perfum na sobie nie czuję:) Wyczuwalne również dla płci przeciwnej, która wtedy hmm...(a może mi sie trafiały tylko takie przypadki ) za nimi szalała.. Ktoś mi kiedyś powiedział,że te perfumy zawierały jakieś feromony , które przyciągały płeć przeciwną;) Zarówno damskie jak i męskie.. Kojarzą mi się z tamtym okresem mojego życia i chyba już tak zostanie. To zapach trochę morski, trochę cytrusowo-leśny. Na lato się nadawał , ale już na zimne pory roku absolutnie nie..Jest jak dla mnie taki orzeźwiający bardziej, dawał kopa w każdy poranek..no i jeszcze te komplementy od płci przeciwnej..jednak do czasu..Zbrzydł mi szybko ..pół miasta,..pół jak nie całe nim pachniało.. Takie wspomnienie..Bo jak myślę o niektórych perfumach to przynajmniej niektóre z nich z czymś mi się kojarzą... Flakon prosty, oszroniony, zimny ..jak te perfumy trochę..

Zapach ten towarzyszył mi bardzo długo. Zużyłam 2-3 buteleczki. Mam wiele zapachów, więc to osiągnięcie :) Zapach lekki, delikatnie kwiatowy, słodki. Dużo ćwiczę i zwracam uwagę, aby perfumy mnie nie męczyły. Te były idealne nawet latem Raczej ich nie powtórzę, bo zostały wycofane z polskich perfumerii stacjonarnych.

To jest ten zapach który zawsze będę kochać. Kilka lat temu po przetestowaniu 20 ml próbki od razu zapadły mi w pamięci i wiedziałam że będę chciała kupić sobie duży flakon. Uważam że perfum wart jest swojej ceny gdyż zapach jest po prostu boski. Lubię Armaniego i jego perfumy a te są jednymi z ulubionych .

Poprzedniczki napisały wszystko o tym zapachu. Jest świeży, rozwijający się na skórze. Moim zdaniem pasuje eleganckiej kobiecie, choć elegancja nie musi być wyrażona dosłownie. Po spryskaniu skóry od razu maluje się uśmiech na mojej twarzy. Kojarzy mi się z czymś pozytywnym, ulotnym. Trwałość jest przyzwoita. Zapach nie wywołuje jakiś ogromnych emocji, dlatego może w przyszłości do niego wrócę. Używam tego produktu od: 3,5 miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 duża miniatura

W Acqua di Gio zakochałam się od pierwszego wdechu. Jest to zapach niesamowicie złożony, ma bardzo bogatą kompozycję i w jego przypadku naprawdę czuć, że to produkt z wysokiej półki. Z jednej strony jest bardzo świeży, jak mokre kwiaty w ogrodzie, ale jednocześnie jest słodkawy i upajający. Ma w sobie coś świdrującego i mimo wyraźnej lekkości może przytłaczać. Czuję go na sobie właściwie tylko kilka minut po użyciu, ale to dlatego, że używam go od dawna i mój nos się do niego przyzwyczaił. Często jednak dostaję nieoczekiwane komplementy, że ładnie pachnę, więc jednak utrzymuje się dość długo. Raczej nie jest to typ "ogoniasty" - pozostaje blisko skóry. Podoba mi się flakon - bardzo prosty, na przekór zawartości. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno w tracie

Zapachem zaraziła mnie kuzynka, która używa jedynie tych perfum. Przy każdym wspólnym spotkaniu przypominałam sobie jak bardzo pragnę je mieć. Piękne, świeże aczkolwiek oryginalne nuty kusiły mnie od dawna. W końcu razem wybrałyśmy się razem na zakupy. Ona standardowo wersja 50 ml, ja z obawy, że na mnie mógłby pachnieć inaczej, gorzej wybrałam 30 ml. Nie zawiódł mnie przy pierwszym użyciu, przy kolejnych, w innej porze roku aż do tej pory. Nigdy mnie nie zawiódł. Nadaje się na każdą porę roku, lecz idealny na lato i późną wiosnę. Na początku czuję koper, zieloną trawę i łąkę. Wszystko jest intensywne ale mimo to bardzo ciekawe i miłe. Za chwilę czuje słodki groszek, białe kwiaty i sorbet winogronowy. Jaśmin w tle delikatnie daje o sobie znać. Kocham go za tą skromność, za to, że nie próbuje wybić się na główny plan. Ma trochę chłodu. Trochę letniego deszczu i mokrego podkoszulka. Można zaryzykowac stwierdzenie, ze jest zmyslowy. Potrafi byc. Z czasem osładza się, zamienia w delikatne mydło lecz nie męczy. Ja chcę go czuć cały czas. I czuję. Jest bardzo trwaly. Zapach świeży ale ma to cos. Jest inny, lepszy. Kobiecy. Jest jak świeże pranie. Ale nie takie, ze powiesz o! ładny proszek..Mnie wciąga, jest interesujacy. Rzadko zdarza sie, ze czujemy wszystkie nuty w kompozycji. Tutaj czuje i potrafie to opisac! Używam tego produktu od: daaawno Ilość zużytych opakowań: 1 całe, 2 w drodze

Właśnie kwitnie jaśmin i jego zapach jest dla mnie zniewalający i od razu skojarzenie z moją ukochaną wodą Acqua di Gio...piękny, świeży, lekki zapach. Uwielbiam go od lat. Jedyny zapach, który mi się nie znudził...Słodki, kwiatowy cudownie mnie otula, a za chwilę uwalnia się zmysłowe piżmo... Długo utrzymuje się na mojej skórze i czuje się wyjątkowo kobieco!!! Używam tego produktu od: od lat Ilość zużytych opakowań: dużo

To drugi zapach, który wpisuje się w historię opisaną przeze mnie w recenzji Truth Calvina Kleina. Gwoli ścisłości, te perfumy były właściwie nie drugim, lecz pierwszym zapachem, który wystąpił w tej mrocznej historii sprzed kilkunastu lat. Niemal ją rozpoczął... W moim domu rodzinnym, mimo zamiłowania mojej mamy do zapachów Guerlaina, obecny był również często gęsto Armani. Na pierwszą randkę z człowiekiem opisanym w recenzji Truth, dostałam od mamy właśnie Acqua di Gio, świeżo przywiezione z ojczyzny Armaniego. Nie były przywiezione z myślą o mnie, ale potem skumulowały się ważne wydarzenia w moim życiu osobistym. W nerwach szykowałam się na moje wielkie ważne spotkanie, a chyba nie miałam wówczas żadnych fajnych własnych perfum, takich prawdziwych, górnopółkowych. Wtedy mama poszła do siebie do pokoju i z przepastnej reklamówki pachnącej jeszcze lotniskiem Roma Fiumicino, wyjęła jasnopistacjowe pastelowe pudełko, skrywające flaszkę 100 ml tego cudownego (wtedy!) zapachu. To był niesamowity dzień, wieczór... Zużyłam do ostatniej kropli, a butelka nadal pachniała. Ostatnio widziałam, że jest dostępny w sklepie internetowym Douglasa i Empiku, stacjonarnie nadal w Superpharm. Zapach BYŁ oszałamiający, luksusowy, nowoczesny, świeży i szykowny jednocześnie. Mocno kwiatowy, ale z czymś dziwnym zimnym w środku. Ogólnie porażająca moc kwiatów, zaś przeszywający chłód można było ewentualnie skojarzyć z mokrym bzem, gwałtownym wiosennym deszczem spadającym na kwitnące drzewa. Chłód wilgotnych białych kwiatów, tak bym to ujęła. Dzisiaj to dla mnie mega dusiciel odbierający mi przestrzeń. Zaduszający ciężarem poważnych, białych kwiatów o stalowych kielichach. Kwiaty są tak białe, że momentami aż plastikowe. Niestety, dzisiaj Acqua di Gio jest dla mnie nie do zaakceptowania. Warto było skoczyć w tę przepaść? Mimo wszystko tak. Używam tego produktu od: kilkanaście lat temu Ilość zużytych opakowań: butelka 100 ml

Mam do tego zapachu szczególny sentyment, który wiąże się z moją pierwszą, już dojrzałą miłością. Po raz pierwszy dostałam go w prezencie bez mała dwadzieścia lat temu od ukochanego mężczyzny i tak jak w nim tak i w tym zapachu zakochałam się po uszy. Niestety miłość do mężczyzny nie przetrwała, ale do perfum owszem. Jest to dość zaskakujące w moim przypadku, gdyż jestem zwolenniczką raczej nut zapachowych z pogranicza męskich a tu ewidentnie mamy do czynienia ze świeżością, kwiatami i ... poranną rosą. Takie jest moje odczucie, tak mi się kojarzy. Uwielbiam ten zapach w okresie letnim. Kojarzy mi się z zapachem łąki o letnim, ciepłym poranku, takiej z rosą na trawie. Być może jasno zielony kolor flakonu sprowadza moje myśli do właśnie takich porównań. Zapach na mojej skórze nie utrzymuję się specjalnie długo, ale wcale mi to nie przeszkadza. Uwielbiam skrapiać się nim więc wylewam na siebie w ciągu kilku letnich miesięcy przynajmniej dwie setki:) Niestety nie jest już dostępny w regularnej sprzedaży w Polskich Sephorach czy Douglasie więc sprowadzam go sobie z zagranicy, ale z tego co się orientuję to również dostępny jest w perfumeriach internetowych.