Donna Karan Essence, Wenge EDT 

Wspaniale opisuje ten zapach opinia Dragonblood. Tak samo go sobie wyobrażam. Szlachetne drewno na skórze to idealne połączenie. Na mnie pachnie długo i bardzo osobiście (co uwielbiam w zapachach!). Mimo jednowymiarowości zapach nie jest płaski - tak jak różne rodzaje drewna i żywic mają różne kolory i zapachy, tak ten ukradkiem pachnie ciepłem i wilgotnością, świeżością i tajemniczością w różnych kombinacjach. Cudnie współgra ze mną a ja w nim czuję się pięknie i dystyngowanie. Używam tego produktu od: Dwóch lat Ilość zużytych opakowań: Kilka sporych odlewek

Wenge to zapach jednostajny, czuć tylko jedną nutę, ale ona z czasem jakby szlachetnieje. Czuję w nim jakąś klasę, szyk. Zapach nie jest suchy, jest w nim coś żywego i ciepłego, ale nie słodkiego, ani kadzidlanego. Niby ładny, doceniam go jak najbardziej, ale jednak na kolana nie padam przed nim. Choć z drugiej strony coś mnie do niego przyciąga, gdy poniucham buteleczkę lub nadgarstek. Było to dla mnie ciekawe doświadczenie. Trwałość średnia, gdy wydaje mi się, że już się ulotnił to nagle poczuję lekki powiew zapachu, ale z drugiej strony daję mu do 3 godz trwałości i słabego ogona, więc... kiepsko. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: odlewka

Gdyby meble w domu Elronda wydzielały zapach, to byłby to zapach Wenge... "Władcę Pierścieni" znam chyba na pamięć. Pierwsze moje skojarzenie po zapoznaniu się z Wenge to właśnie dom Elronda: zapach drewnianych mebli, lasu otaczającego Rivendell. To nawet nie zapach, to cały obraz:) Pomimo, że w założeniu ma to być "monozapach", w rzeczywistości taki nie jest. Dominuje drewno, cudowne, pulsujące, żywiczne, jednak nie orientalno - kadzidlane. Jest lekko ciepłem jak oddech, niesłodkie, miłe, wręcz kaszmirowe, otulające, kremowe. Gdzieś w oddali czuć kruszące się liście, ale bardzo delikatnie. Zapach subtelnie się rozwija choć drewno przez cały czas gra główną partię w tej arii. Ten zapach jest ciszą, jest oddechem, jest powiewem wiatru, cieniem rzucanym przez drzewo, dotykiem trawy na bosy stopach. Jest ucieleśnieniem piękna lasu, gęstego, mrocznego, jego tajemnic, ale i piękna jakie niesie ze sobą natura. Wysoka jakość i naturalność składników jakie zastosowano do stworzenia tego zapachu powoduje, że jest on na wskroś prawdziwy, wiarygodny. Podobno to jeden z ulubionych tematów Donny Karan. Witamy w drużynie:) Flakon: piękny, prosty Trwałość: bardzo dobra, do ośmiu godzin Używam tego produktu od: kilka tygodni Ilość zużytych opakowań: sporo próbek i kilka odlewek

Ciemność. miękkość ..głębia ... spokój... wdech....przestrzeń.....ciemność...wydech....miękkość... aksamit..... wdech..... strumień powietrza powoli wypełnia moje ciało.... lekkość.... głębia.... wydech....jestem sobą.... poza sobą Doświadczenie z Wenge kojarzy mi się z moimi pierwszymi doświadczeniami transowymi, z hipnozą. Gdy uczyłam się jak doświadczać transu, jak go indukować i prowadzić zdumiewała mnie właściwość tego stanu polegająca na łączeniu silnej koncentracji z odprężeniem, spokojem, wyciszeniem. Narastające w rytmie spokojnego oddechu odprężenie wypełnia całe ciało jak dym, dokładnie tak jak przestrzeń wypełnia ciemny aromat drewna Wenge w interpretacji Donny Karan. Wenge to zapach zapadający się w sobie i sam w sobie się zapominający. Słodki jak przepuszczone przez własne ciało powietrze gwaiakowiec miesza się z aksamitnym mrokiem drewna Wenge, skłania do zamknięcia oczu, do zapadnięcia się w siebie, wsłuchania się, zapatrzenia się, doświadczania siebie. Zapach pełznie po ciele ogrzewając, osiadając na skórze goryczą kardamonu, znosząc wszelkie napięcia. Tak jak nie da się ubrać w język rozmytej logiki doświadczenia transowego tak niemożliwe jest dla mnie by w pełni opisać doświadczenie Wenge. Bo dla mnie to bardziej stan umysłu niż zapach. Trwałość nienajlepsza, czterogodzinna. Flakon piękny. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: odlewka

Nawet lepszy niż wspomniany przeze mnie Czarny Kaszmir. Tam drażni mnie początkowa nuta aptekarska, tu jest jedynie wędzona śliwka, dym z ogniska, kadzidło :love: Żałuję, że dopiero teraz poznałam Wenge. Jedna z moich ostatnich miłości. Flakon - 3*. Zapach - 5*. Trwałość - 3 h. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 próbka 0,5 ml

Baza która tak mi się podobała w Black Cashmere tutaj trwa prawie od pierwszych minut, okazuje się jednak że bez towarzystwa innych nut nie jest już tak zniewalająca jak Black Cashmere. W Black Cashmere przytłaczały mnie pierwsze nuty, a rozkochała mnie baza, jednak tutaj mając samą bazę na tacy od razu, serce mówi i nos że czegoś brakuje. Piękny zapach, tajemniczy, skrywający mroczne sekrety, cichy, milczący z podniesioną głową, może odrobinę smutny, nostalgiczny, zamyślony. Niestety szalenie ulotny na mnie, co prawda przy skórze przycupnie na długo delikatna smużka zapachu, jednak to za mało, wolałabym więcej mocy. Flakon ładny, prosty, czarny – trafia w mój gust. Szczegółowa ocena zapachu: Zapach 4* Flakon 4* Trwałość 3,5* Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: próbka firmowa z atomizerem

Wenge to zapach ciekawy, choc przyznam, ze spodziewalam sie czegos o wieeele bardziej interesujacego. A tak mamy mocny, frapujacy, drzewny obloczek. Nie rozwijajacy sie jakos szalenie, ale i tak interesujacy sam w sobie. Drewno jest ciemne (jak to drewno wenge ;P) i z ogromna klasa. Piekne. Mimo to mnie w Wenge Donny Karan razi pewne zapachowe ubostwo - zapach jest raczej surowy, pozbawiony ozdobnikow, zalaman, kokieteryjnych wybiegow i nutek wodzacych za nos. Z Wenge moja skora nie flirtuje, Wenge nie wodzi na pokuszenie, Wenge nie oczarowywuje i nie wciaga w romans - Wenge wali prosto z mostu: bierzesz mnie taka jaka jestem albo wynocha. (wiec przy calej frapujacej urodzie Wenge ja sie jednak wynosze ;-)))) ) Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: probki