Kosmetyk jest bardzo ciekawy, chodź z pewnością nie da nam jakis wygórowanych efektów. Ze względu na efekt chłodzenia nada się do letniej pielęgnacji.
Testowanie maseczek do twarzy to mój konik, także moja kolekcja, mimo, tego, że regularnie stosowana, i tak zamiast się uszczuplać - powiększa się praktycznie po każdych zakupach. Moja cera z natury jest raczej sucha, a wraz z tym reaktywna i wrażliwa, dlatego w pielęgnacji stawiam na nawilżenie i jej ukojenie. Na serię kosmetyków od marki Marion z serii z serii Tropical Island zdecydowałam się tak naprawdę z czystej ciekawości. Nie miałam co do nich absolutnie żadnych oczekiwań, po prostu potraktowałam je jako takie lekkie, niezobowiązujące maseczki umilające czas, które raczej nie dadzą nam jakiś ogromnie zaskakujących efektów. Od razu wrzuciłam do koszyka trzy wersje i na pierwszy ogień poszła rozjaśniająca, bananowa.
Kosmetyk zamknięty został w okrągłym opakowaniu w formie spłaszczonej saszetki o pojemności 10 gram. Jak na jednorazową maseczkę może się to wydawać sporo, jednak nic bardziej mylnego, ze względu na konsystencje produktu, o której trochę później. Saszetka ma naprawdę żywe, wakacyjne kolory, aż zachęcające do zakupu. Jest tutaj pełno żółci, fioletu oraz zieleni, a także grafika roślinna i z motywem ptaków. W centralnej części umieszczono białe kółko z takimi informacjami jak logo producenta, nazwa kosmetyku czy jego podstawowe właściwości. Z drugiej strony mamy już bardziej szczegółowy opis, a wraz z nim zalecany sposób użycia i skład.
Jak już wspomniałam wyżej o nietypowej konsystencji tego produktu, to wypadałoby się nieco szerzej wypowiedzieć. Przede wszystkim pierwszy raz spotykam się z tym, że producent obiecuje, że jego kosmetyk to galaretka i faktycznie tak. Swoją formułą bardzo przypomina te galaretki do jedzenia, także duże zaskoczenie, ale po stronie bardziej pozytywnej. Dodatkowo mamy tu do czynienia z przesłodkim i przeuroczym, bananowym zapachem, który ja uwielbiam i tutaj również mnie nie zawiódł. W składzie tej maseczki znajdziemy kilka naprawdę fajnych składników, między innymi ekstrakty z kwiatów drzew bananowych, cytryny i wąkrotki azjatyckiej.
Produkt zaaplikowałam na oczyszczoną skórę, po zastosowaniu peelingu oraz maski glinkowej detoksykującej. Produkt genialnie chłodzi naszą skórę, także wspaniale sprawdzi się podczas letniej pielęgnacji, kiedy upały potrafią nas nie oszczędzać. Maskę te trzymałam na buzi przez około piętnaście minut, czyli tak, jak zaleca nam producent. Bardzo dobrze się ją zmywa nawet samą letnią wodą. Jeżeli chodzi o działanie, to szczerze mówiąc, szału nie ma, ale nie ma też tragedii. Produkt pozostawia naszą skórę ze zwiększoną miękkością, ale i z lepszym nawilżeniem. Przebarwień co prawda nam nie zniweluje, wbrew informacją, które umieszczono na opakowaniu, ale z tym akurat się liczyłam. Dodatkowo to przyje,ne chłodzenie koi naszą cerę po całym dniu i po noszeniu makijażu.
Maseczka od marki Marion z serii Tropical Island może nie jest najwspanialsza w swojej kategorii, ale jest za to niesamowicie przyjemna w użytkowaniu. Cieszę się, że od razu zakupiłam aż trzy wersje tego produktu. Z przyjemnością będę testować dalej. Polecam.
Zalety:
- Opakowanie
- Zapach
- Konsystencja
- Cena
- Efekt chłodzenia
- Delikatnie nawilża
- Zmiękcza
- Koi
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie