Yves Saint Laurent Cinema Parfum EDP 

Kiedy zapach wchodził na rynek nie był w mojej kategorii ulubionych, ale kobieta zmienną jest i nagle pewnego dnia go odkryłam. Rychło w czas, zanim wycofają.Cieszę się że zmieniłam zdanie i znalazł miejsce w mojej perfumeryjnej garderobie. Teraz pokochałam go i jest dla mnie ultra-kobiecym zapachem. Podobają mi się jego pojedyncze nutki jak i całość. Dodatkowym plusem jest piękny flakon i duża trwałość. Ponadto jest niespotykany więc nie wywachasz go na koleżance z pracy ani za często na kimś, co też jest ważne. Używam tego produktu od: 1flakon na wykonczeniu Ilość zużytych opakowań: 1flakon

oceniałam jako EDP, ale są już zgłoszone czyste perfumy, więc przesuwam recenzję. Perfumy przez duże P. Nie takie, o których zapomni się za rok czy dwa. Nie sezonowa nowość, nie wakacyjne zauroczenie. Perfumy z klasą, pełne i zmysłowe. Zapach głęboki, z głęboko ukrytą nutą prawdziwego, czarnego earl greya. Nie TYLKO herbata, nie TYLKO bergamotka, ale właśnie DOKŁADNIE czarny, mocny earl grey. A oprócz tego słodycz, wanilia (nie spożywcza, wytrawna!!!), piżmo, i kwiaty. Nie przepadam za kwiatowymi perfumami, i zdziwiłam się, że w Cinema podobno aż od kwiatów kipi... Przekobiece, ciągną się dłuuugim ogonem. Jestem zachwycona, choć rozumiem głosy innych wizażanek, że bardziej pasują do dojrzałej kobiety, niż młodziutkiej dziewczyny. Mają w sobie coś takiego, że podchodzi się do nich z respektem. /ale ja używam, mimo, że do wieku balzakowskiego zostało mi... oj spooooro... :)/ Dodam, że różnica między czystymi perfumami i EDP nie jest aż tak znaczna, by dla nich krwawicę wykrwawiac i drenowac kieszeń do cna :) Można spokojnie zostac przy EDP. Kupuję czyste perfumy bo... właściwie nie wiem dlaczego... ... bo je po prostu uwielbiam...? :) Używam tego produktu od: nie pamiętam Ilość zużytych opakowań: w trakcie 3-go