Oriflame Tender Care, Krem uniwersalny z organicznym olejkiem z pestek granatu 

Tender Care z Oriflame znam od lat i od lat stosuję . Kupuję różne smaki czy zapachy i każdy się u mnie sprawdził. Tym razem przyszła pora na ocenę balsamiku o zapachu pestek granatu. Dla mnie to klasyk , bez którego nie wyobrażam sobie już życia. Noszę go zawsze w torebce tak na wszelki wypadek. Stoi na stoliku w sypialni , jak również w kuchni. Mam ich dużo i nie waham się ich używać ???? Kremik o zapachu pestek granatu jest zapakowany w plastikowe opakowanie o bordowej kolorystyce z odkręcaną nakrętką. Pojemność jest mała bo tylko 15 ml , ale wydajność jest olbrzymia. Zapach przyjemny , słodki , ulotny. Konsystencja zbitej wazeliny. Sam balsam używam do skórek przy paznokciach co powoduje iż znikają zaczerwienienia i sterczące skórki. Doskonale regeneruje skórę pod nosem w trakcie kataru, gdy jest zaczerwieniona i podrażniona. Wystarczy że na noc wysmaruję zaczerwienione miejsce i rano nie ma śladu . Kremik stosuję do ust aby nie były spierzchnięte zapewniając im nawilżenie i odżywienie. Skóra staje się miękka. W składzie możemy znaleźć witaminę E , która wykazuje właściwości antyoksydacyjne i nawilża skórę. Można go stosować również na ciało w wysuszonych miejscach takich jak łokcie , dłonie czy kolana, ja jednak na te miejsca stosuję inne kosmetyki. Z cała pewnością mogę potwierdzić iż balsamki doskonale dopasował się do moich potrzeb. Nawilża, chroni i odżywia skórę , a tego właśnie oczekuję od tego kosmetyku . Polecam !

Balsamy uniwersalne, a tak na prawdę mini wazeliny odznaczają się bardzo przyjemnym dla oka, wprost urzekająco uroczym designem. Kuszące soczystością barwy słoiczków, zachęcające zapachy i piękne pudełeczko dopełniające całości, mogące z powodzeniem okazać się stylowym dodatkiem do prezentu, niezawierające jednak w środku niczego nadzwyczajnego. Pojemniczki szczelnie zakręcane z charakterystycznym eleganckim logo umieszczonym dumnie na nakrętce, przywodzą na myśl skojarzenia związane z luksusem. Co stanowi kontrast z jakże pospolitym składem. Najmocniejszym akcentem w w ocenie tych produktów jest zauważalny na pierwszy rzut oka, niebotyczny przerost formy nad treścią. Wazeliny wzbogacone o olejki oraz witaminę E, pielęgnują suchą, spierzchniętą skórę. Produkty te są praktycznym rozwiązaniem gdy wystawiamy twarz na ekstremalne warunki pogodowe, w tym śnieg i mróz. Chronią odpowiednio suchą skórę twarzy, również przed wysuszającym działaniem chloru na basenach. Ich konsystencja jest gęsta i zwarta, ale w rezultacie kontaktu ze skórą bardzo szybko się rozrzedza. Pozostawiają tłustą warstwę ochronną, lekko spływają z ust gdy przesadzi się z ilością nałożonego produktu. Wydobywanie ze słoiczka kosmetyku jest niestety bardzo niepraktyczne, dobrze jest zaopatrzyć się w małą szpatułkę. Podczas użytkowania w innych miejscach niż w domu, może okazać się to niezmiernie uciążliwe. Posiadam trzy wersje zapachowe : różany, klasyczny bezzapachowy (tak na prawdę ma on bardzo delikatny, znikomy zapach miodu) oraz o zapachu owocu granatu. Najbardziej przypadł mi do gustu ten w ciemno-bordowym słoiczku, lecz nie do końca jego zapach przypomina owoc granatu. Jest to intrygujący i trudny do określenia, słodki aromat. Wszystkie wersje działają jednakowo na usta - nie ma lepszych ani gorszych. Kwestią zasadniczą jest tylko wybór ulubionego wariantu zapachowego. Jednak nie jest to produkt idealny i niezastąpiony. Najbardziej adekwatne określenie jakie nasuwa się na myśl… to po prostu ładny gadżet, którego historię i sławę można wykorzystać do celów marketingowych.

"Miodki" Oriflame znam od lat. Nie żebym była ich jakąś fanką, zazwyczaj trafiają do koszyka w jakieś mega okazyjnej cenie albo wolę kupić kremik zamiast opłaty przedlużajacej członkostwo. Ten ma świeży przyjemny zapach, ale to jedyne, czy różni się od poprzedników. Działa tak jak inne - czyli chwilowo. Używam głównie na usta - zaraz po nałożeniu uczucie ulgi i nawilżenia, ale balsam znika bardzo szybko i usta suche jak były. Mogę go nakładac klikanaście razy w ciągu godziny i poprawy kondycji ust nie widzę. A nałoze jeden czy dwa razy np. Tisane i już duża poprawa. Taka wazelina "na bogato". 3* bo ma w teorii wiele zastosowań, opakowanie malutkie więc zmieści się w każdej damskiej torebce. Ale bardziej do chwilowego "reperowania" wysuszeń, niż konkretnej pielęgnacji

Wiem, że ten krem, nazywany często potocznie "miodzikiem", niezależnie od wersji kolorystycznej i smakowej jest hitem. Nawet w opisie produktu czytamy, że jest "kultowy, uwielbiany przez kobiety"... Zresztą pochlebnych opinii tych, którzy ten produkt stosują jest całe mnóstwo. Mam zresztą gorące jego fanki wśród koleżanek. A tu wychodzę z szeregu ja i mówię: no dobra - może i jest kultowy i uwielbiany przez kobiety, ale jednak nie przez wszystkie. Auć. Zacznę od opakowania. Może i jest minimalistyczne i na swój sposób urocze, mające przywodzić skojarzenie z baryłką miodu (przynajmniej mnie to opakowanie tak się kojarzy), ale dla mnie jest niepraktyczne. Jeszcze gdy ma się krótko przycięte paznokcie to luz, ale przy dłuższych wydobywanie produktu z opakowania, zwłaszcza, gdy jest się poza domem - jest już problematyczne i swoją drogą mało higieniczne. Ale może to takie moje skrzywienie. Jeśli chodzi o zapach obiecano mi w opisie "świeży zapach owoców granatu". Wow - super! Oh wait... chyba ktoś wrzucił granat do kadzi podczas mieszania składników... Zapach jest raczej mało przyjemny i bardziej przypomina wazelinę. Jako działanie mamy obiecane nawilżenie i ukojenie skóry. Eh.... Produktu używam głównie na usta. W moim przypadku ani nie nawilża, ani nie koi. Mam raczej zupełnie odwrotne wrażenie - usta bardziej mi się wysuszają... W moim przypadku ten produkt to jednak totalny niewypał.

Bardzo dobry w jakości, pięknie pachnący, nawilża, jest wydajny, wygodny i kompaktowy. No i oczywiście, sam zapach jest wielkim plusem. Nie mam zastrzeżeń, polecam do torebki lub do kieszeni. Krem posłuży nam bardzo długo

Cóż można napisać o kolejnym Tander Care w swojej kolekcji :) tak jestem maniakiem tych jajeczek , zużywam je w tempie ekspresowym co też oznacza ,że w bardzo dużych ilościach, co za tym idzie jestem zadowlona z efektów jakie dają. Krem z pestek granatu ma swoje plusy : * małe, poręczne * opakownie jak zwykle proste a zarazem eleganckie ( mimo ,że z plastiku wykonywane) * przyjemny lekki zapach * działanie - na moje usta rewelacyjne, mało co tak idealnie nawilża moje usta ( no jeszcze miód działa cuda :) ), regenruje je bardzo szybko jak są wysuszone * działanie na suchą skóre łokci czy też kostek przy dłoniach- różne, zależy na jakim etapie wysuszenia jest moja skóra, mam suchy typ skóry i czasami ten krem sobie z tymi partiami ciała nie radzi. Ceny nie zaliczam do minusów ponieważ prawie zawsze kupuje kremiki na promocjach :) Minusikiem jest tylko aplikacja, ponieważ pozostaje nam palec albo jakiś patyczek. W domu mi to nie przeszkadza, ale już np. w pracy jest to problem . Ja używam jajeczka przeżywanie w domu :). Czy kupię go jeszcze? Oczywiście, że tak, jestem wierną fanką tych kremików. Nie skradnie mojego serca jak wersja miętowa i tradycyjna, ale będę do niego powracać co jakiś czas :).

Moim zdaniem nic nie przebije klasycznego, jasnoróżowego miodku Tender Care (tego bezzapachowego), jednak inne - smakowe też są godne pochwały. Dzisiaj recenzuję Tenderek z organicznym olejkiem z pestek granatu. Ma delikatny, świeży i bardzo smakowity zapach owoców granatu. Lekka konsystencja momentalnie nawilża usta. Kremik wygładza je, nabłyszcza i zmiękcza. Koi spierzchnięte miejsca, łagodzi podrażnienia i przywraca skórze elastyczność. Co ważne efekt nie jest krótkotrwały. Balsam utrzymuje się na ustach bardzo długo. Dodam jeszcze, że stosuję nie tylko do pielęgnacji ust. Witamina E i wosk pszczeli oraz olejek z pestek granatu przynoszą ratunek suchej skórze. Fajnie, że kremik dostępny jest w różnych wariantach smakowych. Konsystencja i działanie bardzo mi odpowiadają. Mimo, że mam swojego ulubieńca to zdążyłam już wypróbować sporo innych smaków. Ten z granatem również polecam, ale następnym razem kupię inny, bo mam ochotę wypróbować je wszystkie. Opakowanie to urocze małe jajeczko , zapakowane w malutki, śliczny kartonik. Może być efektownym dodatkiem do prezentu. Zostawiam jednak 4 gwiazdki, bo dla mnie najlepszy jest bezzapachowy, mam wrażenie że najbardziej nawilża.

Dobrze ze oriflame ma kilka,, smaków'' tender care bo jeden czy dwa mogłyby się szybko znudzić, a tak nie dość że opakowania kolorowe to jeszcze każde odpowiada innemu zapachowi. Tak jak pozostałe i ten z pestkami nasion granatu jest bardzo dobrym kompanem w walce z suchymi skórkami i wargami.

Taki delikatny, a taki świetny. Zapach jest śliczny, delikatny, nie drażni. Ale utrzymuje się na ustach i skórze naprawdę długo. Sam kosmetyk działa, ładnie nawilża usta, suchą skórę, natłuszcza. Mimo to ma lekką formułę, nabłyszcza usta i bardzo długo na nich pozostaje. Działa szybko i na długo. Przyczepić się można jedynie do słoiczka, wydobywanie produktu gdy ma się długie paznokcie jest uciążliwe. Cena regularna jest również niezbyt zachęcająca, na szczęście często są promocje. Produkt jest wydajny, już niewielka ilość dobrze nawilża, nie trzeba często nakładać go ponownie. Naprawdę polecam, dodatek naturalnego oleju z granatu sprawia, że mimo że ten kosmetyk jest taki sam jak inne, jest inny.

Zawsze muszę wypróbować każdą kolejną wersję słynnego Tender Care'a i tak też było tym razem :) . Tym razem bordowe pudełeczko skrywa w sobie "kremik" o przyjemnym zapachu granatu. Poza zapachem ma w zasadzie takie same właściwości, co każdy inny Tender Care. Nawilża i zmiękcza przesuszone miejsca - zwykle dopieszczam nim usta, czasami suche policzki i przesuszone miejsca na ciele. Natomiast małą wadą jest opakowanie, ale taki już jego urok - sprawia problemy przy dłuższych paznokciach i trudno jest wydobyć resztki produktu. Ale do tego już dawno przywykłam :) . Polecam wszystkim fankom kultowego "miodku" :) .

Krem jest bogaty w organiczny olej z nasion granatu ma cudowne, naturalne właściwości, chroniące przed szkodliwymi wolnymi rodnikami. Poza tym pomaga wzmacniać skórę oraz intensywnie ją nawilża i odżywia. Krem stosuje na spierzchniete usta, łokcie i kolana. Jest to już mój kolejny słoiczek i napewno nie ostatni. Polecam również inne wersje zapachowe. Opakowanie jest malutkie i zgrabne, mieści się spokojnie nawet malutkiej damskiej torebce.