Organic Life Fitoregulator `Smocza krew` 

Pani w zielarskim poleciła mi ze względu na działanie przyspieszające regenerację skóry. Potem zresztą poczytałam o smoczej krwi i zdecydowałam, że jest to składnik w punkt dla mnie, ze skórą tłustą i reaktywną oraz tendencją do niepotrzebnego grzebania w niej paluchami. Niestety się przeliczyłam i produktu nie zużyłam. Nie odpowiadała mi konsystencja i brak efektów, choć samą krew wypróbuję pewnie jeszcze w jakiejś innej formie. Produkt ma bardzo zbitą konsystencję żółtej wazeliny, wymaga podważenia paznokciem. Lekko też barwi skórę, więc wymaga dobrego rozsmarowania. Zapachniony jest lekko kwaskowato, bardzo naturalnie, choć nie jest to mocno wyróżniający się zapach i nie kojarzy się z niczym konkretnym. No i działanie na minus. Spodziewałam się przynajmniej minimalnego działania gojącego, jednak u mnie ono zwyczajnie nie nastąpiło. Stosowany na ranki po krostkach jedynie je przykrywał ochronną warstwą, ale bez przyczynienia się do szybszego ich gojenia. Podobnie miało się ze strupkami na ciele. Nie przydało mi się też jego działanie natłuszczające, bo było bardzo powierzchowne i wcale nie takie znowu wystarczające, bo suche skórki nadal odstawały. Nałożony grubszą warstwą jest widoczny, lekko żółty i niejednolity. Krzywdy nie robi, bo nie piecze ani nie zaognia bardziej już i tak czerwonych plam, ale nie łagodzi ich i nie gasi stanów zapalnych. Mam sprawdzone, o wiele szybciej działające produkty, przez które po ten właściwie nie sięgałam. Powędrował więc do mamy, która zużyła go do ust. Zachwytów nie przekazała. W międzyczasie na lepsze zmieniło się pudełeczko - obecnie jest szklane, przezroczyste, z dobrej jakości białą zakrętką. Choć na stronie widziałam jeszcze nowszą, bardziej kolorową odsłonę.

Smocza krew to genialna, wielofunkcyjna maść! Świetnie goi opryszczkę, rany, stłuczenia. Fenomenalnie poradziła sobie u mnie w przypadku dużych wyprysków na twarzy. To maść, która świetnie koi i regeneruje skórę. Dla mnie ma ona wręcz lecznicze działanie. Jest to produkt, który zawsze muszę mieć pod ręką.

Nazwa tego fitoregulatora jest intrygująca i od początku wiedziałam, że sama muszę przetestować co to jest! Smocza krew to małe opakowanie w tej chwili już szklane, 15 ml zbitego preparatu- który pod wpływem ciepła skóry mięknie i super się nim smaruję buzię czy inne części ciała. Bo to jest kosmetyk naturalny wielofunkcyjne, na rany, zadrapania, ugryzienia komara czy osy- nie swędzi wtedy- wypróbowane! Mi często pęka skóra wokół paznokcia u ręki, ból okrutny. Wtedy od razu w ruch idzie Smocza krem- grubsza warstwa- kilka razy to powtórzę i już problemu nie ma. Smoczą krew także polecam po zabiegach kosmetycznych. Smocza krew to jest jeden z moich ulubionych naturalnych kosmetyków.

Moim zdaniem smocza krew powinna znaleźć się i każdego w domu, pomaga na drobne jaki i te duże rany (poparzenie rurą od motoru wyleczyła bez zostawienia sladu). Smocza krew pomoże uleczyć trądzik, pomaga w zwalczaniu przebarwień. Jest wydajna. Jedynym minusem to że się nie wchłania.

Super kosmetyk dla małych i dużych.Używam zarówno dla dziecka na wszelkie rany i zadrapania jak i dla siebie np. na rozdrapane pryszcze.Kosmetyk w 100% naturalny, pełny dobroczynnych olejów, maseł i ekstraktów.Mega wydajny a cena na promocji 26zł .Niby małe opakowanie 15g ale wystarczy odrobina na zranienia.Wydobywam go z opakowania szpatułką aby nie przenosic bakterii i zanieczyszczeń .Konsystencją przypomina mi balsam Tisane do ust też taki beżowy kolor i zbita struktura która pod wpływem ciepła palców się rozpuszcza. Zapach delikatny prawie nie wyczuwalny Córka lubi go używać chyba dlatego że się fajnie nazywa:)

Smoczą krew odkryłam nie dawno ale zdażyłam przetestować. Krem rewelacyjny! Po oparzeniu ukoiło pieczenie i szybciej skóra się zregenerowała. Bardzo dobra na odciski. Ostatnio przetestowalam ma skórę po ugryzieniu komara. Przestało swędzieć.

Nazwa tego fitoregulatora jest straszna, ale bez obaw - to nie tajemniczy specyfik rodem z lochów Hogwartu, tylko żywica rośliny o bardzo charakterystycznej barwie, a przy okazji o licznych właściwościach prozdrowotnych. Z połączenia z innymi ziołami i mieszanki olejów wychodzi fajna, uniwersalna maść na wiele dolegliwości i do codziennej pielęgnacji. Fitoregulator ma konsystencję bardzo gęstej maści, którą łatwo jednak rozsmarować pod wpływem ciepła dłoni - wówczas spokojnie można nakładać ją na twarz jak zwykły krem. Ze względu na bardzo treściwą i tłustą konsystencję, raczej nadaje się na noc, choć parę razy zdarzało mi się użyć Smoczej krwi i na dzień, dawała radę jako miks z podkładem. Buzia po użyciu fitoregulatora w pierwszej chwili jest ciut zaczerwieniona, ale po paru minutach wszystko się uspokaja, wycisza, wygładza. Kosmetyk fantastycznie nawilża i natłuszcza cerę, niweluje podrażnienia czy krostki. Można go też stosować na suche skórki dłoni, przesuszenia na łokciach czy kolanach, na opryszczkę czy zajady. Lubię go bardzo za jego uniwersalność, ale też za kompaktowe opakowanie - maleńki słoiczek sprawdzi się w bagażu podręcznym podczas podróży, a zastąpi nam krem na dzień, na noc i jeszcze maść leczniczą w razie konieczności. Kolor jest mało zachęcający, żółtawy (w połączeniu z tą konsystencją przypomina mi... woskowinę z uszu, brrr!), ale to znaczy, że nikt nie dodawał tam dodatkowych barwników i kolorów dla wizualnego uatrakcyjnienia produktu. Zapach - dla mnie lekko ziołowy, choć mój chłopak czasem wyczuwał w nim coca-colę (?) albo korzenne ciasteczka (??). Dobry, uniwersalny, naturalny kosmetyk. Warto mieć w swojej kosmetyczce.

Jestem bardzo zaskoczona tym produktem, gdyż kupiony został przy okazji na pękające ciągłe zajady moich ust. A w przyszłości jako produkt na rany i zadrapania /stłuczenia moich dzieci. Użyłam na zajady ust - o dziwo znikły w ciągu 3 dni- co jest bardzo sympatycznym rezultatem. Zastosowałam na ranę po przecięciu palca szkłem rana bardzo szybko i się zabliźniła w ciągu 2 dni. Po ranie nie ma śladu. To jest mój produkt który mam zawsze w aptece domowej