Balsam dostępny w każdym Lidlu za 6,99 zł za opakowanie 500 ml, a więc jest bardzo tani. Wybrałam wersję "light", chociaż ciągle kusił mnie ten ciemniejszy, ale przeczytałam o nim sporo opinii, że ciężko się wchłania i jest tłusty.
Balsam jest w bialo-błękitnym opakowaniu, na półce wyglądającym bardzo ubogo, i gdyby nie to, że jestem fanką tanich rzeczy, pewnie nigdy nie zwróciłabym na niego uwagi. Minimalistyczna szata graficzna. Co ciekawe, były dwie wersje do wyboru, różniły się lekko kształtem opakowania i etykietą, ale także składem. Rzuciłam okiem na oba i wybrałam tę wersję, zapewne nową (tych było dużo więcej), ponieważ wydawała mi się pod tym względem lepsza. Składu tamtej nie pamiętam już, może zrobię zdjęcie dla porównania, jak będę kolejny raz w Lidlu. Jak macie wybór, weźcie lepiej tę, którą ja mam.
Zapach taki typowy dla najzwyklejszego, najbardziej podstawowego tego typu produktu (tak mi się kojarzy), trochę przypomina mi zapach kremu Nivea, z tym, że dodatkowo ma jakby nuty owocowe, przez co zapach jest całkiem przyjemny, lekki, świeży. Obawiam się jednak, że może mi się z czasem znudzić, póki co jest ok.
Konsystencja bardziej mleczka niż balsamu, faktycznie lekka, wodnista, lejąca się, bardzo mokra. Po kontakcie ze skórą pozostawia najpierw taką białą warstwę, maże się po skórze, jednak szybko znika, ponieważ balsam szybko się wchłania. Nie pozostawia nieprzyjemnej, tłustej, lepkiej warstwy, której strasznie nie lubię. Jest więc przyjemny w użyciu, chociaż ideałem nie jest.
Skład nie jest super jak w kosmetykach naturalnych, wiadomo. Na pierwszych trzech miejscach woda, gliceryna i hybrydowy olej słonecznikowy. Po kilku kolejnych miejscach mamy niacynamid, masło shea i olej z awokado. Dość wysoko substancja zapachowa, ale przed wymienionymi składnikami. Potem gdzieś przewija się jeszcze mocznik, kwas cytrynowy, konserwanty i inne substancje, ale pewnie w śladowych ilościach. Niestety jest też phenoxyethanol. Duży plus za brak oleju parafinowego i innych pochodnych ropy naftowej.
Używam go ok. tydzień, jak na razie jest jak było, ciągle używam balsamów/mleczek, więc skóra jest jako tako nawilżona. Ciekawe jak po dłuższym stosowaniu, bo teraz będę używać tylko jego jak na razie.
Skoro sam producent zaznacza, że to lekko balsam dla normalnej skóry, to zapewne nie nada się na zimę i do skóry bardzo suchej i zniszczonej mrozami, ale na wiosnę/lato raczej się sprawdzi.
Nie jest to produkt luksusowy, ale za taką cenę warto kupić, nawet żeby po prostu go wypróbować.
Zalety:
- ładny zapach
- nie zostawia nieprzyjemnej tłustej, lepkiej warstwy
- dość dobry skład bez oleju parafinowego, wegański
- dość szybko się wchłania
- nawilża
- będzie dobry na lato
- tani
- szeroko dostępny - w każdym Lidlu
Wady:
- takie sobie opakowanie raczej ginie wśród produktów na półce
- pewnie nie ma co oczekiwać wielkiego nawilżenia i pielęgnacji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie