Kupiłam zupełnie przypadkiem, poszukując czegoś, co w końcu ukoi i nawilży moją mocno przesuszającą się zimą skórę. Krem był w mega promocji, przyjemnie pachniał więc pomyślałam sobie, że jeżeli nie zadziała, to nie będzie wielkiej straty, jak wyląduje w koszu - jak wiele innych bezużytecznych kosmetyków do ciała, których działanie nijak się ma do obietnic producenta.
I muszę przyznać, że był to jeden z lepszych zakupów kosmetycznych, jeżeli chodzi o produkty do pielęgnacji ciała. Dziwne, że ma tak mało opinii na Wizażu, bo zasługuje na wielkie brawa. Jestem posiadaczką wyjątkowo suchej skóry, która zimą zaczyna się łuszczyć i woła o nawodnienie. Jest ona raczej oporna na działanie kosmetyków i nie ma większego znaczenia, czy są to marki premium, czy zwykłe, drogeryjne mazidła - zwykle ich skutecznośc jest widoczna jedynie w momencie aplikacji, lub nie ma jej wcale. Otóż to niepozorne różowe cudo, nie dość, że dobrze wygląda zamknięte w uroczej, aczkolwiek nieco infantylnej tubie, pięknie, delikatnie pachnie słodką owocowo-budyniową chmurką, to jeszcze cudownie działa. Muszę przyznać, że ten zapach skradł moje serce; lubię jak kosmetyki do ciała mają wyczuwalną, przyjemną woń i w tym przypadku zapachowe nuty kremu są idealną odpowiedzią na moje oczekiwania. Zwłaszcza, że są one nienachalne i nie powinny przeszkadzać osobom, które nie kochają perfumowanych kosmetyków.
Zawartość różowej tuby jest, a jakże również różowa - balsam, czy też, jak chce producent - krem - ma przyjemną, maślaną konsystencję - idealną, niezbyt rzadką i nie za gęstą. Bardzo dobrze się wchłania - wystarczy dosłownie chwila, aby wmasować go w ciało, skóra pije go bardzo szybko więc nie ma obawy, ze przyklei się do ubrania i je zatłuści, a już takich przypadków miałam okazję doświadczać. Skóra jest po nim porządnie nawilżona, odżywiona i bardziej miękka. Być może za ten efekt odpowiada ekstrakt z białej trufli, którym promuje się produkt, albo kombinacja dużej ilości innych składników aktywnych zawartych w balsamie - w każdym razie robią one super robotę. Jakież było zaskoczenie, gdy po porannej aplikacji czułam go na tych najbardziej przesuszających się partiach ciała czyli w moim przypadku nogach i rękach jeszcze wieczorem i nie był to efekt oblepiającego mazidła tylko przyjemnej, aksamitnie gładkiej skóry. Po miesiącu systematycznego używania (czasami dwa razy dziennie - uwaga, balsam jest uzależniający;-), czasami raz) widzę znaczącą poprawę jakości skóry, jakiej nie miałam po żadnym kosmetyku do ciała. No po prostu cudo - nie dość, że skuteczne, to jeszcze śmiesznie tanie! Z całą pewnością pozostanę fanką i stałą użytkowniczką balsamu. Brawo Lirene!!!
Zalety:
- Świetne działanie zgodne z deklaracją producenta
- Skóra jest nawilżona i odżywiona
- Piękny zapach
- Taniość - produkt ma wprost niewiarygodnie dobry stosunek ceny do jakości
- Balsam bardzo dobrze się wchłania
Wady:
- Poza tym, że uzależnia, to BRAK
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie