Palmer's Shea Formula, Raw Shea Body Lotion Nawilżający balsam do ciała z masłem shea

Mam suchą skórę, więc potrzebuję mocnego nawilżenia. Balsam zakupiłam w Hebe, na wypróbowanie tę mniejszą wersję w 250 ml butelce za 24 zł (jest jeszcze 400 ml w opakowaniu z pompką za 32 zł). To mój drugi balsam Palmer's i chociaż pierwszy cudów nie zdziałał, postanowiłam dać tej marce kolejną szansę. Zapach ma charakterystyczny dla ich produktów, mnie osobiście nie przeszkadza, chociaż jest słodki i mdły. Balsam się dobrze rozsmarowuje i wchłania. Rozświetla skórę i nawilża, ale tylko delikatnie. Niestety nie radzi sobie z większym przesuszeniem (miałam takie na ramionach), a szkoda, bo skład i konsystencja wydaje się bogata. Jak dla mnie zwykły balsam na co dzień. Plus za to, że nadaje się dla skóry wrażliwej, bo nie zawiera barwników, parabenów, siarczanów czy oleju mineralnego.

Z sympatii do Palmer`s nie mogłam nie spróbować także i tego balsamu. Lubię go za działanie i konsystencję, ale zapach przyprawia o zawrót głowy. - OPAKOWANIE: kosmetyk umieszczony jest w dużej 400 ml butli z wygodną pompką, choć ta wygoda się kończy, gdy kosmetyku ubywa, bo w pewnym momencie po prostu przestaje działać i trzeba przecinać opakowanie. Plastik jest mleczny, półprzeźroczysty (gdy butelka jest pełna, wydaje się być biały), dzięki temu widać zużycie. - KONSYSTENCJA: kosmetyk posiada gęstą formułę, którą lubię, a która przyjemnie się aplikuje i bardzo dobrze się wchłania, pozostawiając na skórze ochronny, komfortowy film, który nie jest wyczuwalny (brak tłustości i lepkości). To jest takie uczucie naturalnej skóry, jakbym nie nałożyła wcześniej kosmetyku tylko moja skóra była po prostu taka idealna. - ZAPACH: powiem szczerze, że mnie przytłacza. Pachnie jak budyń śmietankowy dosłodzony przesadną ilością cukru trzcinowego i choć lubię tę wersję cukru, to nie w takiej ilości. Tu jest za słodko. Zapach jest dość mocny i długo utrzymuje się na skórze, dlatego nie sięgam po balsam codziennie bo bym zwariowała, a żałuję, bo działanie kosmetyku jest zadowalające. - DZIAŁANIE: skóra po aplikacji jest przyjemnie wygładzona i bardzo miękka, elastyczna, odpowiednio nawilżona i odżywiona. Efekt pielęgnacyjny utrzymuje się go kolejnego prysznica i nie zauważyłam bym musiała w ciągu dnia aplikować dodatkowego kosmetyku. Skóra przez cały czas jest komfortowo miękka i nawilżona, bez szorstkości i uczucia ściągnięcia, co czasem się u mnie zdarza, gdyż mam tendencje do przesuszeń. Marzy mi się by producent popracował nad złagodzeniem zapachu, wtedy balsam byłby idealny.

Zachwycona wersją kokosową sięgnęłam po tą z masłem shea. Zapach na początku wydawał się bardzo przyjemny jednak po kilku użyciach zaczął mnie męczyć. Jest bardzo ciężki, wręcz duszący dlatego ucieszyłam się kiedy w końcu zużyłam cały balsam. Jeśli chodzi o samo działanie to nie mam zastrzeżeń- fajnie nawilża i odżywia. Opakowanie jak we wszystkich balsamach palmers jest niepraktyczne i pod koniec trzeba je rozciąć żeby wydobyć resztę produktu.

Niestety już kolejny kosmetyk tej serii, mimo cudownego działania, zawiódł mnie pod kątem funkcjonalności i użyteczności opakowania. Na samym początku zepsuła się pompka, jednak z racji tego, że kończyłam inne opakowanie balsamu Palmers, po prostu przełożyłam starą do nowego opakowania. Poza tym samo działanie...REWELACJA. Odkąd zaczęłam swoją przygodę z balsamami Palmers, jedno jest pewne - przez długi czas nie zamienię ich na żadne inne! :)

Jestem wierną fanką produktów Palmersa. Ten balsam to kolejny udany produkt. Mam wrażenie, że jest najbardziej odżywczy z całej gamy. Świetnie sprawdza się podczas zimy. Uwielbiam jego zapach i to, jak odżywia moją zmęczoną, przesuszoną skórę.

Pięknie pachnie i pozostawia skórę gładką i nawilżoną. Łatwo się rozsmarowuje. ma konsystencję lekkiego masełka. Sprawdza się do bardzo suchej skóry. Polecam!

kupiłam go raz, tylko dlatego że nie było mojego cudownego balsamu z palmersa z olejkiem kokosowym, po jednym użyciu mam do niego takie "meh", dla mnie kiepsko się rozprowadza, ja musiałam się z nim namęczyć :/ Może zrobię do niego kolejne podejście.

Zacznę od tego, że naprawdę nie cierpiałam balsamów do ciała. Po większości z nich skóra się kleiła a ja nie wyobrażałam sobie założyc spodni czy pójść spać. Skusiłam się na nową formuła Palmersa i zakochałam się w nim! Pięknie pachnie, jest wydajny, łatwo się rozprowadza i przede wszystkim nie klei się. Skóra jest po nim naprawdę fajnie nawilżona, używam go na noc a skóra jest mieciutka aż do kolejnego wieczora. Naprawdę z całego serca polecam balsam szczególnie tym z awersją do tego typu produktów.

Zacznę od tego, że mam wrażliwą skórę, która na niektóre balsamy reagowała swędzeniem, wysypką. Używałam wszystkich balsamów od Palmer`s, ponieważ okazały się odpowiednie dla mojej wrażliwej skóry. Najbardziej przypadł mi do gustu ten z masłem shea (najbardziej subtelny zapach spośród wszystkich). Ma delikatny zapach i doskonale nawilża, a także jest bardzo wydajny. Po wchłonięciu balsamu skóra wygląda na zadbaną i jest miękka w dotyku.

Balsamy Palmer's poznałam w czasie kiedy byłam w ciąży. Sprawdzały się całkiem okej, ale jakoś tak nasza przygoda skończyła się zaraz po urodzeniu dziecka. Dopiero nie dawno w oko wpadł mi ten świetny produkt z masłem shea. Jego konsystencja przypomina troszkę mleczko do ciała. Dobrze się rozprowadza i wchłania. Skład jest też bardzo ciekawy, zero barwników, konserwantów, parabenów, parafiny, czyli wszystkich winowajców podrażniających skórę. Jak dla mnie ten balsam to strzał w dziesiątkę, który nawilża, odżywia i wygładza moje ciało, a przy tym pachnie subtelnie, no i co najważniejsze zapach utrzymuje się do następnej kąpieli. Jeden z moich lepszych zakupów. Z czystym sercem polecam.