Płatki pod oczy znalazłam w boxie kosmetycznym. Przyznam szczerze, że było to moje pierwsze spotkanie z tego typu „gadżetem”. Mam bezproblemową okolicę oczu – nie jest szczególnie wrażliwa czy cienka, nie pojawiają się u mnie ani cienie, ani opuchlizna. Użycie płatków traktowałam bardziej jako element domowego SPA, niż coś, co ma mi dać super efekty. Mimo to, i tak jestem zawiedziona, ponieważ zamiast zrelaksować się, zerkałam nerwowo na zegarek… Dlaczego? O tym za chwilę.
Opakowaniem zewnętrznym jest kartonik. Posiada on naklejkę zabezpieczającą, zatem mamy pewność, że żadna ciekawska osobistość nie zaglądała do środka. Z tyłu znajduje się solidna dawka informacji o produkcie oraz sposób użycia. W środku zaś trafiamy na kolejne opakowanie, tym razem foliowe, w którym zamknięte są płatki. Zabezpieczenie na najwyższym poziomie, co należy docenić.
W składzie m. in.: gliceryna; hydrolat z kwiatów oczaru wirginijskiego - odświeża, zmniejsza zaczerwienienie, wspomaga walkę z wolnymi rodnikami i przedwczesnymi oznakami starzenia; alkohol; hydrolizat kolagenu - utrzymuje wilgoć w skórze, napina i uelastycznia, wygładza i wypełnia zmarszczki, działa ochronnie; wyciąg z aloesu – ma działanie nawilżające i kojące; ekstrakt z portulaki pospolitej - tonizuje, koi oraz łagodzi stany zapalne; ekstrakt z korzenia lukrecji gładkiej - łagodzi podrażnienia, przyśpiesza gojenie, zmniejsza zaczerwienienia, regeneruje, rozjaśnia; alantoina - substancja łagodząca, kojąca i przeciwzapalna oraz wygładzająca. Nie jest źle, trochę ten alkohol wysoko w składzie psuje ogólne wrażenie…
Płatki są żelowe, dobrze wyprofilowane, całkiem nieźle nasączone, mają odpowiedni rozmiar i piękny, niebieski kolor. Zapachu żadnego nie wyczułam. Nie stwarzały problemów podczas przyklejania do skóry. Dobrze się trzymały, nie przesuwały się, nie odklejały, byłam w stanie wykonywać różne czynności.
Przed użyciem płatki schłodziłam w lodówce. Zaleceniem producenta jest przetrzymanie ich pod oczami przez 20 minut. I tutaj zaczynają się schody. Jak wspomniałam na samym początku recenzji, przez cały ten czas zerkałam nerwowo na zegarek. A to dlatego, że czułam nieprzyjemne pieczenie. Biorąc pod uwagę fakt, że odczuwałam je tuż przy oczach, było to wybitnie niekomfortowe. Nie mam pojęcia, który składnik zawinił, może to ten alkohol…? Tak czy inaczej, coś, co miało być relaksem, stało się dyskomfortem.
Przemęczyłam się przez 20 minut, ale w sumie zastanawiam się, po co mi to było. Efekty zastosowania płatków są naprawdę mizerne. Jak wspomniałam, nie mam problemów z cieniami i opuchlizną, więc tej kwestii nie potrafię ocenić. Podobnie rzecz się ma ze zmarszczkami – takowych nie posiadam, więc nie pokuszę się o ocenę działania przeciwzmarszczkowego. Mogę natomiast odnieść się do innych obietnic producenta, a tych jest niemało. Głębokie nawilżenie? Nie odnotowałam. Uelastycznienie skóry? Nie zauważyłam. Złagodzenie podrażnień, działanie kojące? Tutaj mam wrażenie, że faktycznie skóra była jakby lekko uspokojona, a zaczerwienienia zmniejszone. Obietnice vs rzeczywistość – w przypadku recenzowanych płatków nie wygląda to dobrze.
Podsumowując, niestety nie mogę polecić płatków. Chodzi głównie o wspomniane wyżej pieczenie, które spowodowało dyskomfort oraz praktycznie brak efektów po użyciu produktu. Nie mam doświadczenia z innymi płatkami pod oczy, ale jestem przekonana, że da się znaleźć coś lepszego w podobnej cenie, ponieważ Biotaniqe nie zawiesił wysoko poprzeczki. Jestem rozczarowana, więcej niż 2 gwiazdek nie mogę przyznać.
Zalety:
- dobrze wyprofilowane płatki o odpowiednim rozmiarze
- dobre zabezpieczenie płatków
- skład zawierający kilka cennych składników, ale jednocześnie dość wysoko znajduje się alkohol
Wady:
- niespełniona większość obietnic producenta
- odczuwalne pieczenie, gdy płatki znajdowały się na twarzy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie