Essence Good Vibes Good Memories, Blush & Highliter Drops Róż i rozświetlacz w kroplach

Po wypuszczeniu filmu na oficjalnym kanale Essence na temat tej trend edycji po prostu chce się mieć wszystkie te produkty. Co oczywiste, nie mam wszystkich, a naprawdę hitem był różorozświetlacz wypiekany. Jednak mając okazję od razu po premierze zamówić to się pokusiłam o ten produkt. Niecałe 4€ myślę, że było warto, bo takiej ilości nie sposób użyć ;) Opakowanie szklane matowe, przypomina małe serum lub większy lakier do paznokci. Pipeta jest standardowa. W buteleczce wydaje się być dobrze napigmentowanym różem o delikatnym złotym połysku. Jednak gdy go nałożymy choćby na rękę ujawnia nam się więcej tego złota. Zabójczy jeśli zastosujemy go jako cień - tafla i blask rewelacja. Jeśli chcemy się pobawić się nim jako róż - no cóż, pigment swój traci. Jako rozświetlacz o różowej bazie i złotej tafli - tak był go określiła. Ma więcej drobinek (ale czy to brokat?) niż wypiekany z serii, ujawniają się zwłaszcza przy roztarciu. Mimo wszystko bardzo mi się podoba, ale nie sięgam zbyt często - po prostu kupiłam, bo nie mam ani różu ani rozświetlacza w wersji płynnej a ten kusił, oooj, kusił. Jest to specyficzny produkt, szkoda że limitowany, ale cieszę się, że go złapałam. :) Wyjątkowo załączam zdjęcie w jego obronie po tej negatywnej ocenie, moim zdaniem "bycia różem" nie sposób mu odmówić, zwłaszcza, że to tylko JEDNA kropla! No chyba, że bardzo mocno go rozetrzemy.

Lubię Essence, więc jak zobaczyłam tą nową serię, to musiałam coś z niej kupić, tym bardziej że było tylko po kilka sztuk każdego produktu. Wybrałam ten produkt, bo nigdy nie miałam różu w płynie i też pozostałe produkty średnio mi się spodobały. Zapłaciłam za niego 5 e, więc całkiem spoko. W domu niestety przeżyłam ogromne rozczarowanie (testerów nie było). Buteleczka jest szklana i dosyć masywna. Produkt ma pipetę. Początkowo działa, ale po kilku użyciach nie działa. Ja to mam pecha to tych pipetek:p Produkt jest dosyć kremowy i nie spływa ze skóry. Nałożyłam kilka kropelek na skórę i piękny, cukierkowy wiosenny róż z drobinkami. Tak właśnie myślałam i na to liczyłam. Ale uwaga. Róż po roztarciu przestaje być różem a rozświetlaczem :o Kolor różowy znika. Mamy tylko masę wielkich złotych drobin brokatu. Już pomijając fakt, że miał być róż a zrobił się z tego rozświetlacz, to daje okropny, bazarowy efekt. Ciężko mi to było na zdjęcia uchwycić, ale trochę widać ten duży brokat. Naprawdę nie jest to ładny efekt. Jestem zawiedziona. Byłam pewna, że to będzie róż z drobinkami a po roztarciu nie ma się co różu doszukiwać. Tylko brokat. Na szczęście po kilku godzinach znika z twarzy i tyle. Więc trwałości to "cudo" nie ma. Omijać z daleka.