Cantu Moisturizing Curl Activator Cream Odżywka do włosów kręconych (stara wersja)

Moja mama jest posiadaczką kręconych włosów i aktywator świetnie podbija skręt pięknie pachnie. Włosy po użyciu są nawilżone a przedewszystkim nie obciązone jako iż to jest odzywka b/s zalecam aby nie przesadzić z odzywką a nałoży niewielką ilośc po roztarciu w palcach

Najlepsza odżywka do włosów kręconych jaką używałam, moje włosy po użyciu są ładnie skręcone, i gładkie. Preparat ma piękny intensywny zapach kokosu, jak dla mnie na plus, jednak nie wszyscy przepadają za tym zapachem.

Cantu, Moisturizing Curl Activator Cream (Odżywka do włosów kręconych) to produkt, który możemy tak na prawdę używać na kilka sposobów. Jako odżywkę podczas mycia, jako odżywkę bez spłukiwania lub jako aktywator skrętu. Ten konkrenty produkt ma działanie nawilżające. Konsystencja jest mocno kremowa, bardziej gęsta. Opakowanie jest nieco niewygodne, gdyż trzeba wyciskać produkt przez malutką dziurkę, robi się to niewygodne gdy produktu jest mało. Jako odżywka zostawia włosy dobrze nawilżone, miękkie i błyszczące. Jako odżywka b/s pomaga ułożyć włosy i idealnie nadaje się pod żel lub inny mocniejszy stylizator, również ma działanie nawilżające. Jako aktywator skrętu również dobrze się sprawdza, szczególnie gdy suche włosy np. kilka dni po myciu potrzebują odświeżenia. Można wtedy niewielką ilość rozprowadzić w mokrych dłoniach i wystylizować włosy od nowa właśnie porawiając skręt. W każdym z tych trzech przypadków produkt super się sprawdza, nie obciąża włosów. Ma delikatny, przyjemny zapach. Myślę, że cena również jest adekwatna jak na produkt z tyloma zastosowaniami.

Cantu to mój faworyt jeśli chodzi o stylizację loków. W połączeniu z żelem tworzy cudownie zdefiniowane loki. Włosy zdecydowanie mniej się puszą, błyszczą, przy tym wyglądając bardzo naturalnie

Polecam ten produkt. Ma bardzo fajne działanie.Włosy nie puszą się są zdyscyplinowane a jednocześnie skręty są jakby je ktoś świadomie układał . A to tylko ten preparat

Mam włosy cienkie, średnioporowate-, typ 2b/2c. Muszę się przyznać, że używam kosmetyku dawno po terminie ważności... a wszystko dlatego, że jest niesamowicie wydajny. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mogę używać go tylko po final wash z peelingiem i szamponem z sls. A i wtedy mogę nałożyć go tylko porcję wielkości orzecha włoskiego, jeśli nie chcę mieć przyklapu stulecia. Wiem, że zawarte w nim emolienty po prostu obciążają moje włosy, które emolientów po prostu nie lubią. W żadnej postaci. No i ten zapach, który wszystkim się podoba, a ja go co najwyżej toleruję... Sądziłam, że to będzie taki gamechanger, który podbije mi skręt, nabłyszczy włosy itp itd, a zużywam go z trudem i nie mogę doczekać się, kiedy się skończy. Nie kupię ponownie. No, chyba że kiedyś mnie weźmie na farbowanie, a i w to szczerze wątpię. Co więcej, każda styczność tego kosmetyku z moją skórą powoduje reakcję podobną do oparzenia. Buzia jest zaczerwieniona i podrażniona, nie mówiąc o szorstkości, a naprawdę pilnuję, by nie dotykać nim twarzy. Tym niemniej nawet kilka kropel wody spływającej ze stylizowanych włosów robi ten efekt.

Klasyczny aktywator skrętu przeznaczony jest do włosów mocno kręconych, wysoko i średnioporowatych. Zawiera masło shea. Występuje również w innych wariantach. Jak używam? Wgniatając, nakładam go na mokre włosy. Później nakładam żel, dalej wgniatając w bawełnianą koszulkę i suszę włosy przy pomocy dyfuzora. Pięknie podbija skręt, ładnie "zbija" wlosy w loczki, nie ma puchu. Uwielbiam go! Ma przepiękny kokosowy zapach. Jest w formie gęstego kremu i jest naprawdę wydajny. Następnym razem planuję przetestować wersję awokado lub winogronową przeznaczoną dla mniejszego skrętu. Ten jest fajny, dobrze podbija skręt, ale czasami mam wrażenie, że jest ciut za ciężki do moich loczków.

Tak jak sam tytuł wskazuje, jestem zakochana w tej odżywce. Długi czas wahałam się aby ją kupić, bo jest dosyć droga, ale cieszę się że w końcu się na nią skusiłam, bo teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia. Cena Nie wydaje mi się już tak wysoka, ponieważ odżywka jest niezwykle wydajna. Wystarczy dosłownie odrobinka, aby zadziała się magia. Moje włosy są po niej bardzo nawilżone, lśniące i mają niesamowity skręt. W końcu znalazłam coś co okiełznało moje loki. Jeżeli ktoś waha się właśnie ze względu na cenę, to z ręką na sercu obiecuję, że nie będzie żałować wydanych pieniędzy.

Mój pierwszy i jak narazie jedyny aktywator, który w końcu nie sprawia że włosy są tępe w dotyku i spuszone. Dobrze się z nim pracuje po myciu (rozsmarujcie go dłużej w rękach) i przy reanimacji włosów. Wracam do kręconych włosów, więc idealnie sprawdza się na jeszcze nie w pełni "wytrenowanych" włosach ;)

Odżywkę kupiłam razem z aktywatorem skrętu z awokado. Wypróbowałam ją osobno, jako pierwszą. Porównując skład - oba produkty mają poprawne składniki, lecz aktywator z awokado wg. mnie ma o wiele bogatszy skład i lepiej podkreśla loki. Moje włosy są wysokoporowate, typ 2b. Odżywka fajnie podkreśliła skręt włosów. Są one miękkie w dotyku i zdrowo wyglądają. Mogę się doczepić jedynie do opakowania - trudno dostać się do końcówki produktu i trzeba rozcinać buteleczkę, by wyciągnąć cenne resztki produktu. Chyba nie kupię ponownie, ponieważ aktywator skrętu z awokado wydaje mi się lepszym produktem, a dwa różne jednocześnie są mi niepotrzebne. Tym bardziej, że oba produkty są bardzo wydajne, a buteleczka ma sporą pojemność. Szkoda, by produkt się zestarzał.

O aktywatorze skrętu marki Cantu z masłem Shea słyszałam i czytałam wiele pochlebnych opinii. Jako posiadaczka fal w tybie 2b postanowiłam go przetestować. Produkt dedykowany jest włosom kręconym i falowanym. Producent deklaruje, że pomaga ujarzmić puszenie się oraz nawilża włosy. Ze składu tego produktu można wyczytać, że zawiera proteiny, humektanty i emolienty, przy czym tych ostatnich jest najwięcej. Moje włosy z natury wysokoporowate potrafią się bardzo puszyć po zastosowaniu produktów humektantowych, a najlepiej dogadują się oczywiście z emolientami. Dlatego dla mnie ten skład jest ok. Cantu aktywator stosuję jako odżywkę bez spłukiwania na zakończenie etapu pielęgnacji. Nie muszę na szczęście uważać z ilością produktu, bo nawet jeśli nałożę go ciut za dużo, nie obciąża moich włosów- ale trudno je obciążyć właśnie przez tę wysokoporowatość. Posiadaczki niskoporów powinny jednal uważać, by nie przedobrzyć z ilością. Produkt zdecydowanie podbija skręt i sprawia, że zostaje on na moich włosach dłużej. Po jego zastosowaniu oczywiście i tak konieczne jest nałożenie stylizatora. Podczas testowania aktywatora akurat w tej roli stosowałam galaretkę do stylizacji innej marki. Fale powstałe w ten sposób są bardzo naturalne i miękkie. Sam produkt ma kremową konsystencję, jest białego koloru i cudownie pachnie (słodko, kokosowo). Zapach jest przyjemny, nie jest chemiczny i absolutnie mnie nie drażni. Z resztą jestem wielką fanką kokosowych aromatów, więc próżno szukać obiektywizmu w tym, że twierdzę jak bardzo ładny jest zapach aktywatora :-) Produkt jest szalenie wydajny, a opakowanie jest ogromne. Wiele osób skarży się na cenę, ja kupiłam go akurat w Rossmannie i w cenie promocyjnej był to koszt 30 zł za butelkę. Może nie jest to mało, ale za tak wydajny kosmetyk, który robi to, co obiecano, nie jest to duża kwota. Kosmetyk jest dostępny w drogeriach Rossmann i w wielu sklepach w internecie. Opakowanie nie jest złe, wygląda schludnie. Butelka ma biały matowy kolor, nie jest transparentna. Zdobi ją pomarańczowa etykieta z nazwą produktu. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie zastosowany przez producenta dozownik. Pasowałby on do produktów o żelowych lub olejkowych konsystencjach, a produkt kremowy zwyczajnie trudno z niego wydobyć. Trochś więc trzeba butlę pościskać, a z wilgotnymi dłońmi pod prysznicem bywa to niełatwe. Zatem za opakowanie absolutnie muszę dać najmniejszą ilość gwiazdek, bo jego funkcjonalność potężnie kuleje. Jeśli przymkniemy oko na okropny dozownik, to aktywatoe Cantu zasłużyłby na maksymalną ocenę. W mojej opinii to dobry produkt do wydobywania skrętu i sprawdza mi się jako BS. Pięknie pachnie i jest wydajny. Poza tym felernym dozownikiem nie widzę innych minusów.

Bardzo długo zwlekałam z zakupem tej odżywki. Przeczytałam o niej całe mnóstwo pochlebnych recenzji i trochę bałam się rozczarowania. Trochę też nie dowierzałam, że faktycznie jest taka dobra. W końcu skusiła mnie promocja i oczywiście ciekawość. Nie bez znaczenia jest też fakt, że moja nastoletnia córka jest posiadaczką pięknych lecz niesfornych loków i coraz bardziej zwraca uwagę na kosmetyki do ich pielęgnacji. Ja mam włosy o średnim skręcie raz mocniejszym, raz słabszym a czasami w ogóle trudno wydobyć z nich ładny skręt. Cantu aktywator ma ładny zapach, wyczuwam w nim kokos i jeszcze coś słodkiego co trudno mi określić. Jest bardzo wydajny, już niewielka ilość wystarcza do pokrycia włosów. Ja mam włosy do łopatek, średnio gęste i wysokoporowate o nakładam tak mniej więcej ilość orzecha laskowego. Córka ma trochę dłuższe włosy i nieporównanie gęściejsze. Jej aplikuję ok dwóch orzechów. Włosy po niej są nawilżone, miękkie i błyszczące. Skręt jest pięknie podkreślony i długo się utrzymuje. Fryzura dzięki temu wygląda bardzo naturalnie. Nie przepadam za kosmetykami które mocno usztywniają włosy. Używam jej nie tylko zaraz po umyciu włosów ale także do odbudowania skrętu kolejnego dnia. Sprawdza się świetnie. Z pewnością trzeba uważać żeby nie przesadzić z ilością nakładanej odżywki bo jest bardzo gęsta i treściwa więc może obciążać włosy. Jedyny mankament to butelka z twardego plastiku z niezbyt trafionym sposobem dozowania. Trudno wycisnąć z niej gęstą odżywkę. Moim zdaniem lepsza byłaby pompka. Byłoby dużo wygodniej. Mimo tego odżywka jest świetna i z pewnością warta wypróbowania.

Używam aktywatora Cantu już dość długo, mam włosy falowane typu 2c w porywach nawet do 3a. Są dość gęste, jednak też średnioporowate w kierunku nisko, dlatego nie mogę przedobrzyć z Cantu. Na włosy za ramiona nakładam kroplę wielkości ziarna grochu. Gdy dam go więcej, są zbyt obciążone. Aktywator fajnie nawilża i odżywia włosy, podkreśla fale i loczki. Zapach jest dość specyficzny, dla mnie trochę jak samoopalacz utleniający się na skórze, ale można się przyzwyczaić. Na drugi dzień nie jest już raczej wyczuwalny na włosach. Jest dość drogi, ale bardzo wydajny. Trochę ciężko wydobyć go z butelki, bo jest dość gęsty. Być może lepiej sprawdza się na włosach typu afro, mocno skręconych i wyraźnie bardzo suchych. Dla mnie okej, ale w malutkich ilościach.

Włosy mam wysokoporowate. Bez używania odżywki mam fale, po użyciu skręt się mocniej zarysowuje. Wiadomo, że nie można wszystkiego przypisywać tylko temu produktowi, bo na efekt jaki uzyskamy składa się wiele czynników - sposób mycia, żel utrwalający, to czy 'koszulkujemy' włosy oraz to w jaki sposób je suszymy i obchodzimy się z nimi. Polecam popróbować i zobaczyć w jakiej kombinacji najlepiej się u was sprawdza. U mnie zajęło trochę czasu zanim wydobyłam z niego to co najlepsze. :D Opakowanie starcza na bardzo długo - używam dwie krople wielkości ziarnka grochu na włosy długości do połowy pleców Cena: Do tej ilości produktu i wydajności - adekwatna Zapach: na dłuższą metę męczący i przy częstym stosowaniu się nudzi Opakowanie: duże - co jednocześnie jest plusem i minusem, plusem dlatego że starcza na długo (ja swoje opakowanie męczę ponad rok), minusem dlatego, że później ciężko jest wydobyć produkt

Kupiłam ten produkt że ze względu na jego pozytywny odbiór u dużej grupy osób. Czytając wszystkie opinie stwierdziłam, że muszę go mieć. Bez promocji trochę kosztuje, mi udało się dorwać go za 20 zł. Produkt ma bardzo intensywny zapach, jest to kokos nawet dosyć naturalny. Nie jest chamski i sztuczny. Jego konsystencja jest bardzo gęsta przez co ciężko wyciągnąć go z butelki. Dodam że ta butelka jest beznadziejna. Aplikator został dobrany tak b jakby produkt był bardzo rzadki i dosłownie się wylewał. Brakuje mi również tego, żeby na próbę moc kupić małą pojemność. Sam produkt łatwo aplikuje się na włosach i dobrze się w nie wchłania. Naturalnie mam burzę loków, które dosyć ładnie się układają więc to miała być tylko taka wisienka na torcie. Myślę że zdał ten egzamin. Jako produkt, który wyciąga skręt naprawdę fajnie się sprawdza. Niestety trzeba mimo wszystko użyć stylizatora, bo sucharki same się nie zrobią.

Swoją przygodę z Cantu zaczęłam 2 lata temu, kiedy to na włosowym ryneczku internetowym kupiłam próbkę. Produkty Cantu były wtedy bardzo trudno dostępne, w moim mieście były niedostępne stacjonarnie (obecnie są w Rossmanie). Próbowałam wtedy kilku polecanych przez włosomaniaczki kosmetyków, ale to właśnie Cantu okazał się hitem! Moje włosy są kręcone, średnioporowate, z tendencją do puszenia i wypijają większość kosmetyków jak gąbka, dlatego nawet przy krótkich włosach zużywam ich na prawdę dużo. I tutaj Cantu okazał się strzałem w 10! Jego gęsta i bardzo bogata Konsystencja sprawia, że mogę go zaaplikować znacznie mniej niż innych kosmetyków. Przy długich włosach aplikuję na ociekające włosy, a teraz gdy mam krótkie nakładam Cantu już po wstępnym odsączeniu. Kosmetyk to BS, ale właściwie może zastapic też stylizator - ładnie formuje sucharki, szczególnie przy suszeniu dyfuzorem. Moich włosów chyba nie da się obciążyć, więc nie znam problemu, o którym piszą inne dziewczyny - moje włosy po Cantu są miękkie, zdefiniowane, elastyczne i błyszczące. Jedynym minusem tego produktu, jest beznadziejne opakowanie. Marzę o tubce i różnych pojemnościach. Ponieważ produkt jest bardzo gęsto to bardzo trudno jest go wydobyć z wysokiej butelki przez mini dziurkę w zakrętce - ja swój przechowuje do góry nogami, ale też jego zakrętka na to nie pozwala, więc ciagle mi się przewraca. Butelka jest duża i ciężka, na krótkie wyjazdy musze odlewać, ale znowu z tych małych butelek ciężko go potem wycisnąć. Generalnie produkt uwielbiam, a opakowanie jest jedynym minusem.

Moje wlosy są naturalnie kręcone i średnio porowate. Zmagałam się tym, że nie które pasma włosów nie skręcały się tak ładnie jak reszta. Używałam różnych produktów i nic nie działało. Bylam już skłonna zrezygnować z zapuszczania włosów i spróbować je ściąć, bo może by to pomogło. Kupiłam jednak ten krem na promocji w Rossmannie za ok 36zł. Pojemność jest naprawdę duża. Nie wiem kiedy go zużyję ????. Już po pierwszym wgnieceniu go w ociekające loki zauważyłam efekt. Nie potrzeba dużej ilości. Daję ilość ok 2 orzechów laskowych na średnia długość włosów, a mam dość je gęste. Loki były bardziej zdefiniowane. Jest duża objętość bez puszenia, włoski są miękkie i nawilżone nawet z późniejszym użyciem stylizatora - w moim przypadku mała ilość sayosa, którego nie lubiłam używać a z tym kremem sprawdza się u mnie bosko. Z każdym myciem mam wrażenie, że pasma które były dla mnie problematyczne lepiej się skręcają. Bylam w szoku i na fryzjera koniec wkońcu się nie zdecydowałam ????. Bardzo polubiłam się z tym produktem. Głównie stosuję go po myciu, lecz czasem do odświerzenia loków na drugi dzień. Fajną opcją była by mniejsza pojemność. Lubię podróżować, więc produkt muszę przelewać do innego opakowania bo oryginalne jest ogromne.

Polecają go wszystkie "włosomaniaczki" i ja też zachęcam do wypróbowania. Ma świetny skład i co najważniejsze spełnia obietnice producenta. Po kolei: nie trzeba obawiać się efektu stylizatora na włosach, pozostają miękkie; skręt następnego dnia jest taki sam, nie ma kołtuna na głowie; nawet jeśli przesadzimy z ilością wystarczy włosy po wyschnięciu "odgnieść"; ma właściwości pielęgnacyjne, poprawia wygląd włosów wysokoporowatych; jest niesamowicie wydajny, mam go od roku, używam po każdym myciu i dopiero kończy się w butelce. Niestety butelka jest wadą, produkt jest gęsty i łatwo wycisnąć go z butelki tylko na początku :). To jedyna wada więc polecam gorąco.