Gal Pomadka ochronna z olejem wiesiołka z filtrem UVA/UVB 

Okazało się, że w pracy nie mam żadnej pomadki w kieszeniach fartuchów(pewnie posiałam gdy zabrałam wszystkie fartuchy do prania przed urlopem), więc na szybko musiałam kupić coś z naszego asortymentu-pomadki GAL ładnie nam schodzą, a ja firmę lubię oraz szanuję za dobre jakościowo suplementy(sama często łykam ich olej z wiesiołka i jestem bardzo zadowolona z efektów), więc na testy wzięłam pomadkę z tej firmy. Pod względem użytkowym może być średnio atrakcyjna dla osób, które przyzwyczaiły się do fikuśnych oraz aromatycznych pomadek z drogerii. Po pierwsze-GAL ma olejowy posmak oraz zapach oleju z wiesiołka. Mi akurat to nie przeszkadza-aromat jest neutralny, no i w składzie nie ma dodatkowych substancji zapachowych, czyli dla mnie na plus, jest minimalnie oraz naturalnie. Po drugie-sztyft jest twardy. Na początku sprawia wrażenie wręcz tępego, ale szybko się rozgrzewa pod wpływem ciepła i wtedy sunie aż miło. Pomadka sama w sobie jest dosyć treściwa, wyczuwalna na ustach(ale nie tłusta czy lepka)-ta właściwość czyni z niej doskonały balsam chroniący przed mrozami, sama to sprawdziłam ;) Chroni oraz izoluje naprawdę solidnie. Co do tych filtrów UV/UVB-ciężko mi ocenić ich rzeczywiste działanie ochronne, bo nawet nie ma podanej wartości SPF. Aczkolwiek latem usta były po niej nawilżone i ukojone, więc jakaś ochrona musi tam być. Działanie-bardzo dobre! Jak już wspomniałam pomadka jest treściwa i otulająca, cudownie nawilża oraz odżywia wargi. Koi oraz łagodzi spierzchnięcia, goi wszelkie spękania oraz suche skórki. Świetnie regeneruje wysuszenia podczas sezonu grzewczego. Pomadki przez większość czasu używałam w pracy gdzie jest suche i klimatyzowane powietrze, więc od wszelkich balsamów do ust, które noszę w kieszeni fartucha* oczekuję naprawdę dużo-GAL bardzo dobrze się spisał i chętnie wypróbuję inne warianty. *opakowanie także zdało egzamin. Na początku wydawało mi się tandetne i liche, ale ten plastik jest nadzwyczaj mocny-spokojnie przetrwał przygniecenie gdy oparłam się bokiem w szafkę :D Skuwka bardzo dobrze się trzyma, zaś mechanizm wysuwania działa bez zarzutu.

Trafiłam na nią w aptece. Całkiem dobry skład szedł w parze z niską ceną, więc nie zastanawiając się długo, kupiłam ją. I nie żałuję. Pomadka jest zapakowana w kartonik z otwieranym okienkiem. Produkt ma postać klasycznego sztyftu. Jest plastikowe, przezroczyste... No i niestety tandetne. Kojarzy mi się z pomadkami kupowanymi 10 lat temu. Natomiast pomijając wygląd, opakowanie jest funkcjonalne i wytrzymałe. Nakładka nie spada, nie ma możliwości, aby sama otworzyła się w torebce. Mechanizm wysuwania działa sprawnie, nie zacina się i nie psuje. Sam sztyft nie jest chybotliwy i nie łamie się. Sztyft jest koloru białego. Ma jednocześnie kremową, otulającą konsystencję, a zarazem lekką i komfortową w noszeniu. Na początku sztyft był dość twardy. Natomiast po kilku zastosowaniach już po kilku sekundach pomadka mięknie pod wpływem ciepła skóry i zostawia odpowiednią ilość na wargach. Zapach ma naturalny, prawdziwy, nie czuć w nim chemii. Nie jest zbyt przyjemny, ale czuć go jedynie wówczas, gdy się go powącha, więc nie przeszkadza w użytkowaniu. Pomadka bardzo przyjemnie nawilża usta. Delikatnie je natłuszcza, chroniąc przed czynnikami zewnętrznymi. Po jej użyciu wargi są miękkie, wyglądają na zdrowe i zadbane. Nadaje ustom dyskretny połysk, dzięki czemu jest to produkt uniwersalny i może być używany przez wszystkich. Zostawia na wargach warstwę ochronną, która nie jest tłusta czy oblepiająca - jest prawie niewyczuwalna. Utrzymuje się na ustach mniej więcej 2 godziny. Mam wymagające usta i w moim przypadku to jest całkiem dobry wynik. Doceniam też fakt, że produkt zawiera filtr UVA/UVB. Nie mamy informacji, jak on jest wysoki - podejrzewam, że niewielki, ale lepsze to niż nic. W ostatnich czasie moje wargi są w dobrej kondycji i ten produkt mi się sprawdza. Na wiosnę i lato będzie wystarczająca, obawiam się jedynie, że zimą mogłaby być za słaba.

Pomadkę zakupiłam przy okazji, była tania więc wzięłam. Wychodzę z założenia, że takich pomadek nigdy za wiele. A to wrzuci się do torebki, jedna do pracy, kolejną w kieszeń i można mieć ich przynajmniej parę na stanie :) Pomadka z Gal rzeczywiście pachnie olejem. Nie jest to cudowny zapach ale też nie przeszkadza w użytkowaniu. Usta po posmarowaniu są natłuszczone i zapobiega to ich pękaniu. Jednak efekt jest dla mnie za lekki, dalej czuje, że mam spierzchnięte usta i wyczuwalne skórki. Mam swojego faworyta jeśli chodzi o pomadki i Gal jest daleko w tyle.