Nature Queen Hydrolat z rozmarynu 

Lubię używać zarówno toników jak i hydrolatów, ale jakoś tak się składa, że ostatnio chętniej sięgam po te drugie. W naturalnych hydrolatach podoba mi się skład, najczęściej sprowadza się on do jednej pozycji na liście, a przynajmniej tak być powinno. Nie uświadczymy konserwantów bądź innych zbędnych dodatków - tak właśnie jest w przypadku bohatera dzisiejszej recenzji. Wyłącznie "rozmarynowa woda" i nic więcej. Hydrolat rozmarynowy przeznaczony jest w szczególności dla cery trądzikowej, łojotokowej, ma działanie przeciwzapalne i oczyszczające. Pomimo cery wiekowo dojrzałej wciąż jestem posiadaczką przetłuszczającej się twarzy i lubię produkty pomocne w okiełznaniu tej przypadłości. Zapach produktu jest intensywny, wyraźny i z pewnością nie każdemu się spodoba. Co innego rozmaryn w zastosowaniu kulinarnym, co innego w kosmetycznym. Muszę przyznać, że przez cały okres stosowania hydrolatu nie przyzwyczaiłam się do jego woni, przeszkadzała mi w mniejszym lub większym stopniu. Produkt Nature Queen znajduje się w buteleczce z brązowego szkła, ma dobrze działający atomizer, który równomiernie zrasza twarz mgiełką. Po aplikacji płyn dość szybko ulatnia się nie zostawiając klejącej warstwy, buźka pozostaje matowa i gładka w dotyku. Na dłuższą metę nie zauważyłam jednak zmniejszenia przetłuszczania się skóry. Nie kupię tej wersji hydrolatu ponownie nie tylko z powodu zapachu, ale tego, że zdarzały mi się sporadyczne podrażnienia. Nie wiem, z czego wynikały, ale od czasu do czasu po spryskaniu twarzy czułam, lekkie na szczęście, pieczenie. Polecam za względu na naturalny skład, aczkolwiek mnie z rozmarynem w sprayu nie było po drodze.

Już od jakiś 3 lat hydrolaty to must have w mojej pielęgnacji. Tego z rozmarynu jeszcze nie miałam, więc zamówiłam. Akurat padło na Nature Queen, bo po prostu taki akurat na danej stronie był. Nie zwracam uwagi na markę hydrolatu, byle nie miał w składzie niepotrzebnego czegoś. Mam cerę mieszaną z przetłuszczającą strefą T i zaskórnikami, niekiedy też coś mi wyskoczy. Wydawałoby się, że będzie to idealna opcja dla mnie, gdyż hydrolat jest polecany dla cery mieszanej, tłustej, trądzikowej, łojotokowej. Z moich doświadczeń z tym produktem mogę powiedzieć, że wypada u mnie średnio. Hydrolat spełnia podstawowe działanie, czyli łagodzi skórę po myciu, zmniejsza uczucie ściągnięcia i przygotowuje ją na dalszą pielęgnację. I w tej roli sprawdza się bez zarzutu. Nawet jakby lekko ją nawilża, ale to robi w sumie każdy hydrolat na mojej skórze. Nie zauważyłam jednak by dział jakoś normalizująco na skórę. Kompletnie nie wpływa na produkcję sebum czy powstawanie niedoskonałości. W tym przypadku u mnie prym wiedzie hydrolat z oczaru i czystka. Wydawało by się, że ten będzie też tak dział, ale nie. Natomiast nie ściąga skóry, więc to jest na pewno na plus. Atmizer psika delikatnie, raczej na mały obszar, więc trochę się trzeba napsikać i całkiem szybko się ten produtk zużywa. Używając tylko na twarz 2-3 razy dziennie, po miesiącu zostało mi 1/4 opakowania, więc trochę słabo. Butelka jest z ciemnego szkła, a to bardzo mi się podoba. Hydrolat kompletnie nie pachnie jak rozmaryn znany nam z kuchni. Prawie wcale nie ma zapachu. Cenowo w porządku. Spróbowałam i tyle. Nie powalił mnie. Być może kiedyś z innej marki spróbuję rozmarynowego dla porównania, ale tego ponownie nie kupię.

Odstaw silne toniki na bazie alkoholu, gdy masz problem z trądzikiem i postaw na.. hydrolat z rozmarynu! Jak dla mnie to hit przy wypryskach. Ma wyraźne działanie antybakteryjne i przygotowuję skórę na dalsze etapy. Ma też super zapach