Czytając opinie Wizażanek wrzucam często polecane przez nie produkty, jak pewnie każda z nas, do swoich zakładek. Potem gdy szukam np. mascary jest, jak znalazł. Przed pójściem do drogerii studiuję opinię i często dokonuje dobrego zakupu. Ale nie tym razem. Wina jednak leży po mojej stronie, nie koleżanek…No i mascary…
Dwie granatowe mascary
Wiedziona potrzebą zmian postanowiłam nabyć nowy tusz do rzęs. Zajrzałam do swojej zakładki pod tytułem: „Tusze, muszę inaczej się uduszę” i wybrałam mascarę Maybelline New York, Volum Express, która miała ocenę 4,8. Zadowolona udałam się do sklepu i zakupiłam mascarę Maybelline New York, Classic Volum. Obie są granatowe. Różni je z pozoru niewiele. Na pierwszy rzut oka tylko określenie „Classic”. Ta z owym nieszczęsnym słowem „Calssic” ma jednak ocenę 3,7. Wiecie, bez okularów wszystkie koty są czarne, a granatowe mascary spod szyldu Maybelline identyczne. Na wygląd…Szczególnie, gdy się nie wie jeszcze, że istnieją dwie granatowe mascary:)
Opakowanie
Moja mascara zamknięta jest w granatowym opakowaniu ze złotymi napisami. Jest na pierwszy rzut oka bardzo poręczna, leciutka. Ma czarną, niezbyt cienką i dość sporą jak na swoje gabaryty, szczoteczkę. Pachnie zadowalająco, nie drażni nosa. Produkt z wyglądu prezentuje się elegancko. Nic tylko używać.
Wrażenia z użytkowania z serum
Najpierw tradycyjnie potraktowałam rzęsy serum odżywiającym i wydłużającym rzęsy, następnie nałożyłam nową mascarę. I z niedowierzaniem patrzyłam na efekty. Serio, ocena 4,8? – pomyślałam, złorzecząc. Niemożliwe! Produkt od razu przy pierwszym pociągnięciu lekko sklepił mi rzęsy. Ale się od razu nie podałam. Potraktowałam je tuszem drugi raz od nasady, jak zwykle. Rzęsy skleiły się wówczas już koncertowo. Próbowałam je rozdzielić szczoteczką, którą w tym celu mam pod ręką. Ale nic z tego. Skupiły się w „pajęcze nóżki” i wyglądały żałośnie. Tak jakbym miała na całej powiece sześć grubszych rzęs. Do tego nieco się wydłużyły, więc wyglądały tragicznie. Jakby i tego było mało od razu zabrudziły lekko powieki. Choć użyłam jedynie dwie warstwy produktu, więc o przesadzie nie mogło być mowy.
Wrażenia z użytkowania bez serum
Nie dałam jednak za wygraną i postanowiłam dać temu produktowi szansę po raz kolejny. Wówczas jeszcze byłam przekonana, że zakupiłam mascarę z oceną 4,8 u Wizażanek. Przy kolejnym podejściu nie użyłam serum do rzęs i nałożyłam mascarę na „gołe” rzęsy. Efekt? Rzęsy nieco wydłużone, posklejane w pajączki, żyjące własnym życiem, nie dające się ułożyć, wygięte w różne strony świata. Powieki, tak jak poprzednio, pokryte lekko osypującymi się drobinkami. Niezadowolona z efektu i faktu, wyrzucenia w błoto pieniędzy zaczęłam się zastanawiać dlaczego owa mascara ma tak dobrą ocenę u koleżanek. I wtedy mnie olśniło.
Tak odkryłam swoją pomyłkę
Zaczęłam czytać raz jeszcze opinię. Spojrzałam na zdjęcie mascary, której recenzję przeglądałam i stwierdziłam, że na opakowaniu nie ma określenie „Clasicc”. Coś mnie tknęło! Wtedy dopiero odnalazłam w bazie mascarę, którą zakupiłam, bardzo podobną do tej, którą chciałam nabyć. Na zdjęciu widoczny był - tak jak na mojej - napis „Classic”. Przeczytałam opinię i już wiedziałam, gdzie popełniłam błąd. Zakupiona przeze mnie mascara była inna od tej, która chciałam kupić. I została oceniona przez koleżanki na 3,7. Mea culpa.
Efekty stosowania
Produkt, którego stałam się nieszczęśliwą posiadaczką nie spełnia kompletnie swojej roli. Nie pogrubia rzęs trzykrotnie tylko grupuje je i skleja niemiłosiernie. I to na trwałe, ciężko je rozdzielić szczoteczką. Ponadto tworzy grudki, lekko się osypujące na powiekę zaraz po pierwszym użyciu. Co w konsekwencji prowadzi do zabrudzeń na powiece. To, że nieco wydłuża rzęsy, to w przypadku jego działania tylko minus. Bo sklejone, wydłużone trochę rzęsy wyglądają jak pajęcze nóżki. Nie da się tej mascary stosować ani na serum ani, bez serum.
Efekt za każdym razem jest tak samo żałosny. Ponadto sporej wielkości szczoteczką nie da się bezproblemowo pomalować dolnych rzęs. Gdyby w naszej skali była ocena zero, ta mascara w mim odczuciu powinna ją otrzymać.
Podsumowanie
Nie lubię pisać negatywnych recenzji, bo to zawsze oznacza, że się rozczarowałam i źle wydałam pieniądze. Tak, jak w wypadku tego recenzowanego produktu. Kupiłam go, jak wspominałam, przez pomyłkę. Ale nie zmienia to faktu, że jest największym moim rozczarowaniem w kategorii: tusze do rzęs. Używam ich od dawna, czasami zmieniam produkt. Nigdy nie trafiłam jeszcze na mascarę, która użytkowo nie miałaby żadnych zalet. A ta nie ma. Moim zdaniem nie spełnia więc obietnic producenta. Choć z wyglądu prezentuje się nienagannie.
Wady:
- Mascara nie pogrubia rzęs
- Grupuje je w „pajęcze nóżki”, bardzo skleja i to na trwałe – nie da się ich rozdzielić szczoteczką
- Brudzi powieki, osypującymi się grudkami
- Nie nadaje się do stosowania ani z serum, ani bez serum
- zbyt duża szczoteczka, uniemożliwiająca precyzyjne pomalowanie dolnych rzęs
- Nie spełnia obietnic producenta
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie