Venus Twoja Receptura, Wosk pszczeli 

Wosk pszczeli, jak to wosk- nie ma co się spodziewać, że będzie się idealnie nakładał, wtapiał w skórę, że będzie łatwy w użyciu czy nawet że będzie się jakkolwiek wchłaniał. Jest to bardzo silny emolient, zdecydowanie nie nadaje się do używania samodzielnie, jedynie w połączeniu z innymi kosmetykami i przy zachowaniu odpowiednich zasad- m.in. należy pamiętać, że rozpuszczony, gorący wosk wlany w inny kosmetyk, który jest zimny, od razu wróci do swojej konsystencji, pozostawiając w kosmetyku kawałki wosku. Raz popełniłam ten błąd :) Nie mniej, używany rozsądnie, jest świetny w domowych recepturach. Mała odrobina wystarczy, aby stworzyć z innymi półproduktami balsam do ciała, do ust, masę do olejowania włosów raz z innymi olejami (zawsze wosk w bardzo małej ilości!). Idealnie utrzymuje nawilżenie w problematycznych strefach takich jak kolana, pięty, skórki wokół paznokci, łokcie. Godny polecenia, o ile będzie umiejętnie stosowany :)

Moja skóra uwielbia wosk pszczeli i propolis, nawilża ją i regeneruje, znikają dzięki niemu drobne czerwone krostki z twarzy. Zawsze dodaję go do fazy olejowej podczas robienia kremów - nie mogłoby zabraknąć wosku pszczelego. Mam go zawsze w zapasie. Fajnie, że jest dostępny w drogerii a nie tylko w sklepach internetowych. Nie stosuję go jako osobny kosmetyk, raczej by się tak nie sprawdzał, ale jako składnik domowych kosmetyków sprawdza się dobrze. Jest niedrogi, jak na taką ilość produktu.

Nie wiem, czy coś źle robię, ale próbując rozpuścić wosk za nic nie chciał się stopić. Podgrzewałam go w mikrorafi dobre 10 minut, a roztopił się tylko częściowo. Dodatkowo totalnie się nie wchłania w skórę, zachowuje się jak zwyczajny wosk ze świecy; pozostaje powłoka, która po wyschnięciu się kruszy. Nie wiem czy w połączeniu z innymi produktami dałoby się go zużyć, ale jak narazie nadaje się tylko do śmieci. 15 zlotych wyrzucone w błoto :(