Kupiłam ten krem po tym, jak przetestowałam sobie z tej samej serii krem do twarzy, ktory okazał się całkiem niezły.
Tutaj mamy podobną stylistykę opakowania i kosmetyk przychodzi do nas w pudełku, na którym są wszystkie niezbędne nam informacje.
Samo opakowanie to dość miękka tuba z dziubkiem, przez który wydostaje się nasz krem. Konsystencja jego po wyciśnięciu wydaje się gęsta (i ma kolor lekko żółtawy), natomiast po nałożeniu na skórę pod oczy produkt zmienia konsystencję, staje się jakby bardziej płynny. Jeśli ktokolwiek używał kremu pod oczy z awokado z Kiehlsa, to dokładnie będzie wiedział, o co mi chodzi. Tylko że w Kiehlsie odnosi się wrażenie, że ta konsystencja cała zmienia się w wodę i jest ciężka w rozsmarowaniu (generalnie krem jest do bani), natomiast tutaj nie ma aż takiego uczucia wodnistości, faktycznie można poczuć, że coś pod to oko jest nałożone. Niezależnie jednak od tego, ile by tego kremu nie nałożyć, nie zauważyłam, żeby dawał super dawkę nawilżenia, nie zostawia też żadnej warstwy okluzyjnej, wchłania się tak, że go nie widać ALE niestety ten krem absolutnie nie nadaje się u mnie pod makijaż, a w tym celu go kupiłam, ponieważ nawet nałożenie najmniejszej z możliwych ilości pod oko powoduje, że to, co najpierw wydawało mi się wchłoniętym kremem zaczyna się rolować, tworzą się takie białe płatki, które się rolują. Po prostu nie ma mowy, żeby cokolwiek na to nałożyć. Myślałam, że może nakładam za dużo, chociaż mam wprawę ponad 20 letnią w nakładaniu kremu, no ale dobra, zaczęłam nakładać mniej i co? I ten sam rezultat. Dodam, że nakładam go na gołą suchą skórę bez niczego na niej, więc nie ma tu żadnej szansy, że on z czymś reaguje i dlatego tak się zbryla. Dla mnie to jest jakaś paranoja, bo nie dość, że nawilża słabo, wchłania się do matu (ja lubię taką chociaż delikatną okluzję pod oczami), to jak nakładam makijaż po 15-20 minutach od nałożenia pielęgnacji, w tym tego kremu, to muszę sobie go najpierw zrolować spod oczu i z powiek, żeby jakikolwiek makijaż sobie na to zaaplikować.
Spodziewałam się czegoś lepszego, szczególnie że krem do twarzy z tej serii jest przyzwoity, natomiast tutaj to jest jakiś niewypał. Nie ma nawilżenia, nie ma takiego uczucia 'wypełnienia' i 'napojenia' skóry, mam wrażenie, że moglabym sobie smarować 10 warstw i ten produkt nie zapewniłby mi odpowiedniej dawki nawilżenia pod oczami, ale i tego zrobić nie można, bo skoro nawet nie można nałożyć normalnej ilości bo się roluje, to jak tu mówić o nałożeniu więcej warstw?
Dla mnie koszmarny kosmetyk. Męczę się z nim od 6 tygodni i od 6 tygodni 'bawię się' w ścieranie go spod oczu i z powiek zanim nałożę makijaż, dla mnie to jest paranoja, że tak się z nim dzieje, skoro nakładam ociupinkę i do tego an suchą gołą skórę oczekując jakiegoś nawilżenia, natomiast nie dość, że on nie nawilża, to muszę go jeszcze z tej skóry zetrzeć, bo nie mogłabym na nią nic sobie nałożyć ( w sensie makijażu). Jaki ma więc sens używanie tego?
Niestety zawiodłam się strasznie na tym kosmetyku, uważam, że ta cena za niego to jest jakaś kpina, lepiej sobie kupić krem z Ziaji jakikolwiek i zrobi więcej, niż to. Jestem bardzo na nie. Może dla skóry nastolatki, która potrzebuje takie 'nic' niemalże to to się nada, ale dla skóry od 25+ to stanowczo odradzam. Nie muszę chyba wspominać, że nie ma on żadnego działania przeciwzmarszczkowego? No bo co tu ma niby tak zadziałać? Kwas hialuronowy który powinien działać tylko na powierzchni? Ale i tak jest go tak mało, że nie może nawilżyć skóry, to o czym my tutaj mówimy? O prasowaniu zmarszczek? Nie ma szans.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie