Tołpę ogółem bardzo lubię, jednak ich kremy pod oczy nie zachwycały mnie jakoś szczególnie. Urban Garden 30+ był mniej niż przeciętny, Futuris 30+ okej, ale to nadal nie to, czego oczekiwałabym od kremu idealnego. Przyszedł więc czas na Lipidro. Jako, że mam 27 lat, AZS, bardzo suchą i mega wymagającą, skłonną do alergii skórę, nie mogłam go nie wypróbować.
Akurat był koniec stycznia, nadal było bardzo zimno, więc postanowiłam, że będzie to dla niego swego rodzaju chrzest bojowy. Jak się sprawdził w tych trudnych, zimowych warunkach? Powiem szczerze, że zadziwiająco dobrze!
Ale, zacznijmy od początku!
Opakowanie typowe dla tej marki - kartonik, a w nim maleńka (10 ml), aluminiowa tubka z podłużnym aplikatorem. Minimalistyczna, ale miła dla oka szata graficzna, czyli standardowo, jak to u Tołpy - cytując klasyka, ''je super''! ;)
Konsystencja jest wbrew pozorom lekka - to nie jest ciężki produkt, to przyjemny krem, który wchłania się szybko, pozostawiając jednocześnie warstwę ochronną i umożliwiając wykonanie masażu (bardzo to cenię w kremach pod oczy). Bezzapachowy.
Krem (oraz ogólnie cała seria Lipidro) dedykowany jest cerom suchym, wrażliwym oraz alergicznym. W składzie znajdziemy m.in. olej jojoba, avocado, macadamia, masło shea, ekstrakt z miodu, kompleks Eyeliss, hialuronian sodu, skwalan, alantoinę, wit.E czy mocznik.
Stosuję go rano i od jakiegoś tygodnia również na noc, po wmasowaniu w twarz oleju, a rano na serum Hydrativ. Szybko się wchłania, błyskawicznie wygładza i zmiękcza, pozostawiając skórę przyjemnie nawilżoną i ukojoną. Nie natłuszcza, ale to akurat dobrze, bo dzięki temu świetnie współpracuje z kolorówką i nie skraca trwałości makijażu.
Z początku wydawało mi się, że jest słaby, zbyt słaby, jak na potrzeby tak wymagającej skóry jak moja - myliłam się.
Przy REGULARNYM i systematycznym stosowaniu widzę, w jak ogromnym błędzie byłam i jaką krzywdę wyrządziłam temu kosmetykowi swoją pierwszą, powierzchowną oceną. Bo wierzcie mi, ale to naprawdę jest dobry krem.
Rzeczywiście regeneruje skórę, choć robi to stopniowo, powoli - ale z biegiem czasu zauważyłam, że już nie mam czerwonych obwódek wokół oczu. Że gdy rano wstaję, to nie mam zasinień takich, jak dawniej. Że nie mam suchych placków na powiekach. Że zmarszczki mimiczne znacznie się spłyciły. Że dyskomfort w ciągu dnia w zasadzie nie istnieje, a dawniej marzyłam o powrocie do domu, zmyciu makijażu i nałożeniu pod oczy czegoś odżywczego.Że wszelkie podrażnienia znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i to szybciej, niż nawet zdążą się na dobre rozgościć na mojej skórze. Że ten ultra delikatny obszar pod oczami wygląda zdecydowanie lepiej, młodo i promiennie!
Widzę i czuję różnicę, moja skóra również - a to najlepiej świadczy o tym, że ten kosmetyk faktycznie działa regenerująco i odżywczo na skórę suchą :)
W życiu nie powiedziałabym, że on potrafi tak działać, tym bardziej, że każdy kto boryka się z AZS wie, jak trudno jest sprostać wymaganiom tak wymagającej skóry - a jednak kremowi Lipidro się to udało. Chapeau bas.
Warto dodać również, iż Lipidro jest wydajny - kupiłam go miesiąc temu, a jak na razie zużyłam 1/3 tubki. Nie jest drogi, kupiłam go w sklepie internetowym Tołpy i zapłaciłam 35 zł, moim zdaniem to uczciwa cena za produkt z tak dobrym składem, który rzeczywiście DZIAŁA.
Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na ten krem, zwłaszcza jeśli jesteś posiadaczką wymagającej i suchej skóry ze skłonnością do alergii - tylko pamiętaj, daj mu czas :) To nie tłuste, oblepiające kremidło, tylko z pozoru niewinny lekki kremik, który naprawdę ma potencjał! Polecam, dziewczyny, warto dać mu szansę! <3
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie