Mydło Protex gości w moim domu już ładnie ponad pół roku. Tym razem jest to wersja niebieska czyli Fresh, które zakupiłam ponownie bo za pierwszym razem nie zrobiłam zdjęcia. Oczywiście mydła te głównie kupuję do mycia pędzli, jednakże zdarza mi się czasami myć tez nimi ręce. I jeśli mam być szczera to zapach tego mydła przypomina mi te mydła z lat 90tych, czyli należy on do kategorii tych mniej przyjemnych dla nosa. W dalszym ciągu uważam, że wersja różowa czyli Cream jest o wiele delikatniejsza i przyjemniejsza, przynajmniej w moim odczuciu.
Już nie raz wspominałam, że używam tych mydeł do mycia pędzli. Zapytacie dlaczego? Olejki typu Isana owszem wspaniale usuwają zanieczyszczenia, ale nie każdy wie, że oleje rozpuszczają klej, którym jest klejone włosie w pędzlach. Nie jest to może widoczne przy pierwszych myciach, ale po dłuższym używaniu da się zauważyć, że pędzle zaczynają gubić włosie. Dlatego jeśli nie chcesz zniszczyć swoich pędzli to lepszym wyborem, który wydłuży ich życie jest antybakteryjne mydło Protex. Pędzle są super doczyszczone i nie zauważyłam żeby problem wypadania włosia z pędzli się nasilał. A skoro jest to mydło antybakteryjne, to zabijamy również wszelkie drobnoustroje, które na tych pędzlach osiadają... Oczywiście sytuacja podobna jest w przypadku mycia rąk. Ręce są czyste i dobrze domyte, a do tego mydełko usuwa większość drobnoustrojów, które osiadają na dłoniach w ciągu dnia. Nie wysusza skóry dłoni, jednakże jeśli mam być szczera do mycia rąk bardziej preferuję wersję Cream :)
Opakowanie i produkt:
Mydło ma turkusowy kolor i niezbyt przyjemny zapach, który utrzymuje się trochę dłużej na skórze i nie znika zaraz po umyciu rąk. Kostka ma poręczny kształt i odpowiednią wielkość (90g), dzięki czemu idealnie leży w dłoni. Aktualnie mydła te opakowane są w papier, który jest matowy i wygląda na taki, który nie ma w sobie domieszki plastiku, tak jak było w tych błyszczących. To z kolei świadczy o tym, że bardzo prawdopodobnie jest ono biodegradowalne. A to duży plus. Fajnie, że dużo firm teraz wraca do tego typu opakowań. Zapach przypomina stare mydła z lat 90tych, czyli trochę sztuczny i mocno chemiczny.
Aplikacja i działanie:
Aplikacja jest bezproblemowa. Mydło w kontakcie z wodą dobrze się pieni, a sama piana jest gęsta i drobnopęcherzykowa. Mydło bardzo dobrze oczyszcza skórę z wszelkiego brudu, pozostawiając na dłoniach przyjemne uczucie odświeżenia. Ale co najważniejsze jest to mydło antybakteryjne. Nie uczula i nie podrażnia. Nie przesusza skóry rąk, chociaż szczególnego nawilżenia raczej nie zauważyłam. Przy częstym myciu rąk, jest to bardzo istotny wyznacznik, szczególnie w czasie pandemii. Dodatkowym atutem, przynajmniej w moim odczuciu jest fakt, że mydło to nie mięknie tak szybko od nadmiaru wody, jak większość mydeł. Jest bardzo wydajne i wystarcza na długo.
Dostępność i cena:
Mydła Protex dostępne są ogólnie prawie wszędzie. Stacjonarnie dostępne są w drogeriach: Hebe, Rossmann czy Natura oraz dyskontach wielkopowierzchniowych typu: Netto czy Tesco. Jego cena regularna to ok. 3-4zł za kostkę, jednakże na promocji można je już dorwać za 2,50zł. My swoje mydło kupiliśmy w Netto. Z tego co pamiętam kupiłam je jak były w cenie promocyjnej i było to właśnie cos koło 2,50 za sztukę.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie