Guerlain La Petite Robe Noire Pomadka do ust

Pomadka przychodzi do nas w ladnym czarnym kartoniku typowym dla Guerlain. Wewnątrz mamy fikuśne plastikowe opakowanie w kolorze czarnym z przezroczystą skuwką i przezroczystymi dodatkami, co ma przypominać kultowy zapach marki La Petite Robe Noir (stąd nazwa rzecz jasna). Wbrałam dla siebie odcień fuksji Neon Pumps, wtedy jeszcze lubowałam się w fuksjowych odcieniach, teraz pewnie poszłabym w inny odcień, ale ten wciąż noszę bardzo chętnie, bo nie jest to taka fuksja waląca po oczach, chociaż w opakowaniu się taka wydaje, tylko jesli dobrze ją ogram, to może robić za mocniejszego, bardziej neonowego dzienniaka (ale ja i tak noszę w dzień pomadki na jakie mam ochotę, nie dzielę ich na dzień i na wieczór, czy na dzień i na imprezę itp, jak mam ochotę na czerwień, to ją nakładam, na neon, to też nakładam i tyle). Zapach tego kosmetyku jest bardzo przyjemny, kwiatkowy i lekko słodki jakby, słodki jest też jej smak, jeśli zdarza mi się jej trochę zjeść, to przyznaję, że jest to miłe doznanie :D Formułę mamy tutaj kremową, dość 'cienką' powiedziałabym, maślaną, gładko sunie po ustach. Jest to coś na kształt Macowych lustre, Lorealowych shine, czy Diorowych Lip Glow, takie balsamowe, dosłownie ślizgające się podczas aplikacji. I taki też efekt zostawia - świetlisty, soczysty, dokładnie taki, jak lubię. Długie utrzymywanie się na ustach to nie jest mocna strona takich wykończeń, więc nie oczekuję całodniowej trwałości, ale 3 godziny spokojnie wytrzyma nawet z okazjonalnym popiciem napoju :) Schodzi równomiernie, nie zostawia takich brzydkich białych śladów na wargach, jest po prostu bardzo dobrze. Jest to mój ulubiony rodzaj wykończenia i formuły, więc jestem bardzo zadowolona z zakupu, pewnie kupiłabym inne odcienie, ale widzę, że nie można ich dostać w za wielu miejscach, nie wiem, czy to znak, że one zostały wycofane? Jeśli tak, to mimo wszystko nie ma stresu, bo na rynku jest wiele pomadek po podobnym wykończeniu, które będę mogła sobie kupić zamiast niej, więc nie będzie mi żal jej zużyć do końca.

Mam ją od dłuższego czasu w odcieniu Plum Passion. W rzeczywistości ciemno fioletowa, ale... Opakowanie jest przepiękne i solidne. Gdziekolwiek jej nie zabrałam i jak nie byłoby ciepło czy zimno, ta szminka nigdy się nie poddała - nie połamała, nie roztopiła, a to duży plus. Pięknie pachnie i po aplikacji nie mam poczucia, żeby z czasem wysuszała mi usta, co przy kolorowych kosmetykach do ust raczej zdarza się nieczęsto. Jeśli chodzi o krycie to powiedzmy, że od małego do średniego, bo choćbym nie wiem ile razy nią pocierała o usta, nie jest w stanie zakryć wszystkiego. Ładnie się błyszczy i ma ciekawy kolor, aczkolwiek niestety wychodzi też dużo jaśniejsza, niż można się spodziewać. Zamiast obiecanego w nazwie ciemnego śliwkowego odcienia, dostałam raczej ciemną fuksję i aż dziw, bo na niektórych zdjęciach wychodzi... brązowa? Biorąc pod uwagę jej cenę, a to, co robi na ustach i jak się sprawdza na co dzień, nie stawia jej w zbyt dobrym świetle. To raczej coś bardzo lekkiego, ale po prostu markowe. Zdecydowanym plusem jest jej trwałość, aczkolwiek coś podobnego można dostać o wiele wiele taniej, więc... co kto lubi.