Indulona Mleczko do ciała z nagietkiem 

Kosmetyki Indulona miałam już w swoich łapkach, przywiozłam je z wycieczki do naszych sąsiadów ale tak się złożyło, że nie miałam okazji ich używać. Ach, podobały się i zostały rozdane. Ale ponownie przywiozłam sobie krem do rąk z rokitnikiem i to mleczko. Wybrałam wersję z nagietkiem gdyż posiada działanie kojące na skórę. Opakowanie to plastikowa i poręczna butelka, lekko spłaszczona po bokach, zamkniecie z nasadką i dużym klipsem z fajnym wgłębiłem po boku, dobrze się zamyka i otwiera ten klips. Opakowanie w kolorze biało-pomarańczowym zwraca uwagę, logo marki czytelne i nagietek na opakowaniu. Zapach pozytywnie mnie zaskoczył, jest ładny i subtelny, kwiatowo-świeży, pozostaje na skórze. Mleczko w przytłumionym kolorze kremowych, bardziej ecru o gęstej konsystencji. Podczas rozprowadzania i ciepła rąk, ta konsystencja staje się bardziej wodnista i gładko sunie po ciele. Wchłania się dobrze, nie bieli, zmiękcza i wyraźnie nawilża skórę bez pozostawienia tłustego filmu. Przyspiesza gojenie się drobnych niedoskonałości po depilacji, łagodzi zaczerwienienia, skóra jest miękka i delikatna w dotyku. Ma działanie przeciwzapalne. Wysoko w składzie już na drugim miejscu po wodzie ekstrakt z nagietka, dalej gliceryna, parafina, lanolina, oliwa z oliwek, olej różany, wosk pszczeli, witamina E. Wydajność w normie, cena przystępna, dostępność - drogerie internetowe lub stacjonarne w Czechach lub Słowacji. Mleczko spisuje się świetnie, pielęgnuje i regeneruje skórę, planuję ponowny zakup ale inną wersję zapachową.