Kosmetyki Bielendy bardzo lubię. Są nasze, polskie, a do tego często mają bogate i ciekawe składy, ładne zapachy i dobre działanie. I tak też jest w przypadku tego mleczka, które moja sucha skóra od razu pokochała.
Mleczko znajduje się dużej butelce z wygodną pompką. Opakowanie jest półprzeźroczyste, ciemnozielone, z grubego plastiku. W opakowaniu znajduje się 400 ml produktu, które według zaleceń producenta należy zużyć w ciągu 6 miesięcy. Na butelce z umieszono estetyczną grafikę figi i konopii. Opakowanie sugeruje, że mamy do czynienia z produktem naturalnym. Tak jest, ale nie do końca.
W składzie mleczka znajdziemy:
-tripelargonin, który pozyskiwany jest z nasion ostropestu, zmiękcza on skórę i chroni przed utratą wilgoci,
-uelastyczniające masło shea,
-nawilżającą glicerynę,
-odżywiający olej z orzechów banassu,
-kojący i zmiękczający olej ryżowy,
-kojący i regenerujący olej z konopni siewnych,
-przeciwstarzeniowy ekstrakt z owoców figi,
-przeciwstarzeniową wit. E,
-przeciwzapalny i regenerujący olej z nasion słonecznika,
Niestety mleczko posiada też Disodium EDTA.
Mleczko jest aksamitne i gęste, nie przecieka przez palce. Konsystencję ma w kierunku treściwego balsamu. Pachnie słodko, owocowo, bardzo przyjemnie.
Łatwo się rozprowadza. Nie marze się po skórze. Wchłania się szybko. Nie zostawia żadnej warstwy. Od razu zmiękcza i wygładza skórę. Nawilża na długo. Nie daje chwilowego efektu, jak niektóre kosmetyki. Przez dłuższy czas po użyciu czuć, że skóra jest odżywiona i nawilżona. Dzięki mleczku skóra nabiera naturalnego blasku. Staje się aksamitna w dotyku. Dla mnie to super produkt, do którego warto wracać.
Zalety:
+wygładza,
+nawilża,
+odżywia skórę,
+szybko się wchłania,
+nie tłuści,
+nie lepi się,
+zapach,
+opakowanie,
+konsystencja.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie