Lansinoh HPA Lanolin Lanolina

Maść tę zakupiłam jeszcze przygotowując się do karmienia piersią w celu zabezpieczenia się w razie ewentualnych. niemiłych niespodzianek z tymże związanych, gdy już zacznę to czynnie robić. Zachęciło mnie przede wszystkim proste, 1-składnikowe INCI zawierające tylko i wyłącznie lanolinę, czyli substancję będącą wytworem gruczołów łojowych zwierząt mających wełnę. Jej zadaniem jest ochrona naskórka przed czynnikami zewnętrznymi. Sprawdza się również jako nawilżacz i wspomagacz leczenia ran. Jest produktem hipoalergicznym. Przechodząc jednak do charakterystyki tegoż konkretnego specyfiku od marki Lansinoh... Ja zdecydowałam się na zakup większej tuby o zawartości 40ml, gdyż była to opcja korzystniejsza cenowo. Tubka ma wygodne zamknięcie z klapką i jest wykonana z dość elastycznego materiału w barwach fioletu. Właśnie dzięki tej elastyczności dozowanie zawartości jest ułatwione. Maść ma bardzo gęstą, zbitą oraz mocno lepką konsystencję żółtawego koloru (niestety przez tą lepkość czasem ma się wrażenie pobrudzenia) i specyficzny zapach, który ciężko mi do czegokolwiek porównać (mimo że producent deklaruje jego bezwonność, ja czuję delikatny aromat). Według producenta balsam ten można stosować na sutki i wrażliwe, poranione części skóry. U mnie na początku karmienia służył głównie jako nawilżenie i złagodzenie stanu zapalnego niejednokrotnie bardzo bolesnych brodawek sutkowych. Co ważne, w tej roli produkt sprawdzał się naprawdę nieźle: skóra stawała się nawilżona, bardziej miękka, a mikrourazy zdecydowanie szybciej się goiły. Lanolinę nakładałam zazwyczaj w przerwie między karmieniami i zmywałam po około godzinie od posmarowania pod prysznicem (jednak wolę, żeby mój syn nie zjadał tego typu substancji). Ogółem jednak moje karmienie piersią to proces względnie bezproblemowy, dlatego częste używanie specyfiku nie było konieczne, więc resztę tubki zużyłam głównie do pupki mojego dziecka, gdzie sprawdził się równie dobrze, łagodząc wszelkie podrażnienia i chroniąc przed powstawaniem nowych. Podsumowując: maść trzeba bardzo pochwalić za skuteczność. Może naprawdę przynieść ulgę niejednej mamie będącej na początku swojej drogi z karmieniem piersią. Ogromnym walorem jest również prosty, naturalny skład i wydajność (wystarczy naprawdę niewielka ilość preparatu, by osiągnąć efekt). Ode mnie zdecydowane polecenie!

Zamówiłam nie tylko z myślą o pielęgnacji sutków, podrażnionych przez karmienie, ale także świetnie spisuje się jako ochrona i leczenie podrażnień odpieluszkowych u maluszka. Niewielka ilość po umyciu pupy, nie tylko chroni, ale także doskonale likwiduje zaczerwienienie. Dla mnie rewelacja!

Nie warto tracić czasu na szukanie innej - szczególnie jeśli jest się świeżo upieczoną mamą i każda minuta jest na wagę złota. Ta lanolina jest po prostu najlepsza - bezpieczna, naturalna, o czystym składzie, świetnej jakości - i co najważniejsze: bardzo skuteczna. Działa od razu, nie trzeba jej zmywać (słowo „praktyczna” nabiera innego znaczenia po urodzeniu dziecka) i jest bardzo wydajna, wystarczy minimalna ilość. Lansinoh polecam do wyprawki każdej koleżance w ciąży, czasem kupuję ją także w prezencie. A ile wdzięczności w zamian :) Dziewczyny, podajcie dalej :)

Lanolinę w małej tubce choć nie tania kupiłam z myślą o poczatkach zwiazanych z karmieniem piersią. Na moje szczęście nie musiałam jej używać bo karmienie przyszło łatwo i hez bólu. Mała fioletowa tubeczka o pojemności 10 ml skrywa gęstą i zwartą naturalną lanolinę która jak opisuje producent jest bez dodatku BPA i BPS, jest najczystszaą lanoliną na świecie, bez dodatków, konserwantów i sztucznych barwników. Bezpieczna i hypoalergiczna.Bez dodatku parabenów. Do tego bezzapachowa, bezbarwna, bezsmakowa a działa cuda. Wykorzystałam ją do otarć, drobnych oparzeń ale i na suche usta czy jako maść pod nos przy katarza. Długo utrzymuje się na skórze i niesamowicie nawilża. Synek około pół roku miał nią smarowane otarcie koło kostki bez żadnych reakcji czy odżucenia. Szybko zdała egzamin. Tubeczka choć nie tania to warta ceny bo jej wydajność jest ogrooooooomna. Nie wiem czy kiedykolwiek zużyłabym to większe opakowanie. Odrobina maści pokrywa duzą część skóry. Jedyne co mnie drażni to że zimą jest dużo bardziej zbita i ciężej ją wycisnąć - zwiazane to jest oczywiście z temperaturą bo latem przyjmuje trochę lżejszą konsystencję. Pomimo tego polecam Zuzyć 12 mc od otwarcia

Ocena lanoliny to jak z każdym innym półproduktem, bazą typu masło shea lub wazelina. W zasadzie wymagane jest porównanie między markami, żeby stwierdzić jakiej produkt jest jakości. Tutaj czytamy o najczystszej lanolinie na świecie, odważne i pewne swego stwierdzenie. Nie wiem czy nabrałabym się na to wcześniej, ale jako świeżo upieczona mama chciałam mieć dostęp do jak najlepszych produktów, żeby nie szkodzić dziecku. Przydała mi się niestety w sporych ilościach przy problemach z karmieniem. Przynosi dosłowną ulgę zmaltretowanym sutkom. Były po niej też niesamowicie wręcz miękkie. Wygodne, że ponoć nie trzeba jej zmywać przed karmieniem. Czasami faktycznie tak zostawiałam, będąc zmęczoną i wierząc w gwarancję jakości producenta, któremu najwyraźniej zależy na renomie, patrząc na sporą cenę tubki. W późniejszym czasie bezwiednie odkryłam, że lanolina świetnie nadaje się na przesuszone usta. Moje jak zawsze w okresie grzewczym są w suchych skórkach, popękane, z czerwoną obwódką i bolące, nałożyłam lanolinę nie licząc na wiele, tylko pamiętając o jej właściwościach zmiękczających i to był strzał w dziesiątkę. Bardziej stawiałabym na jej właściwości ochronne, ale poradziła sobie też łagodząco, przyjemnie nawilżyła. Wszechstronna, można nałożyć na szczególnie wymagające partie ciała np. dłonie czy łokcie. U mnie się sprawdziła, ale następnym razem dam szansę tańszej opcji.

Lanolina Lansinoh to absolutnie mój hit. Jest to lanolina w czystej postaci. Szczególnie pomocna, a wręcz niezastąpiona na początku przygody z karmieniem piersią, gdy dziecko uczy się dopiero chwytać i brodawki są poranione. Przynosi ulgę od razu po zastosowaniu i nie trzeba jej zmywać przed kolejnym karmieniem. Ale to tylko jedno z niewielu jej zastosowań. Bardzo dobrze sprawdza się przy odparzeniach, przy podrażnieniach skóry. Doskonała na spierzchnięte usta. Tubka jest niewielka, ale ta lanolina jest bardzo wydajna. Jak dla mnie to must have każdej przyszłej mamy.

Krem wart swojej ceny, najlepszy zakup jaki dokonałam przed porodem. Na początku karmienia przyniósł ukojenie, gdy dzidziuś jeszcze nie potrafił prawidłowo złapać brodawki i robiły mi się odciski/ranki. Krem pomógł od razu. Używany był po karmieniu i super, że nie trzeba go ścierać przed karmieniem, dziecku nie przeszkadza.SUPER Polecam bardzo!

Kupiłam chyba wszystko na rynku, serio. Maść za 2zł, francuskie ę ą za 150zł. Nic, ale to nic nie pomogło mi tak jak ta maść. W sezonie grzewczym atakuje mnie uczulenie, usta robią się spierzchnięte, łuszczą się i pękają do krwi. Pomadki przynosiły ulgę na chwilkę, te eko-bio wchłaniały się w ułamku sekundy. Internety poradziły tę maść i od 2 lat jestem wierną fanką. Kupuję we wrześniu świeżą tubkę 15g i jest to aż nadto na cały sezon. Idealny opatrunek na noc, na wietrzną, mroźną pogodę, koniecznie spróbujcie.

Niezastąpiona w początkach karmienia! Kojąca, łagodząca ból i przyspieszająca gojenie poranionych sutków. Kiedy przestała być potrzebna na tę partię ciała zaczęłam używać na usta, na których również się idealnie sprawdziła. Zmiękcza i wygładza popękaną skórę. Cena dość wysoka - ponad 20 zł za 10 ml, jednak jak dla mnie zdecydowanie warto. Produkt wysokiej jakości i baaardzo wydajny. Cienka warstwa spełnia swoją rolę. Nie mam porównania z innymi lanolinami, ta mnie satysfakcjonuje, na pewno będę do niej wracać.

Na sutki czy na usta ;) jak karmicie na jedno i drugie ;) jeżeli nie jesteście matkami karmiącymi - na usta i na każdą delikatną część waszej skóry, która doświadczyła jakiś podrażnień. Czy wyobrażacie sobie, że alergik będzie korzystał z lanoliny ;) No cóż jak się okazało nie jestem uczulona na lanolinę, a na wełnę. Możliwe, że na sposób w jaki jest preparowana, farbowana, chemicznie uzdatniana... Zatem jeżeli nie jesteście pewne, na co tak faktycznie jesteście uczulone warto wypróbować, zwłaszcza, że lanolina lanolinie nie równa. Ta jest czysta, bez zanieczyszczeń, chemikaliów, uzyskana w opatentowany sposób. Cena 20 złotych za maleńką tubeczkę też może odstraszać, ale musicie wiedzieć, że używam jej od roku i jeszcze nie dotarłam do połowy. Biorę maleńką dozę i wcieram w usta, najczęściej na noc, ale także rano po posiłku i myciu zębów. Moje usta już od roku nie mają skórek, nie pierzchną, nie pękają, nie mam zajadów ani w ogóle jakichkolwiek problemów z ustami... Uwielbiam ten krem i szczerze wszystkim polecam.