Nie jestem jakąś specjalną fanką maseczek w płachcie-głównie dlatego, że nie umiem się babsko relaksować, czyli leżeć z maseczką. Lubię być w ruchu, a jak ćwiczę to maseczka spada albo lubię sobie poczytać lub obejrzeć jakiś serial, a z racji, że bez okularów nic nie widzę, a okulary kolidują z maseczką na twarzy to rachunek prosty, wybieram relaks bez maseczki.
Ale czasami się na jakąś skuszę, ostatnio odkryłam cudowne maski MediHeal z granatem i A'Pieu truskawkową, aczkolwiek stwierdziłam, że naszemu polskiemu Marionowi też dam szansę, bo firmę lubię.
Uwielbiam rzeczy, które nawiązują do pięknej wyspy Bali, więc jak zobaczyłam tę maseczkę to bez namysłu wrzuciłam ją do koszyka internetowego oczekując pięknego zapachu egzotycznych kwiatów.
No ale go nie dostałam. Maseczka pachnie dziwnie, bardzo sztucznie i ma w sobie jakąś drażniącą nutę, która sprawiała, że chciałam ją jak najszybciej ściągnąć z twarzy, a raczej jestem przyzwyczajona, że maski w płachcie często nie pachną tak szałowo jak by się oczekiwało tego od koreańskiego kosmetyku XXI wieku.
Sama płachta jest całkiem dobrze wykrojona, jedynie otwory na oczy są nieco za małe, ale sama maseczka dobrze trzymała się na twarzy i dostosowywała się do jej kształtów. Kolor płachty jest intensywnie, oczowalnie różowy....lubię róż, ale tutaj wolałam jakoś te zwyczajne płachty w kolorze białej namoczonej bibuły, ten różowy na twarzy był dla mnie za mocny aż :)
Główny problem tej maski jest taki, że podrażnia. Jak tylko ją nałożyłam to skóra zaczęła mnie swędzieć, oczy delikatnie łzawić. Wytrzymałam tak niecałe 10 minut po czym wyrzuciłam ją do kosza. Nie chciałam nawet zużyć pozostałej esencji(a zostało jej dosyć sporo w opakowaniu), bo jeśli maska mnie tak podrażniła to nie będę ryzykować, a tu dodam, że najbardziej w maskach w płachcie uwielbiam esencję, jak jej zostaje to zawsze ochoczo zużywam i chętniej bym kupowała saszetki z samą esencją, a bez płachty ;)
Z efektów-lekkie nawilżenie i rozświetlenie skóry, ale też jej obciążenie. Maski użyłam wieczorem, a rano moja skóra była obciążona przez sebum i wyglądała wyjątkowo nieświeżo. Wygładzenia i efektu wow nie odnotowałam.
Jednak wolę koreańskie płachty, miałam kiedyś jakąś z L'Biotici i Bielendy, z żadnej nie byłam zadowolona, do trzech razy sztuka Marionie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie