Lomi Lomi Jasmine Healing Mask Maska kojąca 'Jaśmin'

Saszetka biała z wzorem jaśminu. Płachta dosyć duża, dobrze przylega do skóry. W saszetce jest dużo serum. Zapach przyjemny. Po użyciu maseczki skóra jest delikatna, nawilżona, wyciszona. Maska nie uczula. Fajnie chłodzi.

Maseczka mieści się w saszetce o minimalistycznej i estetycznej szacie graficznej - białe tło, grafika kwiatu jaśminu oraz napis prostą czcionką. Łatwo otworzyć ją bez pomocy nożyczek dzięki nacięciom umieszczonym u góry opakowania. Po otwarciu saszetki możemy poczuć zapach produktu - kwiatowy, lekko słodki. Należę do grona fanów woni jaśminu i bardzo mi się podoba. Jest to autentyczny aromat jaśminu, nie czuć w nim syntetycznych nut. Zapach jest wyczuwalny podczas trzymania maski na twarzy sprawiając, że cały proces jest jeszcze bardziej przyjemny. Sama płachta jest biała, ale też dość cienka, przez co na twarzy staje się niemal przezroczysta. Wykonano ją z bardzo mięciutkiego i przyjemnego w dotyku materiału. Wykrój jest dla mnie niemal idealny. Otwory na oczy i usta są odpowiedniej wielkości oraz we właściwych miejscach (chociaż ten na usta jest trochę za nisko). Musiałam jedynie lekko zagiąć płat na czole i skroniach. Poza tym wszystko pasuje. Płachta jest obficie nasączona przezroczystą, lekko żelową esencją. Jest wręcz mokra, ale nie kapie z niej. Ilość serum w saszetce wystarcza również na posmarowanie szyi i dekoltu. Trzymałam maseczkę na twarzy 15 minut. Przez cały czas aplikacji lekko chłodzi, co jest bardzo relaksujące dla podrażnionej cery. Resztki esencji potrzebują dobrej chwili, aby się wchłonąć, ale i tak nie robią tego całkowicie. Płachta zostawia delikatnie błyszczącą, klejącą warstwę. Po zdjęciu płachty czuć ulgę, skóra jest schłodzona i złagodzona. Zaczerwienienia zostały całkowicie zlikwidowane; maska nie dała rady tylko z jedną, podskórną krostką. Natomiast to naprawdę poważny przeciwnik i jestem jej w stanie to wybaczyć. Koloryt cery został wyrównany, i może nawet delikatnie jaśniejszy. Poza tym skóra była bardzo dobrze nawilżona - na tyle, że nie musiałam już używać kremu. Efekt ukojenia podrażnień i ujednolicenia kolorytu utrzymuje się jeszcze kolejnego dnia. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Świetnie poradził sobie ze swoim głównym zadaniem - złagodzenie podrażnień i usunięcie zaczerwienień. Do tego solidna dawka nawilżenia i chłodzenie podczas aplikacji. Polecam.

Maseczkę kupiłam w zestawie 7 szt różnych z serii. Maseczka charakteryzuje się bardzo nasiąkniętą tkanina, mocnym ale bardzo przyjemny zapachem. Tkanina maseczki jest cienka ale nie rwie się i raczej dobrze wycięta nawet ciut duża. Maseczka po nałożeniu mocno koi, przynosi ulgę natychmiastową. Niestety to tylko z efektów, ponieważ nie zauważam nic po za tym nawet odrobinę nawilżenia nie daje.

Jedne z najlepszych maseczek jakich używałam. Mam skórę mieszana w kierunku tłustej, po tych maskach skóra była uspokojona, nawilżona i rozświetlona. Bardzo fajne! Biorąc pod uwagę działanie cena jest śmiesznie niska.

Zastanawiając się która maseczkę mam nałożyć córka podpowiedziała że dziś jest niedziela więc sięgnęłam po Lomi Lomi Jaśmin dedykowana właśnie na ten dzień. Kupiłam kiedyś cały zestaw tych masek i tak pomału je zużywam Maska Jaśmin oznaczona jest jako kojąca, odprężająca i relaksująca wręcz idealna na leniwą niedzielę Nałożyłam ją po wykonaniu oczyszczającej maski z glinką. Pierwsze co mi się w niej spodobało to zapach-przyjemny, kwiatowy , nienachalny. Nie wiem czy tak pachnie jaśmin ale podoba mi się ta woń. Potem zachwyciła mnie miękkość i delikatność tkaniny. Jest ona wykonana z ekologicznego materiału. Idealnie przylegała do twarzy, nic się nie zsuwało, nie odchodziło. Nie musiałam nakładać silikonowej nakładki z Oriflame aby ją przytrzymać bo bez obaw mogłam nawet się schylać i nic nie odpadało. Na plus idealnie wykrojone otwory , nacięcia i rozmiar. Jedna z lepiej skonstruowanych masek jakie miałam. Mocno nasączona żelowa esencja , przez 30 minut noszenia nie wyschła na twarzy. Płynu zostało odrobinę w opakowaniu więc na zakończenie dołożyłam na twarz, szyję i dekolt. Dodam jeszcze że opakowanie ma dość skromną grafikę ale nawet mi się podoba. Fajnie że każda maska z zestawu ma na przodzie obrazek głównego składnika Skład nie zachwyca. Dla mnie to maska na jedno użycie i mimo fajnych efektów nie wrócę do niej bo zawiera TEA, dużo PEGów a ekstrakty są w minimalnej ilości. Na drugim miejscu ekstrakt z jaśminu ale reszta w ilości poniżej 1%. A szkoda bo znajdziemy tam m .in. ekstrakt z fasoli,rumianku, z zielonej herbaty, sok z aloesu, kwas hialuronowy, betainę, allantoinę, i wiele innych. Efekty Minus za lepką , kleistą warstwę na skórze która długo nie chciała się wchłonąć. Czekałam półgodziny aby skóra była sucha i nic. Maskę robiłam rano więc musiałam zmyć to ze skóry aby zrobić makijaż Wieczorem może i bym ją tak zostawiła ale w dzień takie odczucia oklejenia nie są komfortowe. Plusem jest że podczas zabiegu skóra nie piekła, nie swędziała ,nie czułam nic niepokojącego. Po zdjęciu płachty nie zauważyłam żadnych zaczerwienień czy podrażnień. Efekty powiedziałabym że nie są złe. Widać że skóra jest w lepszej kondycji. Lekko odświeżona no może też ukojona. Niestety z nawilżeniem to słabo. Pewnie dlatego że mam suchą skórę to oczekuję mocnego, wyczuwalnego nawilżenia a tu po zmyciu musiałam nakładać krem bo o ile początkowo było nawet ok to po chwili poczułam ściągnięcie skóry na policzkach i wokół oczu. Zauważyłam przyjemne wygładzenie skóry jak po peelingu. Po jednym użyciu efekty są zauważalne, nie jakieś cudowne rodem z FotoShopa ale dla mnie na plus. Gdyby maska miała lepszy skład wróciłabym do niej z miła chęcią a tak skończymy przygodę na tej jednej sztuce.

Wiec nie używam tych maseczek tak jak jest to w pudełku na każdy dzień tygodnia inna ,ponieważ raz za czas kupuję sobie jedną sztukę z każdym innym dniem i próbuje. Teraz do koszyka w Hebe wpadła mi wersja kojąca. I tak ,maseczka ma ładne opakowanie, proste, rzucajce się w oczy. Zapach produktu delikatny przyjemny jaśmin. Maseczka fajnie chłodzi podczas trzymania jej na twarzy, po 30 min.nadal mokra od esencji. Skóra twarzy po maseczce dobrze nawilżona, odświeżona, ma przywrócony naturalny blask. Po wklepaniu esencji twarz przez długi czas jest lepka , jeszcze po godzinie czułam lekką lepkość, ale krem na noc nałożyłam -zazwyczaj czekam aż wszystko się wchłonie i wtedy przechodzę do aplikacji kremu. Esencji w saszetce mało co zostało, ale sama płachta była bardzo dobrze nasączona. Zero niepożądanej reakcji, więc żadnego pieczenia, szczypania, swędzenia nie było. Plusem też jest to ,że maseczka wykonana jest z ekologicznej tkaniny. A teraz malutkie minusy , 1.być to może to ta ekologiczna tkanina , ale maseczka nie powinna się rwać, trzeba uważać podczas jej nakładania, 2.wycięcie maski ,, eh", do oczu wszystko ok, ale potem poniżej oczu tragedia , maski nie da się ułożyć idelanie gładko na twarzy bo się marszczy od dołu oczu w dół ( za duży otwór na usta, za małe wycięcie na nos, pod ustami tylko wąski pasek tkaniny , a tkanina na brodzie zbyt długa ). Czy jeszcze ją kupię, to nie wiem, sprawdza się i robi to co do niej należy , ale nałożenie jej zajmuje zbyt dużo czasu.

Kupuję te maseczki w zbiorczym pudełku "na wszystkie dni tygodnia". Wszystkie sa bardzo fajne. Mocno nasączone, dobrych rozmiarów płachta, która pokrywa całą twarz. Ma tez w dobrych miejscach wycięte otwory na nos i oczy. Dobrze nawilża, odświeża i przynosi ukojenie dla skóry.

Maseczki Lomi Lomi używam od dawna. Tkanina maseczki świetnie dopasowuje się do twarzy, nie ścieka po szyi. Ja osobiście maseczki trzymam w lodówce, dzięki czemu dodatkowe działanie jest pobudzające, likwidujące obrzęki i opuchnięcia. Maseczka jaśminowa świetnie relaksuje, nie podrażnia, łagodzi podrażnienia. Zapach bardzo przyjemny.

Jest to pierwsza z siedmiu maseczek, które będę testować. Generalnie jestem ogromną fanką wszelakich maseczek i uwielbiam testować nowości. Optymizmu wystarczyło na 30 minut.. ale od początku. Maseczka jest bardzo dobrze nasączona. Serum, w którym jest nasączona pachnie dla mnie odrobinę zbyt intensywnie, ale może dlatego, że ja i jaśmin nie do końca się lubimy. Kształt i wielkość maseczki jest bardzo dobra, a materiał bardzo przyjemny. Niestety po ściągnięciu maseczki skóra pozostaje bardzo kleista. Próbowałam wmasować i odczekać aby serum się wchłonęło jednak kleistość pozostała. Dlatego ja zmyłam maseczkę ciepłą wodą. Na drugi dzień nie widziałam jakiegoś szczególnego działania im plus bądź im minus. Ot taka maseczka - krzywdy nie zrobi ale tez nie widać efektu wow. Biorę się za test aloesowej..

Maskę kupiłam na promocji w Hebe w siedmiopaku przez co cena za jedną sztukę wyszła ok. 3 zł co uważam za bardzo dobrą cenę maski tej jakości. Oczywiście są produkty lepsze ale kosztują przynajmniej te 10 zł więcej. Użyłam ją jako 3 (nie trzymam się kolejności i używam masek średnio raz na tydzień). To co można by zauważyć chociażby po składzie to maski są do siebie bardzo podobne. Różni je ekstrakt na 4 miejscu w składzie a poza tym są identyczne (lub prawie identyczne). Jednak to ten ekstrakt ma mieć działanie jakie przypisuje produktowi producent. Płachta maski jaśminowej (jak i pozostałych które przetestowałam) jest odpowiedniej wielkości, dość delikatna i dobrze nasączona substancją o lekko żelowej konsystencji. Zapach jest słodki, przypomina mi różową gumę orbit jednak nie jest to zapach mocny i męczący, dla mnie przyjemny. Otwory na oczy dobrze wycięte. Maskę trzymałam na twarzy około pół godziny a nadal była wilgotna. W opakowaniu jest na tyle dużo esencji by można ją było użyć jeszcze kolejnego dnia lub wklepać w dekolt i szyję. Co do działania podobnie jak w innych maseczkach Lomi Lomi skóra po użyciu jest nawilżona i odżywiona. Rzeczywiście można zauważyć ukojenie i rozświetlenie cery. Skóra po zastosowaniu jest nieco lepka ale jako, że tego typu maski przeważnie stosuję wieczorem, po czym nakładam kilka kropli oleju w ogóle mi to nie przeszkadza. Również następnego dnia efekty maski utrzymują się na twarzy. Podsumowując kolejna dobra maseczka za grosze, jednak nie ma co się spodziewać po niej cudów.

Recenzje rozpoczne do tego, ze jestem ogromna fanka azjatyckiej pielegnacji i masek w plachcie juz przetestowalam naprawde wiele. Maseczki od Lomi Lomi wyjatkowo mi przypadly do gustu i z checia do nich wracam. Recenzowana maseczke zakupilam za cene ok 22 ( opakowanie 7 masek od Lomi Lomi) stacjonarnie w hebe, czyli cena jednej maseczki na promocji wynosi 3,14. Cena rewelacyjna, bez pormocji maska samodzielnie kosztuje ok 7zl, a w pakiecie 5,16. Koszt maseczki uwazam za niski, godny uwagi i zachecajacy do zakupu w kazdej opcji. 1.Plachta: Plachta jestem oczarowana najbardziej, zdecydowanie jest to dobry material, elastyczny, dopasowuje sie do ksztaltu twarzy, zdecydowanie jest to jeden z najwiwkeszych plusow maseczki, i tez wyroznia marke Lomi Lomi na rynku.... polskim. 2. Konsystencja serum: plachta jest bardzo bogato nasaczona i serum ma postac zelu, przez zelowa postac bardzo szybko wchlania sie w skore i maska caly czas trzyma sie twarzy, nic nie skapuje, nie leje sie, rewelacja. 3. Dzialanie : REWELACJA, skora jest odzywiona, zdrowa, wygladzona, wyglada na taka ktora jest w swietnej kondycji. Maske zastosowalam kilka razy, raz kiedy bylam spalona na "buraka" i moja twarz wolala o pomoc i ukojenie, udalo sie, dala wspaniale efekty, skora byla zlagodzona i ukojona jak obiecuje producent, kolejne razy to stosowanie maski, gdy skora byla w bardzo slabej konndycji, zmeczona, szara po ciezkich tygodniach, rowniez nie zawiodla. Maska daje natychmiastowe efekty, nie trzeba jej stosowac kilkakrotnie by zadzialala. 4. Zapach, rewelacyjny, przepiekny zapach jasminu, ktory pozwala na relaks podczas mini spa w domu.

Wiele razy patrzyłam na maseczki w płachcie od Lomi Lomi w Hebe i na tym się kończyło. Jaśminową wzięłam na szybko, kiedy potrzebowałam okrągłej kwoty do wydania, a nic bardziej nie zwróciło mojej uwagi. Z tego co czytałam tutaj na wizażu, trafiłam na najlepszą z całej siedmiodniowej kuracji. Ostatnio moja twarz była napuchnięta, z niedoskonałościami co chwila pojawiającymi się gdzieniegdzie, a żeby nie było mało - to i zaczerwienienia. Cóż, każda z nas wie, jak to jest w "te" dni. Maseczka znajduje się w dość dużym, łatwym w otwarciu opakowaniu. Po rozerwaniu saszetki od razu uderza w nas jaśminowy zapach. Jak kwiatów nie lubię, tak ten skradł mi serce. Aż z miłą chęcią zabrałam się do testowania. Płachta jest bardzo dobrze nasączona, małą resztkę esencji można wklepać w szyję. Płat doskonale przylega do twarzy, jest niczym druga skóra. Co prawda, był za duży w okolicy brody, ale to już kwestia indywidualna. Nie przeszkadzało to w niczym, nie spływał, trzymał się na swoim miejscu. Według zaleceń maseczkę powinniśmy trzymać do 30 minut na twarzy. Po tym czasie płachta wciąż była bardzo dobrze nasączona, także przedłużyłam sobie relaks jeszcze o 15 minut. Przez cały ten czas czułam przyjemny chłód na skórze. Esencji na tkaninie nadal dużo pozostało, zapach także nie zniknął. Po zdjęciu na została lepka warstwa, ale nie klejąca. Pozostawiłam ją na noc, do całkowitego wchłonięcia, i pozwoliłam działać. Rano twarz była rozpromieniona i genialnie wygładzona. Maseczka wyciszyła czerwone niedoskonałości, zaczerwieniania zredukowane. Twarz była miękka w dotyku i czuć było jej lekkie napompowanie oraz spulchnienie. Cera została nawodniona i nawilżona. Nie mogłam się napatrzeć na efekty, a utrzymują się one przez cały dzień. Takiego ukojenia potrzebowałam i Lomi Lomi zapewniło mi go w ekspresowym tempie. Polecam tę maseczkę. Jest w dobrej cenie, nie ma problemu z jej dostępnością, aplikacja przyjemna, zapach dodatkowo pozwala się odprężyć. A rezultaty są fenomenalne. Pozytywnie się zaskoczyłam i będę do niej wracać, gdy moja cera będzie płatać figle :)

Jest to czwarta z zestawu maseczek, który dostałam na imieniny. Aloes w sumie mało zrobił, ogórek się lepił, ale napiął skórę, acerola oblepiła i zapchała skórę. A jaśmin? Tkanina maseczki jest cieniutka i delikatna, dzięki temu idealnie dopasowuje się do twarzy. Jest bardzo mocno nasączona i łatwo ją uszkodzić przy wyjmowaniu z opakowania. Na początku wita nas chemicznym zapachem, ale on zaraz wietrzeje i zostaje tylko cudowny aromat jaśminu. Trzymałam ją na twarzy godzinę, po tym czasie zaczęła lekko wysychać-to bardzo dobry wynik. Po zdjęciu płachty esencja wchłonęła się dość szybko jak na te maseczki. W opakowaniu zostało jej tyle, że starczyło na użycie następnego dnia zamiast serum na twarz i szyję. Maseczkę nałożyłam przed snem. Rano moja skóra była gładka, miękka i miła w dotyku. Zrelaksowana, o ładnym kolorycie. Jak do tej pory to dla mnie najlepsza i najlepiej przyswajalna przez skórę maseczka z tej serii. Pewnie gdybym mogła ją dostać stacjonarnie to pewnie jeszcze bym kupiła.

Rzeczywiście w trakcie zabiegu można poczuć się zrelaksowanym i odprężonym jest jak wonna, kojąca galaretka na twarzy. Po 30 minutach... a może nawet dłużej mam wrażanie że produktu jest jeszcze bardzo dużo więc zużywam go na szyje, dekolt, ramiona. Efekt ukojenia na twarzy nie trwa jednak długo, po kilku minutach od zdjęcia skóra na twarzy zaczyna mnie lekko szczypać. Nic szczególnego to szczypanie, ale poczucie lepkości jest już nie do zniesienia. Na szczęście rekompensuje to widoczny efekt nawilżenia, skóra też jest w dotyku jakby bardziej miękka. Kupiłam serie 7 różnych maseczek, więc na pewno wypróbuje też inne, ale ta jaśminowa ze względu na lepkość i szczypanie u mnie odpada.

Jestem wielką fanką koreańskiej pielęgnacji i maseczek w płachcie. Jaśminowa maseczka od Lomi Lomi jest jedną z moich ulubionych. Kupuje ją w internetowej drogerii z azjatyckim produktami do pielęgnacji za niecałe 5 zł. Maseczka jest bardzo mocno nasączona, wykonana z delikatnego materiału, który super trzyma się twarzy. Jej zapach jest piękny, dzięki niemu bardzo przyjemnie trzyma mi się maseczkę. Po jej zdjęciu skóra jest mocno nawilżona a zaczerwienienia mniej widoczne.

Produkt zakupiłam na próbę, w promocji w Hebe. Zdecydowałam się na wersję jaśminową, gdyż bardzo lubię właściwości, oraz zapach tego kwiatu. Saszetka jedt typowa, dla tego rodzaju produktów. Posiada wygodne nacięcie, tak więc obejdzie się bez pomocy nożyczek. Płat jest dobrze skrojony, a materiał z którego został wykonany dobrze się rozkłada, a później przylega do skóry. Tak więc energiczni nie muszą leżeć, a mogą zabrać się za swoje zajęcia ;) W środku znajduje się spora ilość esencji, tak więc tą poza płatem można spokojnie wklepać w szyję i dekolt. Zapach kosmetyku... C U D O W N Y! Od pierwszego użycia go pokochałam i ze względu na niego jeszcze nie raz sięgnę po LomiLomi, a napewno wypróbuj też inne wersje. Wyczuwalna jest intensywna (lecz nie przesadzona), słodka nuta. Mi osobiście kojarzy się z... Gumą do żucia :) Cudownie relaksuje, a po zdjęciu maski utrzymuje się na skórze. Po zalecanym przez producenta czasie działania, materiał nadal jest wilgotny, więc bez problemu można przytrzymać go nieco dłużej. Ja osobiście preferuje wetrzeć pozostałe resztki esencji, w przesuszone partię ciała, jak np łokcie, czy kolana. Pozostawia cerę lekko lepką, jednak jest to delikatny efekt, a więc do zniesienia. Po wieczornej aplikacji, rano cera była wyraźnie wypoczęta, a podrażnienia zostały faktycznie ukojone. Skóra była przyjemnie miękka i lepiej nawilżona. Czego chcieć więcej?

Maseczki Lomi Lomi kupuję w Hebe, zazwyczaj jak trafię na promocję to biorę opakowanie zbiorcze 7 maseczek na 7 dni tygodnia. I z tych siedmiu najbardziej lubię aloesową i właśnie tą jaśminową. Używałam jej już wielokrotnie i zawsze byłam zadowolona. Jak mam za sobą ciężki dzień i chcę się odprężyć, albo zmęczę sobie twarz peelingiem to sięgam właśnie po tą kojącą maseczkę w płachcie. Opakowanie jest takie standardowe, wygląda podobnie jak większość masek w płachcie. Po otwarciu uderza w moje nozdrza miły i słodki zapach, który to czuję przez cały czas trzymania maski na buzi i jeszcze długo po jej zdjęciu. Maska jest bardzo mocno nasączona, esencja aż z niej kapie. Po nałożeniu płachty na buzię resztę pozostałej w saszetce esencji wklepuję w dekolt i szyję, żeby nic się nie zmarnowało. Maska jest całkiem nieźle dopasowana, otworki na nos, oczy i usta są mniej więcej tak gdzie być powinny. Na mojej drobnej twarzy jedynie na policzkach i w okolicach ust zbywa trochę tej płachty i tam nieco gorzej się ona układa, ale ja mam problem z większością masek w płachcie właśnie przez to, że moja twarz jest drobna. Nie zaliczam jej tego na minus. Producent zaleca trzymać 15-30 minut. Ja zawsze trzymam tą maskę minimum 45 minut, bo nawet po godzinie ona nadal jest mocno wilgotna i nigdzie nie odchodzi. Maska dobrze trzyma się na skórze, nie zjeżdża. Nie ma zatem konieczności żeby podczas aplikacji leżeć plackiem, można nawet odkurzać i robić inne porządki domowe bez obawy że wszystko zleci. Ja jednak najczęściej jak sięgam po Jaśminową to właśnie leżę plackiem i się relaksuję. Maska pięknie pachnie i umilą mi aplikację. To moja chwila odprężenia po całym dniu. Po zdjęciu na skórze zostaje wilgotna i nieco lepka warstwa. Lekko oklepuję twarz dłońmi i nie idę od razu spać tylko daję esencji czas na wchłonięcie się, bo szkoda mi wycierać tego w poduszkę przecież. Zazwyczaj po 1-2 godzinach moja skóra "wypija" już całość. Po zastosowaniu tej maski moje skóra jest ukojona i mocno nawilżona, w dotyku jest elastyczna i jędrna. Wygląda ładnie i młodziej, bo widoczność zmarszczek mimicznych jest zniwelowana. Zrobiony następnego dnia makijaż lepiej trzyma się na twarzy i wygląda kapitalnie. Nie polecam robić tej maski bezpośrednio przed robieniem makijażu, ze względu na lepką warstwę która zostaje na skórze. Lepiej nałożyć Jaśminową wieczorem, dzień przed większym wyjściem, bo rano skóra na pewno będzie wyglądała na wypielęgnowaną. Ja bardzo lubię tę maskę. Pewnie jeszcze nie raz sobie kupię, bo u mnie się sprawdza i widzę że daje mojej skórze to czego ona potrzebuje. (Mam mieszaną cerę, z suchymi policzkami i przetłuszczającą się strefą T). Polecam. Warto wypróbować szczególnie że kosztuje tak niewiele.

+ Nawilża skórę. Zawsze resztkę tego serum, którym nasączona jest płachta, a które pozostaje w opakowaniu, nakładam na szyję i dekolt i tu też widzę bardzo fajne efekty. + Łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia związane z wypryskami. + Nie zapycha, nie uczula i nie podrażnia. + Bardzo przyjemnie pachnie - tak kwiatowo, co pasuje do jaśminu ;) +/- Używam tych maseczek od ponad roku i na początku kosztowały 4,99 zł, a teraz prawie 8 złotych :/ Nadal to przystępna cena, ale trochę szkoda, że tak wzrosła.