CNF Cosmetics Mask a with Iceland Glacial Water Mango Odświeżająca maseczka woda lodowcowa z mango

Grafika opakowania opiera się na przekrojonym owocu mango na białym tle i jest wykonana z papieru z nacięciami, wewnątrz którego jest srebrna powłoka ale trzeba uważać przy otwieraniu, bo pojedyncze kropelki esencji mogą chlusnąć ze środka na otoczenie albo rozlewać się na zewnątrz po powierzchni saszetki. Rozmiar płachty ogólnie dobry - czoło, okolice pod oczami i nos były bardzo dobrze zakryte, nic się nie odklejało. Nasączenie bardzo dobre: płyn w trakcie rozwijania materiału nawet rozlewał się po dłoniach i skapywał na wszystko w okolicy, w opakowaniu zostało jeszcze trochę esencji do wmasowania. Zapach według mnie zbliżony do prawdziwego owocu z dodatkiem jakiejś mlecznej substancji - niestety pojawiło się łzawienie oczu i katar. Moja mieszana cera upstrzona stanami zapalnymi i rozszerzonymi porami w strefie T, i suchością i skłonnością do zaczerwienień, widoczne są u mnie odstające skórki, na które działają tylko peelingi ziarniste. Nałożona maska szybko przyniosła chłód i ukojenie. Bezpośrednio po zdjęciu płachty skóra była rozświetlona i ujednolicona, lekko lepiąca, odświeżona, miękka i wygładzona, w dotyku miękka i delikatna. Kolejnego dnia skóra pozostawała miękka, wygładzona, napompowana. Esencja nie zapchała porów, nie zwiększyła występowania niedoskonałości, a nawet złagodziła brzydkie niespodzianki, przez co w makijażu wystarczył mi tylko lekki podkład i puder, bez konieczności budowania krycia oraz stosowania korektora.

Maska ma piękne opakowanie, kusi owocem mango. Ma dobry skład i obiecuje odświeżenie, nawilżenie, odżywienie i blask. Zapach jest bardzo naturalny, owocowy, przyjemny. Płachta jest cienka, łatwo się dopasowuje do twarzy. Nie przesuwa się i nie migruje. Jest bardzo dobrze nasączona serum, które jest delikatnie mleczne o świetnej konsystencji. Po zdjęciu cera jest niesamowicie nawilżona, napięta i widać blask. Resztka serum idealnie się wchłania. Nie pozostaje klejąca się powłoka. Jak dla mnie to super produkt. Ma moc.

Maseczka przy mojej suchej, dojrzałej cerze, sprawdziła się świetnie. Jest bardzo dobrze wycięte, cieniutka ale nie na tyle aby się rozerwać przy wyjmowaniu z opakowania czy aplikacji. Zaskoczyła mnie ilość esencji, było jej naprawdę sporo, tak , że jeszcze długo po zdjęciu maseczki z twarzy, wklepywałam tą esencję. Po zastosowaniu maseczki, twarz wyraźnie i odczuwalnie nawilżona, odświeżona, zdrowa, czułam się bardzo dobrze, taka zadbana. :) Na pewno z chęcią wrócę po nią i kupię sobie na zapas.

Maseczka zamknięta jest w białej saszetce z żółtymi napisami i wielkim owocem na środku, czyli mango. Po otwarciu ujrzymy delikatną, cienką płachtę, mocno nasączoną emulsją. Płachta to tkanina Pure Seal, która jest naturalna i przyjazna dla środkowiska, jest cieniutka i jedwabista. Tkanina dobrze przylega do twarzy i nie spada, jednak wycięcia nie były odpowiednie dla mojej twarzy, trochę za małe były otwory na oczy. Pomijając ten fakt, maseczka bardzo ładnie nawilża i odświeża twarz. Nadaje jej zdrowego wyglądu. Po zdjęciu maseczki reszta emulsji bardzo ładnie wchłonęła się i nie pozostawiła lepiącego filmu. Zapach również przyjemny, delikatnie owocowy.

Maseczkę tę kupiłam na popularnym serwisie aukcyjnym, płacąc za nią raptem kilka złotych. To była naprawdę korzystna kwota jak na tego typu produkt - zwłaszcza, że czasem maski w płacie potrafią osiągać gigantyczne ceny. Maska zamknięta jest w solidnie wykonanej saszetce o zachęcającej szacie graficznej z bardzo rzucającym się w oczy, fantazyjnie pokrojonym mango. Opakowanie łatwo otworzyć i wydobyć z niego płat. Sama płachta jest zrobiona z przyjemnego dla skóry twarzy materiału i dobrze dopasowuje się oraz trzyma buzi przez cały okres użytkowania. W saszetce znajduje się również sporo esencji o niezwykle orzeźwiającym zapachu mango, więc płat jest nią porządnie nasączony. Sama esencja praktycznie całkowicie się wchłania bez pozostawiania lepkiej warstwy. Jeśli zaś mowa o składzie, mamy tutaj takie substancje jak: * glicerynę, która jest bodaj najpopularniejszym nawilżaczem * kwas hialuronowy wiążący wodę w naskórku * argininę będącą aminokwasem wpływającym m.in. na poziom nawilżenia *utrzymującą wilgoć trehalozę * kojącą alantoinę * wyciąg z owoców mango, który jest silnym antyoksydantem oraz zwiększa elastyczność i jędrność skóry. Co do efektów, byłam pozytywnie zaskoczona! Cera po zdjęciu płachty była wyraźnie lepiej nawilżona, wygładzona, miękka i przygotowana do makijażu okolicznościowego, który wykonywałam kolejnego dnia. No i po zdjęciu maski czułam się tak niesamowicie świeżo, to było bardzo przyjemne. Ja jestem zadowolona i ochoczo sięgnę po ten produkt ponownie, gdyż jest nie tylko miły w użytkowaniu, ale też daje realne efekty stosowania! Na dodatek w nieobciążającej budżetu kwocie. Czego chcieć więcej? :)

Maseczka ma dość intensywny owocowy zapach mango. Wprowadza on w pozytywny nastrój i sprawia, że czas upływa przyjemniej. Maseczka ma dużą ilość esencji. Plachts jest bardzo cienka, troszkę się nagimnastykowałam z jej rozłożeniem. Otwory na oczy są bardzo duże. Maseczkę trzymałam około 25 minut. Bezproblemowo się spłukuje. Bardzo przyjemnie odświeża skórę.

Płachta wyjęta z saszetki jest obficie nasączona esencją, aż z niej ścieka, jeszcze sporo zostaje esencji w opakowaniu. Płachta jest cieniutka i łatwo się ją rozkłada. Bardzo dobrze przylega do twarzy niczym druga skóra. Cały zabieg umila delikatny owocowy zapach, można w sumie uznać, że przypomina mango. Maseczka dedykowana skórze suchej według producenta ma nawilżać, odświeżać i nadawać skórze blasku. Jestem posiadaczką suchej cery, w tym wrażliwej i w tej kwestii maseczka nie uczuliła mnie. Trzymałam maskę ponad 30 min, przez ten cały czas była wilgotna. Towarzyszyło mi uczucie chłodzenia, więc będzie fajna na letnie dni. Po zdjęciu płachty twarz jest odświeżona, nawilżona i ukojona, podrażnienia zredukowane. Esencja nie wchłonęła się całkowicie, pozostawiła mi lepkawą warstwę, ale robiąc maseczkę przed snem nie przeszkadzało mi to.

Maskę kupiłam chyba w Biedrze, pewnie za około 4-5zł, więc raczej z tych tańszych. Jako że chciałam wypróbować wszystkie "owoce" z tej serii, no to oczywiście musiałam ją mieć - uwielbiam zapach mango. :) Płachta nie jest do mnie 100% dopasowana, trochę brakuje jej na czole (tak samo w przypadku Peach), ale dobrze przylega i jest milutka w dotyku. Jedynie w okolicy nosa od oczu odstaje, ale to przez to że otwory na oczy są dla mnie za małe i jakoś muszę dopasowywać tę płachtę ;) Maska pachnie wyraźniej niż Peach - jest to świeży zapach mango. Jest to wciąż delikatny zapach, nawet znika po czasie, ale bardzo przyjemny, nie męczy nosa ;) Jeśli gdzieś jeszcze ją dorwę to kupię, przede wszystkim dla tego fajnego zapachu ;) Esencja jest inna niż w Peach, mimo, że obie są dedykowane cerze suchej i ich głównym celem jest nawilżenie. W Peach jest to niemal woda, przeźroczysta, jak tonikowa esencja. Tutaj jest nieco gęstsza, mleczna, choć podczas aplikacji nieco z niej kapie. Samej esencji jest naprawdę dużo i na płachcie i pozostałość w saszetce "na później". Ale jak już "leży" to nie kapie. Maska nieźle się wchłania. Ja tam zawsze trzymam maksymalny czas (chyba, że mnie coś podrażnia). Tutaj podrażnienia nie ma w ogóle, nawet w okolicy oczu, mimo że producent uprzedza na opakowaniu, by tej strefy unikać (wręcz jest to utrudnione przez małe wycięcia na oczy w płachcie ;)). Wracając do wchłaniania - Peach wchłonęła się do zera (być może przez to, że jest bardziej wodnista), tutaj jeszcze trochę zostaje na płachcie, ale to nie szkodzi. Co do rezultatów: raczej nie jest to bardzo odżywcza maska. Nawilżenie jest całkiem dobre, skóra jest lekko ukojona (tutaj chyba lepiej wypada Peach), ale zaczerwienienia nie są w paru miejscach zniwelowane. Jest na pewno mocniej nawilżająca, ale czy aby na pewno cery suche zadowoli? Nie jestem pewna. Mi się podoba taki poziom nawodnienia i odświeżenia cery. Z pewnością będę wracać do tego mango :)

Maskę kupiłam ze względu na jej kolorowe, przyciągające wzrok opakowanie. Nigdy nie miałam produktów z tej firmy dlatego tym bardziej byłam ciekawa jak maska sprawdzi się u mnie. Moja cera jest typowo tłusta, z widocznymi rozszerzonymi porami i przetłuszczają się strefą T. Jak możemy przeczytać na opakowaniu, maska ma za zadanie odświeżać, nawilżać i nadawać skórze blasku. Maskę nałożyłam na oczyszczoną już buzię i pozostawiłam na około 10 minut. Płachta jest dobrze nasądzona esencją i jest wygodna w nakładaniu. Resztkę zawartości nałożyłam na okolicę szyji i dekoltu. Maska posiada bardzo przyjemny, słodki zapach mango. Po zdjęciu płachty skóra jest nawilżona, odświeżona i przyjemna w dotyku. Dodaje również skórze blasku. Chętnie wypróbuję inne maski z tej firmy :)

Ja: Mam cerę suchą i odwodnioną. Naczyniową, wrażliwą i skłonną do podrażnień. Oczekiwania: Dobre nawilżenie skóry bez efektów ściągniecią. Opakowanie: Standardowa saszetka, w której znajduje się płyn oraz dobrze poskładana maska w płachcie. Z zewnątrz przyjemna dla oka grafika i opis, z tyłu czytelnie zamieszczony skład. Wrażenia: By uznać czy maseczka działa kupuję zazwyczaj około 10 opakowań, stosuję produkt 2 razy w tygodniu. W tym przypadku nie było inaczej. Tą maskę kupiłam w sieci Dealz za całe 5 zł. Uważam, że całkiem dobra cena w stosunku do jakości kosmetyku. Po otwarciu zapach jest kosmiczny. Wspaniałe mango, ale nie taki chemiczne tylko bardzo świeże. Poczułam się jak w krajach tropikalnych i ktoś podałby mi świeże owoce prosto z drzewa. Sama maska jest z dobrej i trwałej płachty, nie rozrywa się i dobrze przylega do twarzy. Jest odpowiednio nasączona, nic nie ścieka podczas aplikacji. Pozostałości z saszetki można nałożyć na szyję i dekolt. Jest odpowiednio wycięta, ładnie dopasowuje się do twarzy. Działanie jest świetne, maska nawilża, regeneruje i łagodzi zaczerwienioną skórę. Przy regularnym stosowaniu skóra jest w wyraźnie lepszej kondycji. Osobiście zakochałam się w tym kosmetyku i z chęcią wypróbuję inne warianty zapachowe tych masek. Plusem i minusem jest jednorazowość tej maski, na pewno kolejnym jest dostępność - widziałam je głównie w sieci Dealz oraz w internecie. Polecam , naprawdę warto.

Maseczka Mango od CNF Cosmetics zachęciła mnie do przetestowania swoim designem, mamy na opakowaniu soczyste mango. Zapach maseczki jest delikatny, subtelny, lekko wyczuwalny. Płachta jest bardzo dobrze nasączona esencją, lekko musiałam ją przyciąć by lepiej się dopasowała. Jeśli chodzi o efekty to moja skóra natychmiast ukoiła i nawilżyła. Po nałożeniu przyjemne uczucie odświeżenia i delikatnego nawilżenia skóry.

Każdy, kto lubi mango, powinien spróbować tej maski. Podoba się mi już szata graficzna - pokrojony owoc mango przyciąga wzrok. Maska jest bardzo dobrze nasączona esencją. Wystarcza jej nawet na dwa użycia. Sama płachta dobrze przylega do skóry, nie zsuwa się z twarzy. Może nie jest skrojona idealnie, ale mało która maska w płachcie chyba jest idealnie skrojona. Zapach jest przyjemny - bo kto nie lubi zapachu mango? Fajne jest też uczucie chłodzenia skóry w trakcie aplikacji. Jeżeli chodzi o efekty, to na pewno maska zapewnia efekt nawilżonej, zadbanej, promiennej skóry,. Znika szary koloryt i suche skórki, więc jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Warto spróbować.

Maseczki z tej serii można często spotkać w sklepie z owadem w szyldzie w bardzo dobrej cenie. Jako wielki fan mango nie mogłam się oprzeć i zakupiłam. Maseczka fajnie pachnie, na szczęście niezbyt nachalnie, a po nałożeniu daje uczucie chłodzenia i natychmiastowego nawilżenia. Na duży plus zasługuje nasączenie płachty, która wręcz tonie w esencji. Pomimo siedzenia w niej pół godziny nadal nie wyschła, w opakowaniu zostaje jej jeszcze drugie tyle więc warto zużyć na inne partie ciała np. szyję, dekolt. Maseczka się nie lepi, nie trzeba zmywać pozostałości bo fajnie się wchłania. Ogólnie nie mam się do czego przyczepić, fajna maseczka w przystępnej cenie.

ZAPACH Bardzo ładny i owocowy. Pachnie jak świeżutkie mango. Zdecydowanie uprzyjemnia to zabieg i dodatkowo relaksuje. :) DZIAŁANIE Maska jest bardzo mocno nasączona. Po wyjęciu jej z opakowania wręcz ocieka mleczną, pachnącą mango esencją. W opakowaniu zostaje jej jeszcze na tyle dużo, że można ją nałożyć również na szyję i dekolt. Płachta wykonana jest z naturalnego surowca. Jest więc biodegradowalna i przyjazna dla środowiska, a to duży plus. Tak jak obiecuje producent jest ona cieniutka i dobrze przylega do twarzy. Nie zsuwa się, ani nie odkleja. Można ją łatwo dopasować. To co sprawiło mi pewien problem, to jej rozłożenie. Nie wiem czy przez mocna nasączenie, czy przez to, że jest cieniutka, ale jej rozplątanie zajęło mi chwilę. Obawiałam się już czy przypadkiem jej nie podrę. ;) Otwory są dosyć dobrze wycięte, choć przy oczach musiałam się trochę więcej nagimnastykować. Maska daje przyjemne uczucie chłodu. Osobiście lubię tę cechę w maseczkach, bo uważam, że jest to bardzo odświeżające. Po wyznaczonym czasie resztki esencji można wklepać w skórę. Ja jednak wolę je zebrać chusteczką, bo nie lubię gdy moja twarz się klei. Jeśli chodzi o efekty, to są całkiem zadowalające. :) Maska ładnie nawilża, wygładza i rozpromienia. dodaje blasku i witalności. Spełnia obietnice producenta. Nie wywołuje żadnych podrażnień. Myślę, że jeszcze nie raz z niej skorzystam. SKŁAD Jest całkiem niezły. Nie jest może jakoś super naturalnie, ale w składzie jest sporo dobroczynnych substancji. Mamy tu m.in hialuronian sodu, trehalozę oraz argininę, które super nawilżają. Jak również glicerynę, alantoinę i ekstrakt z mango.

Miałam już kilka maseczek z serii z wodą lodowcową i z wszystkich byłam zadowolona. Z tej również. Płachta jest cienka, ale bardzo nasączona esencją, której jeszcze trochę zostało w saszetce i zużyłam ją później kilkukrotnie na twarz. Minimalistyczne, ale rzucające się w oczy opakowanie, ładny zapach. Skóra po jej użyciu jest miękka, nawilżona, odżywiona i ukojona. Piękny zapach!

Kupiłam już kilka maseczek tej marki. Wtedy były dosyć nowe, chyba tylko dostępne w Dealzie. Teraz wybór zdecydowanie się powiększył, a ja jakoś dziwnym trafem zostałam z tyłu, więc uznałam, że to czas na nadrobienie tych zaległości, chociaż fanką mango nigdy nie byłam. Produkt kupiłam w Naturze, jest również dostępny w Dealzie, chyba nadal w Biedronce i paru sklepach online, więc zakup nie stanowi większego problemu. Do niego skłania zwłaszcza cena. Jak na maseczkę w płachcie, naprawdę niska. Opakowanie proste, ale graficznie dosyć ładne. Fajnie, że ma również otwarcie, które nie wymaga nożyczek. Płachtę łatwo wyciągnąć z opakowania i rozłożyć. Trochę się klei, ale jak to produkt tego typu. Na twarz nakłada się szybko i sprawnie. Płachta jest trochę za duża, trochę odstaje od brody, wymaga lekkiego zawinięcia. Za to nie zsuwa się twarzy, porządnie się na niej trzyma. Płachta mocno nasączona, ale esencja z niej nie spływa. Fajnie, że płachta jest miękka, przyjemna w dotyku i dość cienka. Prawie nie czuć jej na twarzy. Chociaż fanką mango nie jestem, to zapach też wydał mi się nieuciążliwy i nawet przyjemny. Jeśli chodzi o działanie również jest naprawdę nieźle. Przede wszystkim nie podrażnia. Otwory na oczy są trochę za małe, płachta znajduje się trochę za blisko oka. Obawiałam się podrażnienia, ale nic takiego się nie stało. Brak zaczerwienienia, podrażnienia czy nawet szczypania. Fajnie nada się na lato, ponieważ faktycznie przyjemnie odświeża. Myślę, że będzie dobrym uzupełnieniem pielęgnacji po nadmiernym wystawieniu na promienie słoneczne. Z nawilżenia jestem również dosyć nawilżona. Następnego dnia nie widać aż tak suchych skórek. Po ściągnięciu maseczki zostaje lekko tłusty film, ale moja skóra w szybkim tempie go pochłania, więc nie uważam tego za minus. Raczej nie spowoduje to zapychania. Na plus również fakt, że rozświetla. Skóra naprawdę wygląda po prostu zdrowiej. Nie spodziewałam się jakichś cudów, chociaż pamiętam, że maseczki tej marki były niezłe. Cieszę się, że miałam okazję do nich powrócić, przypomnieć sobie o nich, ponieważ mam zamiar powrócić jeszcze nie raz. Są naprawdę tanie i świetnie!

W mojej rutynie pielęgnacyjnej nie jestem w stanie wyobrazić sobie tygodnia bez zastosowania maseczki do buzi. Moja cera jest z natury dość mocno sucha i był czas, kiedy mocno dokuczał mi problem regularnie pojawiających się na niej suchych skórek, które zdecydowanie wpływały negatywnie na wygląd makijażu, ale także same w sobie nie prezentowały się estetycznie i po prostu były moim utrapieniem, z którym nie czułam się komfortowo. Nie ma co ukrywać, że maseczki jak najbardziej częściowo przyczyniły się do sukcesu i osiągnięcia wymarzonego stanu skóry. Kosmetyk od marki CNF Cosmetics w wersji z mango był dla mnie kolejnym must have'm na liście produktów do przetestowania, co ostatecznie się udało. Propozycja zamknięta została w dość sporych rozmiarów saszetce i mieści w sobie aż 20 g kosmetyku. Opakowanie jest głównie w białym odcieniu, a akcentem słonecznego, mocno rzucającego się w oczy ale jednocześnie nie neonowego, żółtego twist'u w postaci nazey produktu oraz grafiki mango, które ma pełnić tutaj główną rolę. Z drugiej strony saszetki umieszczono instrukcję, opis kosmetyku i jego skład. Znajdziemy w nim między innymi wysokie stężenie witaminy A zawartej w ekstrakcie z egzotycznego owocu. Jego zadaniem jest nadanie skórze blasku i witalności, przy jej jednoczesnym nawilżeniu oraz odświeżeniu i odprężeniu. Dodatkowo rozjaśniająca woda z lodowca, która jest stałym bywalcem tej serii maseczek od marki. Produkt zaaplikowałam na oczyszczoną skórę, po zastosowaniu ulubionego peelingu oraz oczywiście toniku. Płachta jest chyba nieco grubsza niż w przypadku innych maseczek CNF Cosmetics, z jakimi miałam do czynienia, ale dalej jest niezwykle delikatna i lekka niczym piórko. Jest także mocno nasączona esencją, która pachnie ładnie, subtelnie, może trochę przywołuje na myśl mydło. Aplikuje się przyjemnie i bezproblemowo. Po trzymaniu jej na skórze przez 20 minut nadal czułam, że materiał jest wilgotny, jednak zgodnie z zaleceniami producenta zdjęłam go z buzi. Moim zdaniem jest to kolejna bardzo fajna propozycja od marki. Fajnie nawilża twarz, jednocześnie nie dając uczucia ściągnięcia i nie podrażniając. Czuć, że buzia jest bardziej miękka w dotyku, dostała porządną dawkę odżywienia, a jednocześnie tworzy się na niej naturalny, zdrowy blask. Ja jestem bardzo zadowolona z efektu. Uwielbiam tę maseczki i wersja z mango także doszła do grona moich ulubieńców. Działa bardzo dobrze i jak na kosmetyk w płachcie ma przyjemną cenę. Serdecznie polecam.

Lubie nałożyć płachtę po ciężkim dniu. Rozjaśnia zmęczona skórę, nawilża, wygładza, relaksuje. Nie podrażnia, nie wysusza i nie zapycha. Tak w sumie to czego chcieć więcej? Na drugi dzień skóra nadal jest wypoczęta, miła w dotyku i zadbana.