Oleiq Hydrolat z ogórka 

Kosmetyk mieści się w szklanej, ciemnoniebieskiej butelce o pojemności 100ml i aplikuje się go za pomocą atomizera, który zamienia go w lekką mgiełkę. Ma delikatny zapach świeżego ogórka. Hydrolat stosowałam za pomocą wacika lub bezpośrednio na twarz po dokładnym jej oczyszczeniu, przed nałożeniem serum i kremu. Szybko się wchłania pozostawiając skórę odświeżoną, ukojoną i nawilżoną. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka w dotyku oraz bardziej elastyczna. Mam cerę suchą i kosmetyk nie wysuszył jej, nie podrażnił, ani nie uczulił. W pielęgnacji włosów nawilża je.

Hydrolat otrzymałam w prezencie, lubię wszelkie kosmetyki naturalne, więc prezent spotkał się z dużym bananem na twarzy. Kosmetyku używam przed aplikacją serum na twarz, dodaję do olejków, czasem prysnę też gdzieś na skórę głowy w celu ukojenia. Hydrolat odświeża, daje przyjemne uczucie ożywienia na twarzy, a przy czym miło pachnie ogórkiem. Nie wywołał żadnych podrażnień, ani niechcianych niespodzianek. Raczej nie jest to kosmetyk, który daje widoczne rezultaty. Ot, po prostu podbija uczucie świeżości na twarzy, lekko nawilża, koi. Ale jest też duże 'ale' - niestety podczas aplikacji dusi, wywołując kaszel, co już nie jest równocześnie przyjemne z efektem na twarzy. Cena regularna mocno przesadzona. Za 30zł mogę sobie kupić litr porządnego soku z aloesu, ale Sylveco nigdy nie było tanie, więc warto ewentualnie polować na promocje.

Bardzo dobry Hydrolat, który faktycznie nawilżał. Używałam go głównie jako podkład do olejowania włosów, ale zdarzało mi się też wykorzystać go zamiast toniku do twarzy. Ma świetny naturalny skład. Dodawał nawilżenia. Zapach ogórka nie był zbyt ładny, ale szybko się ulatniał. Szklana butelka z bardzo dobrze działającym atomizerem, dzięki któremu można było wydobyć produkt do ostatniej kropli.

Hydrolaty od Oleiq pojawiają się u mnie stosunkowo często, ogórkowy to niespodzianka znaleziona w boxie kosmetycznym. Ogólnie to jestem zadowolona z jego działania, ale z tej firmy stosowałam już takie które miały bardziej widoczny wpływ zarówno na stan mojej cery jak i włosów. Opakowanie jest ładne, rzucające się w oczy i zupełnie niespotykane, ale charakterystyczne dla tej firmy. Butelka jest szklana w niebieskim kolorze, z czarna zakrętką w które znajduje się rozpylacz. Działa on bez zarzutu, nie zacina się, nie zapowietrza i rozpyla ultra delikatna mgiełkę. Butelkę opasa etykieta z grafiką liści i owoców ogórka , mamy tu tez krótki opis kosmetyku. Konsystencja jest wodnista bez widocznego zabarwienia. Zapach idealnie odzwierciedla nazwę hydrolatu, jest intensywnie i naturalnie ogórkowy. Skład jest naturalny jednak ogórek nie gra tutaj głównej roli tylko sok aloesowy., plus kilka delikatnych konserwantów. Podobnie jak w hydrolacie malinowym. Jak większość hydrolatów jest to produkt uniwersalny, może być stosowany do twarzy, cała i do włosów. W moim przypadku chyba najlepsze efekty daje na włosach. Rozpylałam go na jeszcze wilgotne włosy po umyciu i zawsze podobało mi się jak one wyglądały po całkowitym wyschnięciu. Były leciutkie, puszyste, sypkie z ładna objętością i długo zachowywały świeżość. Na twarz stosowałam go nie tylko jako zamiennik toniku, ale również jako mgiełkę odświeżającą w ciągu dnia, nawet na wykonany makijaż ponieważ nie powodował żadnych mankamentów w jego wyglądzie. W czasie rozpylania hydrolat przyjemnie chłodzi skórę, bardzo szybko wysycha i nie pozostawia po sobie żadnej warstwy czy uczucia ściągnięcia. Nawilża ale raczej w minimalnym stopniu, rozjaśnienia cery czy niwelacji przebarwień nie zauważyłam, ale produkt dobrze koi wszelkie podrażnienia i łagodzi zaognione zmiany. Cena 30 zł za 100 ml hydrolatu jak na tak delikatne działanie jest dla mnie trochę za wysoka. Podsumowując kosmetyk ma naturalny skład, ale nie do końca jest to czysty hydrolat ogórkowy. Konsystencja, wchłanialność, zapach tutaj wszystko mi pasuje. Działanie częściowo pokrywa się z obietnicami producenta, u mnie jego pozytywny wpływ najlepiej widać po zastosowaniu na włosach. Nie wiem czy zakupie ponownie, znam lepsze hydrolaty z intensywniejszym i szerszym działaniem.

Kosmetyk zamknięty w ciemnej, granatowej, szklanej butelce z atomizerem i zakrętką. Po mimo prostej szaty graficznej opakowanie przyciąga uwagę. Hydrolat ma płynną konsystencję i nie posiada koloru. Pachnie świeżo, ogórkiem. Zapach nie należy do brzydkich, aczkolwiek trzeba się przyzwyczaić. Jeśli ktoś nie lubi ogórka to może mu nie przypaść do gustu. Kosmetyk jest stworzony na bazie naturalnych składników, a opakowanie nadaje się do ponownego użycia. Jak dla mnie super tym bardziej, że niektóre toniki nie mają atomizerów i trzeba się wspomagać płatkami kosmetycznymi, a tak przelewamy do butelki po hydrolacie i mamy tonik z atomizerem :) Produkt bardzo szybko się wchłania. Sam atomizer dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Cera po użyciu jest gładka i miękka w dotyku. Czuć nawilżenie i odświeżenie. Dodatkowo koi skórę i przygotowuje ją do dalszych etapów pielęgnacyjnych. Nie zauważyłam, aby wysuszał, podrażniał czy ściągał cerę. Sprawdzi się do każdego typu skóry. Poza tym można go również stosować w ciągu dnia jako odświeżenie cery czy ściągnąć pudrowość z makijażu. Dodatkowo nadaje się również na włosy i ciało. Po prostu jeden kosmetyk, a wiele możliwości. Po mimo zapachu do którego przynajmniej ja musiałam się przyzwyczaić śmiem twierdzić, że hydrolat świetnie się sprawdza w mojej codziennej rutynie pielęgnacyjnej. Dodatkowo poza właściwościami toniku, bo w końcu w taki sposób go używam to również nawilża, wygładza i odświeża skórę. Zdecydowanie polecam tym bardziej, że jest to naturalny kosmetyk :)

Hydrolat: - Koi - zmniejsza zaczerwienienia - zmniejsza wydzielanie sebum - nawilża - odświeża Hydrolat znajduje się w wygodnej szklanej 100 ml buteleczce z atomizerem, który rozpyla delikatną szybko wchłaniającą się mgiełkę. Pozostawia na skórze uczucie ukojenia. Delikatnie pachnie świeżym ogórkiem. Zapach po spryskaniu nie utrzymuje się długo na skórze. Polecany jest do każdego typu cery. Przeznaczony na ciało, włosy i twarz. Uwielbiam stosować w swojej pielęgnacji hydrolaty. Pierwszy raz stosuję z wyciągiem z ogórka i jestem mile zaskoczona. Na pewno zagości na stałe w mojej pielęgnacji. Dla cery tłustej (takiej jak moja) to świetny produkt, który odświeża, tonizuje i zmniejsza wydzielanie sebum. Wiadomo całkiem nie likwiduje sebum, ale sprawia, że skóra na dłużej pozostaje świeża i nawilżona. Stosuję również do pielęgnacji włosów. Używam go jako wcierkę do włosów, do olejowania. Jest uniwersalnym produktem który można stosować na wiele sposobów w zależności od potrzeb. Włosy po użyciu hybrolatu są miękkie, błyszczące, nawilżone, a skóra głosy odświeżona. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że dłużej utrzymuje świeżość, a włosy przy skórze tak szybko się nie przetłuszczają.

Lubię hydrolaty ale ogórkowy to dla mnie nowość :) Szklana buteleczka z wygodnym atomizerem - fajny bo rozpyla delikatną mgiełkę. Jeśli chodzi o właściwości to jest bardzo uniwersalny - nawilża, wygładza działa także przeciwstarzeniowo. Pochodzi z upraw ekologicznych i jest objęty certyfikatem - pochodzi z rolnictwa ekologicznego. Producent twierdzi, że rozjaśnia przebarwienia - tutaj nie zauważyłam efektu ale przyjemnie koi skórę. Czuć, że delikatnie nawilża, tonizuje - jest świetny po peelingu. Ma tylko jedną cechę, która nie każdemu może przypaść do gustu - zapach. Jak można się domyśleć pachnie po prostu świeżym ogórkiem - taki zapach trzeba po prostu lubić :) Jak komuś nie przeszkadza to warto spróbować. Podobno można go też stosować na włosy ale ja nie używałam w tym celu więc się nie wypowiem.

Hydrolat w ciężkiej, szklanej, granatowej buteleczce bardzo ładnie prezentuje się na toaletce. Solidne opakowanie na plus. Z aplikatorem tez nie ma problemów, nic się nie zacina, psika równomiernie. Zapach delikatny, ogórkowy. Produkt stosuję na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Wchłania się szybko i pozostawia przyjemne uczucie ukojenia. Dodatkowo nawilża i skóra nie jest już ściągnięta po żelu do mycia twarzy. Moja sucha i wrażliwa twarz bardzo go polubiła i zaakceptowała.

Hydrolat marki Oleiq nie był ani na mojej liście zakupów ani nawet na liście kosmetyków które chciałabym przetestować. Złapałam go zupełnie przypadkowo w HEBE skuszona promocją i dużą pojemnością hydrolatu. Coś, gdzieś skojarzyło mi się, że o marce Oleiq już słyszałam i że chyba dobre rzeczy. Produkt tak mnie zaciekawił ze sięgnęłam po niego jeszcze tego samego wieczora. Zapach jest mega specyficzny. Świeży ogórek pachnie pięknie i naturalnie, do tego orzeźwiająco. Nie czuć tu żadnej chemii, jednak, tak jak w przypadku innych kosmetyków o zapachu ogórka, zapach hydrolatu bardzo szybko zaczął mnie męczyć (używałam już np. balsamu o zapachu ogórka i odpadłam po tygodniu). Tym razem jednak hydrolat, mimo swojej sporej pojemności skończył się bardzo szybko bo po miesiącu i zaraz napisze dlaczego, a działanie, szczególnie na włosy, było tak niesamowite że nie odstawiłabym go w kąt za żadne skarby. Przede wszystkim hydrolatu używałam do twarzy, jako jeden z etapów wieczornej pielęgnacji twarzy. A dokładnie po dokładnym oczyszczeniu i umyciu twarzy. Mam cerę suchą i naczynkową - hydrolat nie wysuszył jej, nie podrażnił, nie uczulił. Do tego stanowił świetna bazę przed nałożeniem serum. Atomizer jest naprawdę świetny - psika szerokim i mocnym strumieniem, dlatego naprawdę nie trzeba wiele do spryskania całej twarzy. Ja używałam troszkę więcej, tzn. około 6 do 8 pompek, ale to dlatego że lubię nakładać serum na mocno zwilżoną twarz. Wydaje mi się ze spokojnie wystarczyłyby mi 3 pompki. Ale potem zaczęłam jeszcze czytać o ścierkach do włosów i już, już miałam jakąś kupić, ale stwierdziłam: po co, skoro mam hydrolat z ogórka który jest przez producenta polecany również do włosów. I rozpoczęłam stosowanie. Już po pierwszym dniu moje włosy były tak niesamowicie miękkie (szczególnie na czubku głowy) jak chyba jeszcze nigdy dotąd. Aż miałam ochotę je cały czas dotykać. Obecnie jestem po pierwszych dwóch tygodniach codziennego używania hydrolatu jako wcierki do włosów i jestem zachwycona. Ja na pewno kupię ponownie.

Jestem wielką fanką hydrolatów, więc długo się nie zastanawiałam gdy na sklepowej półce zobaczyłam nowe dziecko Sylveco. Wybrałam wersję z ogórkiem, bo bardzo lubię ten zapach i mam problematyczną cerę. Do kupna zachęca butelka z niebieskiego szkła z atomizerem, co ułatwia stosowanie produktu. Zużyłam go głównie do tonizacji skóry po oczyszczaniu. Nie podrażnił mnie ale nie zauważyłam tych wszystkich efektów jakie obiecał producent na opakowaniu. Przebarwienia i niedoskonałości nie zniknęły a przebarwienia jak były tak i są. Pomimo regularnego stosowania i zużycia całej butelki stan skóry nie uległ poprawie. Najbardziej podobał mi się atomizer, który rozpylał bardzo przyjemną mgłę i po skończeniu produktu, napełniłam opakowanie innym hydrolatem. Może skusze się jeszcze na wersję aloesową.