ogółem z hennowaniem miałam do czynienia niewiele, bo raptem parę prób i to z topową marką Khadi, która niestety, ale jakoś mnie nie powaliła, na dodatek po ich jednym z nowszych odcieni o nazwie „popielaty brąz” pozostała mi przesympatyczna pamiątka pod postacią glona na włosach, którego do teraz próbuję zakryć.
oczywiście, próbowałam posiłkować się chemiczną farbą, a jakże... jednak tam gdzie był odrost kolor oczywiście chwycił, natomiast tam gdzie był glon, to
pozostał glon, a farbowałam dwukrotnie — raz blondem, raz brązem; efekt mizerny, ale czego się spodziewać — w momencie, kiedy indygo wchodzi w reakcję z rozjaśniaczem, to przeważnie powstaje glon.
nie byłabym sobą, gdybym jednak nie próbowała jakoś ratować tego swojego odcienia, wobec tego, przechodząc tuż obok tej „ziołowej farby” w Hebe, stwiedziłam — czemu nie, gorzej być nie może.
więc tak: w opakowaniu są dwie saszetki po 50g, gdzie jedna wystarczy spokojnie na włosy średniej długości (np. do ramion), rękawiczki foliowe, czepek foliowy i instrukcja, która jest krótka, zwięzła i na temat, co bardzo mi się spodobało.
odcienie jakie zakupiłam to: orzechowy brąz i henna.
za pierwszym razem trzymałam kolor brązowy jakąś godzinę i cóż — byłam nieźle zaskoczona, gdy po wysuszeniu włosów, na dość jasnym, popielatym blondzie wyszedł mi marchewkowy rudy, ALE tu znów kłania się wiedza na temat hennowania, której teraz już nieco nabyłam; w skrócie (tak jak zresztą jest napisane w instrukcji): przy rozjaśnianych włosach, siwych, należy wdrożyć dwuetapowe hennowanie. kto będzie zainteresowany, ten więcej przeczyta o tym w internecie.
niemniej jednak ukontentowana nie byłam, bo przy czubku głowy miałam marchew, a na długości (od ucha w dół) popielate-ch*j-wie-co, może nieco przypominało odcień rudawy, ale glon nadal się
przebijał. wobec tego zaszalałam i stwierdziłam, że włosy nie trawa — zimą też rosną, i ponownie nałożyłam hennę, ale teraz dołożyłam do brązu zwykłą hennę. potrzymałam mieszankę 30 minut i powiem szczerze, że jestem zadowolona z efektu — po wysuszeniu włosy nabrały brązowo-rudawego
koloru, a co więcej — na długości odcienie się nawet wyrównały. oczywiście, ten kto będzie chciał,
to dojrzy różnicę i wypomni, ale jest ona znośna dla oka, a dla przeciętnej osoby, która nie zwraca uwagi na włosy to nawet będzie bez większej różnicy.
sam w sobie odcień jest ładny i uważam, że zwykła farba drogeryjna nie dałaby tak „trójwymiarowego” odcienia włosom (nie jest to kolor płaski, a’la chełm).
co więcej? po hennie włosy zyskały na objętości, są treściwsze, grubsze, gładsze, nie wspominając o błysku.
czy przesusz jest? owszem, ale jak po każdej hennie, standardowy. odpowiednia pielęgnacja i szybciutko wszystko wraca do normy.
zapach/konsystencja i jej kolor? sianowaty, trawiasty, ale mi np. mniej przeszkadzał, a nawet w ogóle niż w takim Khadi/zielona papka, zdecydowanie nie jest to konsystencja farby chemicznej i trzeba uważać przy nakładaniu, bo zbyt lejąca się papka = brudna cała łazienka. plusem jest to, że bardzo łatwo zmywa się ze skóry, a także umywalki, podłogi, naczyń, w których przygotowujecie zabieg. przed hennowaniem nie smarowałam skóry żadnym kremem, a po godzinie noszenia jej na głowie nie zauważyłam, aby kark, szyja, twarz były zielonkawe.
ogółem jak za taką cenę — super! polecam.
(w załączeniu zdjęcia, gdzie 1 — to kolor wyjściowy, 2 — pierwsza warstwa henny o odcieniu „orzechowy brąz”, 3 — mieszanka „orzechowego brązu” z „henną”)
Zalety:
- cena,
- dostępność,
- jakość produktu nie odbiega od Khadi, Sattvy itp.,
- produkt polski,
- bardzo czytelna instrukcja obsługi,
- piękne, wielowymiarowe kolory (naprawdę żałuję, że nie mam równego odcienia na długości, bo ten marchewkowy, mimo, że przypadkiem wyszedł, to był śliczny ♡)
Wady:
- zapach, ale to kwestia bardzo indywidualna, dla mnie on był praktycznie niewyczuwalny,
- trudność w przewidzeniu, co wyjdzie na włosach,
- zabawa z „błotem”,
- konsystencja niezbyt przyjazna dla oczu (jeśli ktoś nigdy nie miał styczności z henną, to mógłby się wystraszyć zielonego koloru papki),
- długość trzymania całego turbana na głowie — przy zwykłej, drogeryjnej farbie wystarczy przeważnie 30-40 minut, z henną trzeba się dużo dłużej czasami pobawić, w zależności jaki typ włosa mamy
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie