Bosphaera Naturalny dezodorant `Cytryna i drzewo różane` 

Dezodorant ten kupiłam jako pierwszy naturalny (nie licząc czystego ałunu) i jako kolejny produkt marki Bosphaera do przetestowania. Miałam lekkie obawy, ale czy słusznie? O tym poniżej :). Kosztował mnie około 30 złotych w drogerii internetowej. Niestety moje pachy, jako jedyne z całego mojego ciała, wydzielają nieprzyjemny zapach, który potrafi być naprawdę intensywny. Muszę przez to stosować silnie działające blokery lub po prostu antyperspiranty z prawdziwego zdarzenia. Nie wiem, co sobie myślałam, kupując naturalny dezodorant. Odróżniam taki produkt od antyperspirantu i wiem, że ma on za zadanie wyłącznie maskować przykry zapach. O tym, że popełniłam błąd, pomyślałam dopiero po pierwszym użyciu. Nałożyłam go pod pachy po wieczornej kąpieli, poszłam spać i na następny dzień chodziłam z nim aż do kolejnego wieczora. To, co zdecydowanie zrobił, to zostawił zapach. A jaki? Otóż drzewo różane z cytryną. To świeże połączenie, herbaciane, w stu procentach naturalne. Kojarzy mi się z herbatą earl grey, ma bardzo podobny wydźwięk. W tym przypadku jest średnio intensywny, więc jakoś specjalnie często i mocno spod bluzki go nie czuć. Nie należy do moich ulubionych, więc może i dobrze ;p. Zapach cały dzień się nie utrzymuje, bo jedynie kilka godzin. Ale niestety przykra woń potu miesza się z dezodorantem, tworząc coś jeszcze gorszego. Absolutnie nie ma wpływu na to, do czego został stworzony. Mam wrażenie, że brakuje w nim jakiegoś kluczowego składnika, który zapewniłby choć lekkie działanie. A to nie koniec wad. Kolejną jest jego lepkość. Zostawia na skórze film, który po częściowym wchłonięciu produktu jest klejący. Nie lubię takiego uczucia w tych okolicach, bo jest gorsze od potu. Także to bynajmniej nie jest dezodorant odpowiedni dla mnie. To bardziej hydrolat dla skóry czy włosów, aniżeli coś, co ma maskować nieprzyjemny zapach potu. Wracam do moich chemicznych, acz skutecznych opcji ;). Opakowanie to szklana, matowa buteleczka z atomizerem. Uwielbiam wygląd wszystkiego, co wychodzi spod szyldu marki Bosphaera. Wszystko jest w ''moich'' kolorach i super estetyczne. Jakość również nie zawodzi. Atomizer rozpyla drobną mgiełkę bez ''plucia'' i zacinania się. Całość jest ładna i porządna. Pojemność to 50g.

Choć zapach odrazu mnie urzekł, niestety klejąca pacha już nie :/ Byłam nim zauroczona na lato, ale kiedy przyszła inna pora roku czuje go pod pachą a efekt lepkości mnie drażni na tyle że odstawiłam go.

Bardzo polubiłam ten produkt. Jest niezwykle praktyczny w zastosowaniu, nie posiada sody, a jednak jest naprawdę skuteczny, także daje radę w trakcie treningu i w upały. Aż byłam zdziwiona, że tak dobrze działa. Skóra nadal się poci, ale nie pachnie brzydko, oddycha, nie jest podrażniona. Jestem bardzo zadowolona.

Stosowałam już kilka naturalnych dezodorantów. Wszystkie w jakiś sposób lubię, jednak to właśnie Bosphaera stworzyła dezodorant w sprayu, nie w kremie i to dało temu kosmetykowi istotną przewagę nad konkurencją. Każdy produkt miał swoje plusy i minusy, jednak to dezodorant Bosphaera zdecydowanie ma najwięcej plusów. Produkt znajduje się w estetycznym szklanym opakowaniu i posiada praktyczny atomizer. Na początku trzeba nacisnąć go kilka razy, by zaczął działać. Później śmiga jak szalony. Pięknie rozprasza ciecz, tworząc mgiełkę. Staram się pryskać dezodorantem z dość dalekiej odległości. Tak, by jedno psiknęcie okalało całą pachę. Gdy wymierzy się zbyt blisko, produkt może ściekać po ręce. I to jest jedyny minus tego dezodorantu. Przy braku wyczucia może dojść do takiego efektu. Wówczas wystarczy wytrzeć smugę z ręki. Reszta, która została na pasze, powinna szybko wyschnąć i po sprawie.

Super odświeżający , będzie ekstra na lato. bardzo lubię zapach świeżości i to jest strzał w 10. Długo się utrzymuje i nie pozwała przebić się brzydkim zapachom . Naturalny i mega ładnie pachnący.