Elizabeth Arden (oryg. Evyan), White Shoulders EDC 

Od samego początku czuć, że to perfumy starej daty. I w trakcie ich noszenia ta teza znajduje zupełne potwierdzenie. Otwarcie kwiatowo - aldehydowe. Białym kwiatom dotrzymują towarzystwa lekkie, zwiewne aldehydy, miłe dla nosa, nie przesadzone, jest wiosennie i przyjemnie. Zdecydowanie na pierwszy plan wybija się jaśmin, w ujęciu podobnym do tego w Anais Anais. Z biegiem czasu kompozycja nabiera pudrowego charakteru, ale zupełnie nie jest dusząca czy otumaniająca - puder jest tu miekki, aksamitny i delikatny, w bardzo subtelnym wydaniu. Baza szlachetna, nieco ocieplona, wykończona zgodnie z zasadami starej sztuki perfumeryjnej.Używam tego produktu od: tygodnia; Ilość zużytych opakowań: w trakcie 80 ml;

Oryginalny, świetnie skomponowany zapach, który niestety jest w Polsce mało znany, a zasługuje na docenienie zdecydowanie bardziej od wielu perfum z czołówek popularności pod względem sprzedaży w perfumeriach. Na początku najwyraźniej wyczuwalne są delikatne białe kwiaty i, o dziwo, migdał, którego nie ma w spisie nut. Później zapach robi się bardziej zmysłowy, z wyraźnie wyczuwalnym piżmem. Jest trochę podobieństwa między tą fazą White Shoulders a zapachem White Musk The Body Shop, z tym że o ile White Musk jest zdecydowanie jednowątkowy i prosty, o tyle tutaj mamy do czynienia z piżmem otoczonym podkreślającymi i wydobywającymi jego głębię przyprawami i kwiatami, a same nuty piżmowe są bardziej wyraziste i zadziorne. W tle pobrzmiewa też delikatnie miła, orzeźwiająca cierpkość. Nuty głębi White Shoulders są drzewne, przyskórne, otulające, a piżmo robi się dymne i zmysłowe. Buteleczka ma trochę niedzisiejszy wygląd, ale oceniam ją wysoko, bo jej prostota świetnie współgra z niecodziennością i złożonością zapachu, którą koneserki z pewnością docenią. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: na razie jeszcze nie zużyłam