Arganove Czarne mydło eukaliptusowe 

Mydło zamknięte jest w plastikowym pojemniku tak jak krem. Zapach jest bardzo mocny, eukaliptus w 100%. Konsystencja mazista, bardzo lepka, ciężko jest wydobyć odpowiednią porcję produktu. Stosuje zarówno do mycia twarzy, ciała i rąk. Zostawia lepki film na ciele, również na armaturze, którą ciężko domyć. Ciało aż skrzypi...nie znoszę takiego efektu, natychmiast nakładam balsam, krem do rąk, krem do twarzy. Do codziennego użytku raczej zbyt silne mydło. Zapach pobudza ale są takie dni, że mnie drażni. Reszta domowników też nie pała sympatią do tej formy czarnego mydła i raczej ponownie się nie skuszę.

Kupiłam je na promocji za 8 zł z groszami, zresztą regularna cena jest niewiele większa. Używałam go wyłącznie do twarzy. Od początku aż do ostatniej kropli miałam mieszane uczucia. Moja cera: tłusta, z tendencją do niedoskonałości, raczej niewrażliwa. Mydło znajduje się w plastikowym pojemniczku z wewnętrzną nakładką zabezpieczającą. Ma brązowo - bursztynowy kolor i intensywny zapach a'la eukaliptusowe kosmetyki. Po czasie przyzwyczaiłam się do niego, ale nie mogę powiedzieć, że go polubiłam. Ma gęstą, smołowatą, klejącą konsystencję. Trzeba dojść do wprawy w nakładaniu go na skórę. Bywało to kłopotliwe, bo mydełko zostawało między palcami - i właśnie to mnie w tym wszystkim najbardziej denerwowało, taka mała, niepozorna rzecz. Rozprowadzałam odrobinę mydła na mokrej twarzy i co jakiś czas dokładałam nieco wody, żeby maź się rozpuściła. Tworzyła się wtedy piana i mogłam dokładnie umyć skórę (uwaga na oczy, lepiej sobie nie prysnąć pianą - koszmarnie piecze, nawet bardziej niż "zwykłe mydło"). Taki zabieg trwał u mnie kilka minut. Później zmywałam wszystko pod bieżącą wodą i osuszałam twarz. Jakie zauważyłam efekty? Przede wszystkim: bardzo mocno oczyszczona skóra, aż skrzypi, nie przepadam za takim uczuciem. Dopatruję się również lekkiego działania enzymatycznego, bo mimo wszystko twarz jest później wygładzona i przyjemna w dotyku, choć to uczucie znika na drugi dzień. Działa również lekko antybakteryjnie - zmiany skórne ciut szybciej się goją. Niestety mydło bardzo spina mi cerę. Jeśli szybko nie zastosuję dalszych kroków pielęgnacji, to bywa to nawet bolesne. Mogę więc powiedzieć, że w sumie spełnia obietnice producenta wypisane na opakowaniu - oprócz zwężenia porów i normalizacji wydzielania sebum, bo nic takiego nie zauważyłam. Stosowałam je regularnie, ale maksymalnie 2 razy na tydzień, inaczej wysuszało mi twarz, powstawały na brodzie czerwone plamy wrażliwe na dotyk. Wystarczyło mi na 9 miesięcy (PAO to 6, ale nie zauważyłam, żeby coś się psuło). Czy kupię ponownie? Na pewno nie, a przynajmniej nie wersję w słoiczku. Nie ujęło mojego serca, nie zrewolucjonizowało pielęgnacji, powodowało niechęć i uczucie "meh". Bardzo się cieszę, że się skończyło.

Używam niewielu kosmetyków i to mydło jest jednym z nich. Świetnie sprawdza się w myciu zarówno twarzy jak i reszty ciała. Ma cudowny zapach (aż chciałoby się zjeść trochę). Mydło rozprowadzam naturalną gąbką.

Mydło byłoby świetne, gdyby było mydłem w kostce, albo czymś rzadszym niż jest. Jest gęstą pastą, którą trudno się nabiera i rozprowadza. Albo spada z dłoni w czasie mycia, albo wbija się między palce i nie daje spienić. Używałam też na gąbkę, tu jest łatwiej, bo kluska z mydła nie ma gdzie uciekać. Trzeba jednak wyczuć ile potrzebujemy na 1 użycie, bo to, czego nie zmydlimy na ciele zostaje na gąbce i się marnuje. Miałam kiedyś czarne mydło z Nacomi, które było troche rzadsze i bardzo dobrze się rozprowadzało. Teraz o plusach. Po pierwsze : zapach, zapach, zapach! Pachnie eukaliptusem i czymś odrobinę... ziemnym, co przytłumia zapach eukaliptusa do idealnego poziomu. Bardzo przyjemnie oczyszcza, odświeża a przy tym nie ściąga skóry. Nadaje się też do twarzy, ale uwaga na oczy, mogą piec, nawet kiedy omijaliśmy je w czasie mycia. Jest mało wydajne, na 1 użycie na ciało potrzebuję kulki wielkości fasolki, przy klasycznym mydle zużywamy dużo mniej.

Mydło stosowałam do mycia całego ciała. Fajnie oczyszcza, nie wysusza, ma fajny skład. Mimo wszystko jednak nie mogę się przekonać do tej konsystencji. Może rzeczywiście z rękawica lepiej się rozprowadza. Myjąc ciało dłońmi dużo produktu mi uciekało. Cena atrakcyjna kupiłam je na promocji za kilka złotych.

Mydło kupiłam, kiedy to trafiłam ba recenzje o jego wspaniałych właściwościach, miałam pewne obawy, że mydło mnie przesuszy, nic bardziej mylnego, myję nim twarz co 2 dzień i nie przesuszyło mnie, nie czuję uczucia ściągnięcia, twarz jest mega gładka, oczyszczona aż do samych porów. Mydełko przyśpiesza gojenie się pryszczy, ładnie oczyszcza pory, są niewidoczne, cera jest uspokojona i świetlista. Jedynym minusem jest konsystencja, gęsta ciężka do nabrania maź, tym bardzie dziewczyny posiadające paznokcie, trzeba też dobrać odpowiednią ilość wody, aby dobrze się pieniło. Z czystym sumieniem polecam spróbować nie dość, ze tanie to świetne działanie.

Od dawna czytałam świetne opinie na temat czarnego mydła i jego działaniu na skórę, szczególnie tłustą, mieszaną i trądzikową. Zawsze z tyłu głowy miałam gdzieś jego zakup, ale nie widziałam go jakoś stacjonarnie, a przy zakupach internetowych często to, które chciałam kupić, było już niedostępne. Tak więc czekałam i zwlekałam z zakupem. Pewnego razu wybrałam się do Ross. I na półce zobaczyłam to maleńkie cudo – więcej wymówek być nie mogło. Od razu wzięłam do koszyka razem z kilkoma innymi rzeczami i pognałam do kasy. Tego samego dnia rozpoczęłam testy. Podpisuję się rękami i nogami pod tekstami, ze czarne mydło to wspaniały kosmetyk – nigdy w życiu nie miałam tak dobrze oczyszczającego produktu do twarzy, o tak naturalnym składzie. Po jego użyciu skóra aż skrzypi! OPAKOWANIE Produkt znajduje się w małym, okrągłym słoiczku. Słoiczek zamykany jest na klasyczną zakrętkę. Opakowanie jest bardzo praktyczne – pod zakrętką znajduje się jeszcze plastikowa nakładka ochronna, która jest dodatkowym zabezpieczeniem . Opis produktu oraz jego stosowanie są rozpisane na bocznej części ścianki. MYDŁO Czarne mydło z eukaliptusem niezwykle mnie zaintrygowało – zapach eukaliptusa jest naprawdę orzeźwiający i energetyzujący, a takie najbardziej lubię latem, więc każdorazowe użycie tego kosmetyku jest istną przyjemnością. Jak wspomniałam wcześniej, jest to moje pierwsze czarne mydło, wcześniej nie miałam okazji stosować tego typu produktów. Jets gęste, żelowe, zbite i ciągnie się przy nakładaniu i oddzielaniu porcji. Po spienieniu wytwarza sporą ilość piany. Sprawdza się pielęgnacji skóry twarzy i ciała, świetnie oczyszcza skórę, wygładza i organicza powstawanie niedoskonałości. Producent poleca użycie tego mydła do golenia – z ciekawości spróbowałam i nakładałam je przed goleniem z uwagi na właściwości oczyszczające i antybakteryjne (nie odważyłam się stosować go solo, gdyż mam wrażliwą skórę i sądzę, że nie dałoby jej odpowiedniej ochrony). Na ciele całkiem dobrze się rozprowadza i oczyszcza, ale co najważniejsze, zawsze kiedy go używałam przed goleniem miałam zdecydowanie mniej podrażnień a skóra nie reagowała zaczerwienieniem. Do golenia a racze jako jeden z etapów przed jak najbardziej się sprawdza! Mydło jest wykonane ze składników w 100% naturalnych: mamy tu wodę, olej oliwny, wodorotlenek potasu i olej eukaliptusowy. Cena jest bardzo korzystna – zapłacimy za nie 10 zł. Nic tylko brać, a już czaję się na kolejne opakowanie, może z innym olejkiem w składzie, ale to na pewno do mnie wróci. PLUSY doskonale oczyszcza nie przesusza i nie powoduje uczucia ściągnięcia ogranicza powstawanie niedoskonałości zastępuje peeling do twarzy i ciała – świetnie wygładza 100% naturalny skład jest tanie mega wydajne praktyczne opakowanie z ochronną nakładką szerokodostępne (każdy Ross.)