Biotar Antybakteryjne mydło dziegciowe 

Żeby docenić ten produkt to najpierw trzeba mieć problem skórny na którym to mydło będzie mogło się wykazać-w moim przypadku był to wysyp dziwnych bolesnych grudek na szyi, głównie w okolicach żuchwy(podejrzewam, że musiałam tam źle spłukać jakiś szampon i stąd to podrażnienie). Akurat robiłam zakupy w Rossmannie gdy zobaczyłam to mydło dziegciowe i przypomniałam sobie, że kiedyś było hitem w poprzedniej aptece w jakiej pracowałam, pewna kobieta kupowała regularnie po 3-4 kostki naraz(a była naszą stałą pacjentką ze względu na łuszczycę). Jeśli zaczniecie używać tego mydła mając skórę normalną i bezproblemową(na zasadzie ,,bo w internecie tak zachwalają, więc muszę wypróbować!") to tylko przejedziecie się na osuszającym działaniu oraz zapachu. Dziegieć ma swój charakterystyczny zapach-smoły, dymu, ogniska i paliwa. Kostka tak pachnie i bym nie miała nic przeciwko temu bo mając tatę rolnika-mechanika to się wychowywałam w oparach wszelkich smarów czy paliw oraz rozpalania w piecu :D Jednak podczas namydlania, mycia oraz gdy kostka trochę namięknie od wody, to czuję coś zgoła innego. Mi to autentycznie pachnie...kurą skubaną oraz patroszoną na niedzielny rosół. Autentycznie, jak używam tego mydła to pod prysznicem czuję sobotnie popołudnie w moim rodzinnym domu, gdy moja mama oczyszcza tuszkę z wnętrzności i opala nad kuchenką z resztek piór. Nie wiem czy tylko moja skóra tak ,,fantastycznie" łączy się z zapachem tego mydła, czy mój węch jest jakiś spaczony. Wiem tyle, że podczas mycia muszę wyłączyć z życia moje powonienie. Wracając do samego mydła-robi to co ma robić. Oczyszcza rewelacyjnie, zostawia skórę świeżą, skrzypiącą wręcz z czystości(i na szczęście nie pachnącą już tą nieszczęsną kurą). Ściąga, może też wysuszać, dlatego obowiązkowo dobre nawilżanie oraz odżywianie po myciu, inaczej łuszczący przesusz po kilku użyciach murowany. Jest rewelacyjne na wszelkie problemy skórne-łagodzi wszelkie zaczerwienione podrażnienia, wręcz koi, Świetnie radzi sobie ze wszelkimi zmianami skórnymi-z wyżej wspomnianymi gulami uporało się w kilka dni, bardzo dobrze też pomaga w walce ze zmianami na dekolcie(niestety tam mam sporą skłonność do stanów zapalnych oraz zapchanych mikro mieszków włosowych) redukując intensywność oraz uporczywość zmian. Od czasu do czasu używam też tego mydła do wieczornego mycia twarzy(mam cerę tłustą i dosyć wrażliwą)-gdy chcę dobrze wymieść z niej wszelkie zanieczyszczenia i podsuszyć krostki, które czasami wyskakują mi podczas okresu. Tutaj także jestem zadowolona z działania, jednak trzeba mieć na uwadze, że trochę ściąga skórę, więc obowiązkowo dobry krem nawilżający po myciu musi być zastosowany. Mydło pieni się umiarkowanie, robi delikatną i zbitą pianę, nie uznaję tego za wadę, gdyż produkt traktuję bardziej specjalistycznie. Kostka łatwo rozmięka(a trzymam ją w koszyczku pod prysznicem gdzie swobodnie sobie ocieka oraz wysycha za dnia), gdy zostaje jakaś1/5 to już się łamie oraz ciapcia.

Mydełko bardzo ładnie pachnie szybko się pieni i nie pozostawia po sobie osadu. Skóra po jego użyciu miękka wygładzona napięta ale nie ściągnięta. Nie wysusza i jest delikatne dla oczu nie powoduje szczypania czy łzawienia. Niwelowania zmarszczek nie zauważyłam ale bardzo dobrze radzi sobie z podrażnieniami oraz zmniejsza krostki absorbując przy tym wydzielanie sebum i lekko zwężając pory. Bardzo wydajne kostka starcza na długo.