Chanel Coco Mademoiselle L'Eau Privee EDP 

Próbkę zapachu Coco Mademoiselle L'Eau Privee marki Chanel otrzymałam w trakcie promocji nowego produktu w perfumerii. Jako, że jestem wielbicielką zarówno Coco Mademoiselle jak i Coco Mademoiselle Intense postanowiłam przetestować nowość. Zapach oczarował mnie, ponieważ połączenie mandarynki, jaśminu, płatków róż z ciepłym, lekko zmysłowym piżmem. Woda perfumowana została stworzona z myślą o aplikacji zapachu na noc. Jednak w mojej ocenie może być idealnym zapachem na dzień, ponieważ zapach na mojej skórze jest delikatny a poszczególne nuty zapachowe uwalniają się subtelnie. Z pewnością jest to produkt na mojej liście życzeń. Opakowanie produktu jest proste i bardzo eleganckie. Flakon nawiązuje do kształtu flakonu Coco Mademoiselle i Coco Mademoiselle Intense. Cena produktu jest adekwatna do niezwykłej kompozycji zapachowej oraz jakości.

Nowa wariacja na temat Mademoiselle - edycja "pościelowa". Ładny, nietrwały i rozczarowujący. Przypomina "psikadła" w stylu Victoria's Secret w wersji (jakby) luksusowej. Hitu sprzedażowego nie będzie. ZALETY: - Piękny, minimalistyczny flakon jak przystało na Chanel. - Dostępność. - Nie dusi, nie podrażnia, jest delikatny i prosty. - Nawiązuje do pierwotnej wersji, z o wiele mniejszymi parametrami, bez ostrych kantów. WADY: - Cena. Zdecydowanie zawyżona. - Zapach mocno blisko skórny, nietrwały. Może okazać się sporym rozczarowaniem. - Bardzo ulotny. Po chwili jedyny ślad jaki zostaje po Mademoiselle L'eau Privee to ślad na rachunku bankowym z poczynionych zakupów.

Zdecydowanie wolę klasyk, do którego w ramach możliwości zawsze chętnie wracam. Nowa wariacja nt coco mademoiselle miała być chyba w założeniu mocniejsza, rekomendowana jak zapach na wieczór. Tymczasem jest zdecydowanie lżejsza .... i bardziej ulotna. Zapach jak najbardziej zbliżony, nie określiłabym go jednak jako kwiatowy, bardziej orientalny, szyprowy. W ogólnym rozrachunku jest piękny, czuć ten "rys" Chanel, ten luksus i klasę.

Zdecydowanie ładniejsze perfumy od wersji klasycznej. Choć również w nich główną rolę spełnia mandarynka, to doprawiona została w zasadzie jedynie różą, jaśminem i białym piżmem, a pozbawiono ją - na szczęście - pomarańczy, i jeszcze przesytu jakichś wyjątkowo mdlących i duszących, landrynkowo "ulepkowych" ingrediencji pierwowzoru. Coco Mademoiselle L'Eau Privee zyskała dzięki temu zaskakująco prosty skład, ale tworzący intrygującą, ciekawą kompozycję, klarowniejszą i zdecydowanie mniej męczącą od klasycznej Coco Mademoiselle. Nowe perfumy L'Eau Privee, choć docelowo rekomendowane jako zapach wieczorowy, są - co rzadko się trafia, przy kompozycjach na ową późną porę - jednocześnie czarująco delikatne, a co bardzo mnie cieszy, bo dzięki temu stają się bardziej bliskoskórne, tajemnicze, kuszące, i przyciągające do większej bliskości. Sensualne, intymniejsze, i... jak najbardziej wieczorowe w takim razie :-). Dzięki zyskaniu na delikatności, i utracie męczącego, mdlącego przepychu wersji klasycznej, nowe perfumy z tej serii zyskały też bardzo na elegancji, dzięki której stają się zapachem nie tylko wieczorowym, ale idealnym na każdą porę dnia i roku. Nie jestem pewna, czy sprawię sobie kiedyś flakonik, bo jesteśmy na bakier ze sobą z nutą mandarynki, ale po kilku testach zapachu, szczerze doceniam elegancję i intrygujące, delikatne piękno tych perfum, i bardzo je polecam.

Mademoiselle l'eau Privee...najnowsza interpretacja Oliviera Polge'a z założenia ma być zapachem nocnym. Bardzo drogim zapachem nocnym :) I przyznam szczerze, że w takich oparach to ja chętnie będę zasypiać jak również nosić jako zapach dzienny. Perfumy te są zdecydowanie lżejsze od klasyka, bardziej miękkie, pozbawione ostrej nuty paczuli. Otwarcie to głównie cytrusy, po chwili do głosu dochodzi szlachetna róża w towarzystwie jaśminu, a wszystko to oparte na bazie białego piżma. Czas trwania na skórze niestety nie dorównuje klasykowi i to jedyna wada L'Eau Privee. Jest to idealny zapach do pracy oraz dla wrażliwców, u których klasyczną Mademoiselle wywołuje ból głowy (choć nie wiem czy to w ogóle możliwe) :) Flakon podobnie jak poprzednie wersje jest prosty, klasyczny, jednak tym razem jakby oszroniony.

Zapach wspaniały, letnie wydanie kultowego już Mademoiselle, dużo lżejszy, ale podstawa ta sama. Niestety najbardziej ulotny i nietrwały zapach jaki w życiu miałam! Za tą cenę i to w końcu Chanel...