Dzieło sztuki. Po prostu rzuca na kolana.
Zdaje się, że to pierwsze prawdziwe perfumy, jakie powąchałam w życiu. Jako dziewczynka w wieku wczesnoszkolnym po prostu nie mogłam nie powąchać buteleczki z Chanelką (i wiem, że nie była to 5tka, tylko właśnie inny numerek, najmocniej obstawiam właśnie 19stkę) - prosto z Francji zresztą - stojącej w szafce w łazience u Babci. Moje ówczesne wrażenia? "Ale brzydkie! Niby słynne Chanel, a taki okropny zapach". Nie pojmowałam, jak można psikać się czymś takim.
Minęły lata, co najmniej 15 lat od mojego pierwszego spotkania z 19stką. Zostałam perfumoholiczką. Przeczytałam na kilku blogach perfumowych o 19stce, że niby taka wyjątkowa, itp. itd. Pewnego dnia, gdy jak zwykle przechodząc obok drogerii na S., wstąpiłam na testy, nie omieszkałam zapoznać się z tym zapachem. Dopiero po psiknięciu na nadgarstek uświadomiłam sobie, że to ten zapach (tak mi się przynajmniej wydaje), który miała Babcia! Jakże inne wrażenie teraz na mnie zrobił. Na początku przeraził swoją mocą. Gdy nuta głowy odeszła, zapach mnie po prostu zniewolił - mimo, że miałam go tylko na obu nadgarstkach. Poczułam się w nim silniejsza, taka kompetentna (bardzo fajnie mi się w nim tego popołudnia prowadziło zajęcia - występowało przed ludźmi).
Kolejne testy w perfumeriach i wiedziałam już, że pragnę 19stki. Udało mi się kupić używaną, jeszcze sprzed reformulacji (która prawdopodobnie miała miejsce w 2011 roku - teraz 19stki mają bardziej zielonkawy kolor, przedtem były bardziej w stronę żółci, coś prawie jak 5tka, ale nie do końca).
Ten zapach to po prostu dzieło sztuki, kwintesencja perfum, w najpiękniejszym stylu retro. Tak, zdecydowanie najpiękniejszym nie według obecnych kanonów pseudopiękna, ale właśnie takiej cudownej retro-elegancji. Ta elegancja nie jest jednak wymuszona, zapach nie wymaga przebierania się w masę wyjściowych ciuchów i idealnego makijażu. Wystarczy nieco bardziej elegancka koszula... Dla mnie to właśnie taki idealnie "koszulowy" zapach.
19stka jest niesamowicie złożona, wwąchując się w spryskane nią ciało wyczuwamy ziemię, paproć, mech, różany ogród, las. Wszystkie składniki są tak idealnie połączone, splecione w przeharmonijną całość, a zarazem wybrzmiewające każdy z osobna, że po prostu nie mogę wyjść z podziwu dla Twórcy zapachu!
19stka jest:
zielona, ale nie jak perfumowe "świeżaki", czy przygniatające zielskiem dusiciele;
elegancka, ale nie nadęta - ma w sobie mnóstwo swobody;
spokojna, ale z pazurem;
nie słodka, ale urzekająca;
skromna, ale pewna siebie.
Nie jest nachalna czy emanująca na siłę erotyzmem. Jest indywidualistką, chodzącą własnymi drogami, bardzo naturalną (ta cała jej elegancja to raczej gracja - taka naturalnie wrodzona, a nie sztucznie uczyniona za pomocą wizualnej oprawy).
Dla mnie ideał na ważniejsze wyjścia, a zarazem świetny confidence booster - sprawia, że czuję się bardziej kompetentnie.
Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50ml
Edycja - marzec 2013 - sprzedałam moją używaną 19stkę, bo uważam, że perfumy mają duszę, a ja nie chcę przejmować duszy kogoś innego, nie czułam się komfortowo z używanym flakonem. Za to już za parę tygodni - na wiosnę, sprawię sobie nowiutką i świeżą 19stkę - tylko moją.
Edycja - maj 2013 - a jednak chyba 19stka jest trochę za sztywna i za chłodna - na pewno nie na codzień dla mnie, więc póki co nie kupuję. To chyba dzieło bardziej do podziwiania, a nie noszenia, w moim przypadku. Taka miłość platoniczna... ale kto wie, co będzie dalej?