Ultraeleganckie, a wręcz atawistycznie sensualne. Nieoczywiście przepiękne
Dotychczas szerokim łukiem omijałam perfumy z kategorii "zielonych". Dopóki nie poznałam Chanel No 19 Poudre. Inne perfumy zielone nadal będę omijać, ale No 19 Poudre z miejsca zajęło na mojej prywatnej liście - ex aequo z Chanel No 5 – pierwsze miejsce.
Perfumy niezwykłe, choć przyznaję, że... trudne. Nie Wszystkim się spodobają.
Niezwykle eleganckie, i to w sposób niebanalny, a przy tym zmysłowe, wręcz obłędnie seksowne – w sposób delikatny, nienachalny, bliskoskórny, a jednocześnie... ziemisty, i pierwotny. I oryginalny, gdyż po pierwsze – nie pachnie tymi perfumami większość mijanych co dzień Kobiet, a ponadto początkowo bardziej kojarzą się przede wszystkim z zapachem wyjątkowo, aż onieśmielająco szykownym.
Choć to perfumy "zielone", nie biją ani skoszoną trawą, ani nawet liśćmi, czy... ogórkami, czyli nutami z reguły charakterystycznymi dla tej kategorii aromatów, które skutecznie zniechęcały mnie dotychczas do wypróbowania kompozycji z serii No 19 Chanel.
Najpierw No 19 Poudre pachną gorzkawo-rześkimi nutami galbanum, neroli i mandarynki, by dosłownie po kilku minutach roztoczyć chłodny, zdystansowany ton pudrowego irysa, w towarzystwie jaśminu, wręcz wymuszający na noszącej taki zapach Kobiecie elegancję. I nie chodzi tu nawet o bardzo wyszukaną, drogą stylizację, tylko bardziej o uniesienie podbródka i ściągnięcie ramion, bo elegancja to nie kwestia zasobności portfela, a wyczucia zadbanej, schludnej prostoty. Po kolejnych kilkunastu minutach perfumy tak królewsko szykowne, choć jednocześnie lekkie i delikatne, zaczynają emanować jawną, miękką zmysłowością piżma, ziemistą, organiczną, niemal atawistyczną sensualnością wetywerii, i waniliową słodyczą fasolki tonki, które w połączeniu z wciąż – do końca projekcji – wyczuwalnym irysem, dają efekt niezwykle aromatyczny, zielony, drzewno-ziemisty, pudrowy, i fiołkowy.
Jak wspomniałam, to perfumy w odbiorze niełatwe, a do tego niestety bardzo drogie, ale finalnie choć delikatne, to oszałamiające – bardzo szykowne, i równie... namiętne.
Zalety:
- kompozycja – przepiękna w nieoczywisty sposób - równie elegancka, co sensualna, o akordach irysa, aromatycznych, zielonych, drzewnych, ziemistych, pudrowych, i fiołkowych – dla wymagających Kobiet, ceniących wyrafinowanie,
- trwałość – wyjątkowa,
- projekcja – genialna – pudrowo-irysowe, więc niezwykle eleganckie, lekkie i delikatne, a jednocześnie bardzo zmysłowe perfumy, nie męczące nawet w gorące dni,
- flakonik – typowy, szklany (w całości – łącznie z koreczkiem) prostopadłościanik od Chanel, o cytrynowo-seledynowej zawartości – jak dla mnie perfekcyjna forma luksusu – prosta i wyrafinowana,
- oryginalność zapachu – nie tylko ze względu na wysoką cenę, nie są to popularne perfumy - na szczęście dla takiej wielbicielki jak ja
Wady:
- cena – mordercza, ale perfumy są przepiękne, a warto czasem cierpliwie oszczędzić i zainwestować w niezwykłą trwałość oraz oryginalność zapachu