Oriflame Joyful Delights, Hand Cream Set (Zestaw kremów do rąk) 

Zestaw trzech mini kremów o pojemności 30 ml każdy, zapakowanych w ozdobne pudełko pojawia się w ofercie Oriflame już od jakiegoś czasu. Zależnie od pory roku i okazji (święta, dzień kobiet) zmienia się szata graficzna tubek i pudełka. Bywa też, że zmieniają się zapachy. Ja dwukrotnie miałam 2 różne warianty jeśli chodzi o szatę graficzną, ale te same zapachowo, czyli piwonia, bez i jaśmin. Cena regularna zestawu jest kosmicznie wysoka (ok. 40 zł) i w moim odczuciu nieadekwatna do jakości i wydajności. Kremiki posiadają małe zakrętki koreczki, za którymi nie przepadam, bo łatwo uciekają z dłoni. Tubki wykonane są z miękkiego plastiku, za co plus, bo łatwo wydobyć produkt do samego końca. Konsystencja kremów jest lekka i dość wodnista - zdecydowanie bardziej lubię bardziej treściwe i gęstsze formuły. Na plus fakt, że produkt rzeczywiście dość szybko się wchłania, nie pozostawiając lepiącej, ani tym bardziej tłustej warstwy. Nie doznałam absolutnie obiecywanego intensywnego nawilżenia - jest ono dość przeciętne i krótkotrwałe. Intensywne i długotrwałe są natomiast zapachy. I to trzeba lubić. I choć wszystkie warianty rzeczywiście pachną jak zapowiedziano - czuć piwonię, jaśmin i bez, to dla mnie są zdecydowanie zbyt intensywne. Jako ciekawostka w postaci upominku, czy mały kremik do torebki może być, do regularnego stosowania te produkty mnie nie przekonują, zarówno jeśli chodzi o cenę, jak i słabe działanie pielęgnacyjne. Dwa razy się skusiłam, kolejnych już nie będzie.

Kupiłam pudełko z trzema kremami na prezent ale zostawiłam sobie ze względu na cudowne zapachy, które sprawiły mi przyjemność. Nie jest to jednak produkt, który wniósł coś do pielęgnacji skóry rąk. Raczej poleciłabym go jako element rozpieszczający zmysły. - OPAKOWANIE: w tekturowym pudełku znajdziemy trzy plastikowe, wąskie tubki kremów o trzech wariantach zapachowych. Już na pudełku widzimy trzy różne kolory kwiatów: lilie, bez i jaśmin, które odpowiadają poszczególnym wariantom zapachowym. Każda tubka zamykana jest za pomocą czarnej nakrętki. Tubki są elastyczne, nie zmieniają swojego kształtu, ale można je ścisnąć wydobywając resztki kosmetyku z wewnątrz. -KONSYSTENCJA: każdy krem posiada taką samą, lekką formułę, która szybko się wchłania nie pozostawiając filmu na skórze, ani lepkiej warstwy, jednakże efektu nawilżenia też nie pozostawia. - ZAPACH: to największy atut kremów. Zapachy, we wszystkich wariantach: bez, jaśmin, lilia, są cudownie zmysłowe, czyste, odpowiadające naturalnych aromatom, jakbyśmy trzymały w dłoniach pąki tych kwiatów. Zapachy utrzymują się długo na skórze, co pozwala cieszyć się wonią kwiatów nawet w deszczowy, pochmurny dzień. - DZIAŁANIE: producent deklaruje nawilżenie, odżywienie, gładkość skóry. Jednak może się tym cieszyć skóra mało wymagająca, która nie potrzebuje silnego działania. Nawet w ciągu dnia, gdy używam lżejszych kosmetyków do skóry dłoni, kremy Oriflame okazują się za słabe. Dają krótkotrwałe uczucie nawilżenia i gładkości, po kilku chwilach czuję potrzebę ponownej aplikacji kosmetyku. Działanie pielęgnacyjne jest więc niewielkie. Polecam to trio jako element prezentu, gadżet, który przyniesie rozpieszczenie w formie przyjemnego zapachu, a i może osobie mniej wymagającej pewną ilość nawilżenia skóry dłoni. Wystarczyły mi na około 3 tygodnie intensywnego stosowania.