Marion Plasterki punktowe na wypryski 

Taką drobną, różową głupotkę nietrudno dodać do koszyka przy okazji większego zakupu w sklepie internetowym. Tak też się na nie właściwie zdecydowałam. Urokliwa, dziewczęca saszetka skrywa arkusz dziesięciu sztuk przezroczystych naklejek. Każda z nich posiada swój własny, wybijany z blistra aplikator, co jest bardzo higienicznym rozwiązaniem, a sterylność i czystość to kwestie, na które zdecydowanie warto zwrócić uwagę, gdy pracuje się z zaognionymi niedoskonałościami na skórze. Nie mają zapachu. Niestety pierwsze problemy z produktem zaczynają się już podczas nakładania. Naklejki i aplikatory nie są równo wybite, przez co często z naklejką odczepia się też kawałek plastikowego blistra. Poza tym, sam blister jest równie przezroczysty co plasterek, przez co trudno jest domyślić się, z której strony się za niego zabierać. Po przyklejeniu plasterki trzymają się dobrze, nie zjeżdżają ze skóry i co najważniejsze: wspomagają gojenie się wyprysków. Zdjęcie ich ze skóry również nie stanowi problemu. Co prawda pozostaje po nich resztka kleju na skórze, ale plasterki zdejmowałam za każdym razem przed myciem buzi, więc nie było to dla mnie kłopotliwe. Z ich dostępnością jest dość ciężko, nigdy nie zwróciłam na nie uwagi w lokalnej drogerii, ale można kupić je przez internet. Choć warte swojej niskiej ceny, są niewygodne, więc nie zdecyduję się na nie już raczej ponownie

Szukałam zamiennika droższych plasterków punktowych i skusiłam się na ten produkt podczas zakupów w jednej z drogerii internetowych. U mnie nie zrobiły kompletnie nic i na dodatek są niewygodne w użyciu, ciężko je przykleić dobrze do skóry, dodatkowo się plastikowo świecą, więc wyróżniają się na twarzy. Cena bardzo niska, ale i tak moim zdaniem szkoda pieniędzy, bo efektów nie ma...

Jestem przyzwyczajona do świetnego działania plasterków Isany, ale pewnego dnia trafiłam na "kryzys magazynowy" i musiałam zaopatrzyć się u konkurencji. Jednak test Marion pokazał mi, że Isana nie ma poważnego rywala w tym produkcie. Marion zawodzi na całej linii. Plasterki są, owszem, większe niż te z Isany, ale to jedyna przewaga. Marion ma jakby odwrócone działanie - wypryski mają się doskonale, ani odrobinę się nie zmniejszaną, a same plasterki bardzo ciężko odkleić, do tego zostawiają po sobie wielkie, lepkie plamy. To bardzo nieestetyczne. Nawet na "rezerwy" się nie nadaje. Już lepiej niczego nie używać... Czyli tak: działanie zerowe, spustoszenie spore. Nie kupuj. Zainwestuj te całe 10 zł i kup sobie w zamian paczuszkę 36 plasterków Isana Reine Haut. Na zdrowie Ci to wyjdzie i na urodę, Wizażanko moja najdroższa:)!

Łatwo się na nie skusić, bo każdemu od czasu do czasu wyskoczy jakiś nieprzyjaciel na twarzy poza tym są tanie, a ich opakowanie przyciąga wzrok. Swoje kupiłam w drogerii internetowej za mniej niż 3 zł. Okrągłe plasterki są przyklejone na przeźroczysty, elastyczny blister. Całość zapakowana jest w różową saszetkę charakterystyczną dla maseczek z rysunkiem uśmiechniętej dziewczyny , na której twarzy zaznaczone są punktowo wypryski. Plasterki łatwo odkleja się z taśmy i przykleja na skórę. Muszę przyznać, że dobrze czułam się z plasterkiem na twarzy. Jego mglisty kolor zmniejsza widoczność pryszcza i bardzo dobrze trzyma się skóry. Bez obaw wytrzyma na twarzy całą noc , a nawet cały dzień. Przykleja się tak mocno, że niestety miałam wrażenie, że skóra pod plastrem w ogóle nie oddycha i mogłaby ten fragment w upalną noc odparzyc. Bez względu czy nakleilam plaster na rosnącą gulę , biały czubek czy rozdrapaną krostę po jego zdjęciu fragment skóry nie wyglądał na wygojony , niewiele się zmieniło w jego wyglądzie. Myślę,że mógłby nawet lepiej się wygoić bez plasterka , bo miałaby nieograniczony dostęp do powietrza. Te plasterki mogą okazać się pomocne, kiedy stosujemy punktowo brudzącą maść ihtiolową lub cynkową. Wtedy pomogą na uniknąć brudnej pościeli. Nie wrócę do nich ponownie, bo nie zauważyłam ich działania, ale cieszę się, że wypróbowałam je na własnej skórze, bo nie był to spory wydatek.

Na te plasterki natrafiłam zupełnym przypadkiem, robiąc zakupy w jednej z internetowych aptek. Z racji, iż mam cerę skłonną do zmian trądzikowych, stwierdziłam, że będą w sam raz dla mnie. Zwłaszcza, że kosztowały trochę ponad 3 złote, więc cena jest jak najbardziej korzystna. W opakowaniu znajduje się 10 plasterków o sporej średnicy, więc pokrywały zawsze cały, nawet spory "prychol". Plasterki są przezroczyste i w miarę dobrze trzymają się skóry oraz nie są na niej jakoś szczególnie widoczne. Co zaś do wpływu na zmiany zapalne, ja go właściwie nie zauważyłam - może jedynie wyprysk był trochę bardziej wysuszony, przez co nieco szybciej się wchłonął, ale był to naprawdę minimalny rezultat. Zdecydowanie większy efekt widziałam nakładając na zmianę zapalną olejek herbaciany w czystej postaci. Podsumowując: pomysł uważam za fajny i higieniczny - naklejam plasterek na całą noc i nie muszę myśleć o reaplikacji jakichkolwiek specyfików na pryszcza, poza tym nic wokół nie jest pobrudzone, nie czuć żadnych niemiłych czy intensywnych woni, jakie ma np. maść ichtiolowa czy olejek herbaciany. Szkoda tylko, że działanie nie jest tak skuteczne jak obiecuje producent. Ja nie kupię ponownie.

Jestem zdziwiona, że to działa. Produkt nakładam na noc na krostę. Rano krosta jest mniej opuchnięta i bledsza. Dodatkowo produkt wspomaga szybsze gojenie się zmian zapalnych. Na pewno zakupie kolejne opakowanie.

Szczerze mówiąc bardzo mnie zaciekawiły te plasterki. Chyba jak większość kobiet co miesiąc mam ten sam problem - pojawiają się wypryski... w moim przypadku są one zwykle duże, czerwone i bardzo trudno je wysuszyć... Plasterki na pierwszy rzut oka zachęca - małe, okrągłe przeźroczyste plasterki świetnie się trzymają na skórze, nie przesuwają się, nie tak łatwo się je odkleją. Niestety jeśli chodzi o zwalczanie niedoskonałości, to kiepsko sobie radzi.. Nie zauważyłam by przyśpieszyły gojenie się wyprysków, by je wysuszał.. jest to dla mnie dość duże rozczarowanie, dlatego nie kupię ponownie tego produktu. Doświadczenie w walce z niedoskonałości jednak każe mi sięgać po punktowe preparaty, one sobie w takich sytuacjach najlepiej radzą :)

Są świetne, poleciła mi je kiedyś przyjaciółka i tak już zostały. Ładnie uspokajają wypryski stają się mniej widoczne i mniej bolące. Za tą cenę są świetne

Kupiłam te plasterki przypadkiem podczas kupowania plasterka na nos i okazały się moim hitem. Nie wyobrażam sobie teraz mojej kosmetyczki bez nich. Gdy tylko czuje że pojawia się jakiś wyprysk, kleje plasterki na noc. Na drugi dzień praktycznie już go nie czuje. Działają bardzo szybko i skutecznie. Zauważyłam jednak że o wiele lepiej działają na te które się dopiero pojawiają niż na te które już są od jakiegoś czasu.

Wg producenta plasterki mają przyspieszać gojenie wyprysków i zmniejszać zaczerwienienia. Czy to robią? Zdecydowanie nie. • Plasterki są okrągłe i przezroczyste - taka gruba folia :D • Bardzo dobrze kleją się do skóry - spokojnie wytrzymują całą noc :) • Działanie: rano „dioda” wygląda tak samo jak wieczorem :D Zdecydowanie lepiej działa zielony baza/korektor z Lovely (Jumbo). Z zaczerwienieniami też sobie słabo radzą...

U mnie plasterki niestety się nie sprawdziły. Zamiast "zaleczyć" wypryski wręcz je "wyciągały" - co poniekąd czasami można potraktować akurat jako zaletę, bo łatwiej jest się wtedy pozbyć intruza, jednak nie taka powinna być ich rola wg producenta. Łagodziły zaczerwienienie, ale niestety tylko na chwilę - po odklejeniu dosłownie po kilkunastu sekundach skóra wokół wyprysku była znowu zaogniona. Opinie przed kupnem były zachęcające, może po prostu moje wypryski są zbyt oporne :p.

Plasterki dostałam od mojej mamy, która zna moje problemy ze skórą. Te najbardziej problematyczne wypryski, to te czerwone, bolące i głęboko siedzące pod skórą. Jakiś czas temu pojawiły się 3 takie delikwenty na mojej skórze. To był idealny moment na wypróbowanie moich plasterków. Dokładnie oczyściłam skórę twarzy, na koniec spryskałam antybakteryjnym tonikiem i na suchą buzię nakleiłam plastry, na noc. Rano wypryski były o połowę mniejsze, widać było że się uspokoiły i można było spokojnie je zakryć makijażem. Tego samego dnia znowu wieczorem umyłam twarz i nałożyłam plasterki na moje wypryski. Oczywiście rano nie były widoczne prawie wcale i bez szpecenia twarzy wyciskaniem pozbyłam się wyprysków w przeciągu 48h. Oczywiście nie zniknęły na dobre, ale tak się uspokoiły, że pod delikatnym, naturalnym makijażem w ogóle ich nie było widać.

W środku jest 10 sztuk przezroczystych plasterków w okrągłym kształcie.Zawierają olejek z drzewa herbacianego oraz kwas salicylowy te dwa składniki dobrze pomagają w walce z zaskórnikami. Ja plaster zakładałam na noc wtedy było mi najwygodniej i o dziwo nie odklejał się.Trzeba je naklejać na suchą skórę bo na nakremowanej skórze się odklejają.Jestem bardzo zaskoczona mile ich działaniem. Rzeczywiście przyspieszają proces znikania zaskórników. Za pierwszym razem wysuszają wypryski a za drugim razem już praktycznie nic nie ma na skórze.Plasterki nie podrażniają i nie odparzają skóry.Na minus oceniam wykonanie plastrów wg mnie te kółeczka są zdecydowanie za duże. Przez to w niektórych miejscach ciężko je nakleić lub sprawiają dyskomfort. Bardzo ciężko też odrywa się je z opakowania trzeba się na trudzić.Jednak ogólnie jestem na tak i kupiłabym je aby mieć w razie jakiś niespodzianek.

Na początku gdy kupiłam pierwsze opakowanie na próbę byłam nastawiona dosyć sceptycznie i myślałam że to nie zadziała bo to przecież tylko kawałek bezbarwnej folii przypominającej taśmę klejącą ale spróbowałam nakleiłam plasterki na noc a następnego dnia byłam bardzo pozytywnie zaskoczona bo wypryski i zaczerwienienia były dużo mniejsze a niektóre wręcz prawie całkiem zniknęły. Super produkt.

Dopiero niedawno o nich usłyszałam, postanowiłam wziąć na spróbowanie. W internecie mają mieszane opinie, w sumie jak wszystko. Trzeba wypróbować na własnej skórze. Ja użyłam dopiero 2 razy, więc efekt jako tako marny. Mniejsze wypryski ściągnęły szybko, do większych potrzebują czasu.

Plasterków używałam na noc na większe niespodzianki. Rano wypryski były mniejsze/niewidoczne w zależności od ich stanu i wielkości. Są o wiele lepsze niż żele punktowe. Zostają na swoim miejscu całą noc, nie brudzą poduszki i włosów podczas snu, więc jest to bardzo czysta metoda. Kiedyś były w opakowaniu 2 rozmiary mniejsze i większe, a ostatnio kupiłam i były same większe,więc na plus. Czasami je przecinałam na pół i stosowałam jeden plasterek na 2 wypryski.

Wypryski to rzecz z którą często mam do czynienia, szczególnie zimą lub niedługo przed okresem. Plastry radzą sobie z nimi niezawodnie - zakładam je wieczorem na noc, a rano budzę się z pozostałościami po "wrogu" na plasterku. W niedługim czasie wypróbowałam kilka różnych żeli punktowych na wypryski, ale żaden (oprócz Avonu) nie dawał rady. Dodatkowy atut to udoskonalone opakowanie - plasterki są większe niż dotychczas , co powinno ułatwić trzymanie się na skórze.

Natrafiłam na nie z artykułu Wizaż odnośnie, bodajże, pielęgnacji cery trądzikowej :) Powinny one: przyspieszać gojenie wyprysków, zmniejszać przebarwienia skóry, wysuszać niespodzianki, łagodzić stany zapalne skóry i wyraźnie poprawić jej wygląd. Tyle obiecuje nam producent i na obietnicach, niestety, się kończy. Plasterkow używałam według instrukcji zamieszczonej z tyłu opakowania. Ładnie trzymały się przez noc, tylko jak je rano ściągłam i przemylam twarz tonikiem to zostały ślady, takie jakby z przezroczystego kleju. Napoczątku (pierwsze 2min) po ich ściągnięciu byłam zachwycona. Moje niespodzianki, które miałam na twarzy były wyraźnie w kolorze mojej skóry. Niestety po umyciu twarzy wszystkie wróciły do koloru intensywnie czerwono - różowego. Zamawialam je na allegro. Wzięłam odrazu 2 opakowania, bo z jednym nieoplacala by mi się przesyłka ;) Są bardzo tanie i poręczne, łatwo można schować je albo w łazience, albo w kosmetyczce. Za to Daję im 2 gwiazdki ;)