Żel z Cantu zrobił na mnie niemałe wrażenie. Oglądałam i czytałam recenzje różnych odżywek bez spłukiwania od Cantu i w końcu uznałam, że ta wersja sprawdzi mi się lepiej niż klasyk (bo olej kokosowy) albo awokado (bo... w sumie już nie pamiętam dlaczego. Chyba "bo tak"). I to była miłość od pierwszego użycia. Albo drugiego, bo za pierwszym razem nałożyłam za dużo. Po każdym myciu nakładam kuleczkę przypominającą wielkością wiśnię na całe włosy, czasami dzielę je na sekcje, ale zazwyczaj wygrywa lenistwo i nakładanie produktu "na czuja". Na początku trzymałam samą odżywkę bez spłukiwania na włosach do połownicznego wyschnięcia, potem nakładałam żel i odżywka coś w sobie ma, że faktycznie ten skręt jest ciut mocniej podkreślony, zdefiniowany nawet bez stylizatorów. Potem zaczęłam używać mocniejszych stylizatorów i tutaj również odżywka się świetnie sprawdza - jako, że przy włosach kręconych stosuje się różnorakie pianki, żele, woski, serum itp. ta odżywka stanowi bazę chroniącą przed wysuszeniem i innymi szkodliwymi działaniami stylizatorów, bo skład ma długi i treściwy. Z olei, substancji odżywczych i ekstraktów roślinnych są tu: olej winogronowy i masło shea (oczywiście), olej sojowy, oliwa z oliwek, aminokwasy jedwabiu, sok z liści aloesu, hydrolizowane proteiny jedwabiu, ekstrakt wiciokrzewu, ekstrakt glonów listownic, ekstrakt z liści szałwii, ekstrakt z pokrzywy, olej rzepakowy, olej kokosowy (tak daleko w składzie nawet tak anty-olejo kokosowej osobie jak ja krzywdy nie zrobi), olej z awokado, olej ze słodkich migdałów, olej jojoba, masło z pestek mango, olej arganowy, olej neem, olej marchewkowy olej macadamia i olej z mango. Długi i bogaty skład, którego nie powstydziłoby się DevaCurl, które jest 3-4 razy droższe, a wszystko to ma działanie nawilżające, a oleje (oraz polyquaty) zatrzymają wilgoć wewnątrz włosa. I nie ma silikonów! Mimo zawartości gliceryny na drugim miejscu w składzie nie odczuwam spuszenia włosów. Są odżywione, pełne objętości, wyglądają zdrowo. Przez 3 albo i 4 miesiące użytkowania zużyłam może 1/4 butelki, a używam aktywatora przy każdym myciu czyli co drugi dzień, właściwie szybko zaczęłam używać go do reanimacji skrętu na drugi dzień, więc używam go praktycznie codziennie, czasem niechcący przedobrzę z ilością. 355 ml kosztuje od 38 do 55 zł, nie jest to kilkanaście czy nawet dwadzieścia złotych, ale uważam, że cena jest stosowna do takiego bogatego składu, a i produkt jest bardzo wydajny i wolno się zużywa.
Dodam, że mój typ skrętu to 2c/3a, moje włosy raczej nie przepadają za dużą ilością humektantów i łatwo się puszą (a tu mimo tego, że jest to produkt emolientowo-humektantowy tego nie odczuwam), są albo wysokoporowate albo średnioporowate w kierunku wysokoporowatych, rozjaśniane, z natury suche. Myślę, że produkt dość uniwersalny i może sprawdzić się na różnych typach skrętu i przy różnych porowatościach, chociaż może przy mocniejszym skręcie i niższej porowatości lepiej sprawdziłby się aktywator klasyczny z olejem kokosowym (choć zawsze są wyjątki od reguły!). Zapach na początku jest dość słodki, ale potem trochę się zmienia pod wpływem stylizatorów, ale zostaje we włosie, winogronowy, nienachalny i przyjemny. Uwielbiam i polecam.
Zalety:
- skład, działanie, wydajność, wszystko,
- cena choć może wyższa niż przy typowych drogeryjniakach nie jest według mnie zawyżona biorąc pod uwagę bogaty skład oraz wydajność
Wady:
- Cantu od niedawna jest dostępne w Rossmannie, ale tylko te klasyczne wersje produktów! Mam nadzieję, że ze względu na zainteresowanie i hype może więcej kosmetyków tego producenta będzie niedługo tam dostępnych, bo obecnie wciąż jest to słabo dostępna odżywka stacjonarnie!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon