Catrice Slim Eyeshadow Palette Peach Origin Paleta cieni do powiek

Przy okazji lawendowej wersji wzięłam też brzoskwiniową, bo lubię takie kolory i tu też niewypał niestety. W zasadzie mogłabym skopiować recenzję z palety lawendowej, bo cienie są tak samo kiepskiej jakości i żałuję, że je mam, ale musze jakoś zuzyć . Maty słabo napogmentowane, kredowe, suche, ale Catrice już tak ma dlatego trzymam się z daleka od jej palet. Błyski też suche, perłowe, praktycznie nie błyszczą i baza pod błyski nie pomaga. Ogólnie cienie niezbyt ładnie wyglądają na powiece , niektóre kolory robia plamy albo błotko kiedy się je połączy razem. Ewentualnie ciemniejsze kolory jeszcze jako tako ujdą, bo sa mocniej napigmentowane, ale to wciąż jest słaby pigment. Trwałość też beznadziejna. Za 40 kilka złotych można bez problemu kupić lepsza palete.

Motywu przewodniego opakowania i tytułowej bohaterki jaką jest brzoskwinia, może nie znajdziemy w wielu odcieniach, ale zdecydowanie znajduje się w tej paletce. Sama paletka jest bardzo zgrabna, cienka z wąskim lusterkiem w środku. Znajdziemy tam mnóstwo odcieni przechodząc z jasnych marmurowych, po ciemne wręcz czarne. Zdecydowanie z tej kolorystyki można stworzyć wiele ciekawych makijaży. Jeśli chodzi o pigment, zdecydowanie ciemne cienie mają lepszy, tak jak to bywa w większości przypadków. Mi osobiście podobają się marmurki, świetnie współpracują z mokrymi bazami. Krycie mogłoby być lepsze, jednak cała paletka i kolorystyka prezentują się dość dobrze i schludnie.

Kupiłam tę paletkę, ponieważ bardzo lubię brzoskwiniowe odcienie. Liczyłam na kilka brzoskwioniowych kolorów, przełamanych innymi. Cóż, finalnie w paletce jest tylko jeden brzoskwiniowy cień, za to sporo chłodnych barw. Cienie matowe są średniej jakości. Ciemne kolory mają nienajgorszy pigment. Jasne kolory są niewidoczne na powiece, a jest ich aż 3. W palecie jest jeden przejściowy brąz, niestety wygląda lekko błotniście. Blyski całkiem fajne. Marmurki wymagają kleju albo mokrej bazy. Na sucho nie chcą się kleić. Są jeszcze cienie metaliczne, całkiem przyzwoite. Tytułowa bohaterka - brzoskwinka jest średniej jakości, nie chce się przenosić na powiekę, jest ledwo widoczna. Podsumowując jestem nieco rozczarowana kolorystyką. Paletka wypada chłodno, czego nie spodziewałam się po nazwie i opakowaniu. Mało brzoskwiniowa. Opakowanie małe, zgrabne z lusterkiem. Idealne na wyjazd. Blyski są na pozimie, maty średnie. Kupiłam w promocji, więc warto, dla samych błysków. W cenie regularnej, niespecjalnie. Wolę uzbierać na Anastasię niż kupować takie śrenie palelety, które nie spełniają oczekiwań.