Neboa Anti Hair Loss Scalp Conditioner Wcierka do skóry głowy przeciw wypadaniu włosów (stara wersja)

Recenzuję wersję „przeciw wypadaniu włosów” (żółte opakowanie): Wcierka Neboa przeciw wypadaniu włosów zamknięta jest w żółtym opakowaniu z aplikatorem, które posiada specjalne zabezpieczenie zapobiegające przypadkowemu rozpyleniu płynu. Aplikator działa bez zarzutu, atomizer rozpyla idealną mgiełkę. Zapach wcierki jest mega przyjemny, co dodatkowo umila aplikację. :) Produkt jest w miarę wydajny - stosuję go co drugi dzień, przed każdym myciem włosów (używam na min. 30-60min przed myciem, czasami na całą noc) i buteleczka wystarcza na jakieś 2 miesiące. Nie polecam tylko stosowania jej po myciu włosów, ponieważ trochę je skleja u nasady. Co do samego efektu działania - Na początku byłam do niej jakoś sceptycznie nastawiona, jednak po około miesiącu zauważyłam, że wypada mi dużo mniej włosów. Był nawet taki czas, kiedy podczas czesania/mycia/suszenia wypadało mi łącznie 3-4 włosy (oczywiście te, które zauważałam), a kiedyś były ich dziesiątki. Efekt więc jest zauważalny, ale niestety nowych włosków nie przybywa. Od tego najwidoczniej jest „inny kolor” wcierki, bo Neboa wypuściło kilka wariantów, gdzie żółta jest „tylko” przeciw wypadaniu włosów, więc swoje zadanie spełnia ;)

Wcierka od Neboa to mój drugi produkt od tej marki. Poznałam ją dzięki genialnemu peelingowi enzymatycznemu w słoiczku. Wcierkę zakupiłam oczywiście w Rossmanie. Cena regularna tego produktu to 25,99. Ja kupiłam ją w promocji za około 16 zł/150 ml. Pojemność jest idealna. Większość wcierek to jednak 100 ml które wystarcza mi równo na miesiąc. A tutaj… szok. Używam tej już miesiąc a została mi dokładnie połowa produktu (a stosuje ją bardzo regularnie, codziennie z rana). Także jest bardzo wydajna. Kosmetyk posiada bardzo subtelny zapach. Raczej nie utrzymuje się na skórze głowy, ale uprzyjemnia aplikację. Nie jest nachalny. Czy zauważyłam efekty? Tak! Już po miesiącu stosowania zauważyłam szybszy wzrost włosów. Nie zauważyłam żeby powodował wysyp baby hair, ponieważ na to, to już chyba brak mi miejsca na głowie :D (a to za sprawą stosowania różnych innych wcierek przez okres krótszy niż rok). Poza tym nie skleja moich włosów, nie powoduje przyklapu. W tej kwestii jest bardzo delikatnym produktem. Bardzo się polubiliśmy i na pewno będziemy do siebie wracać :) Polecam z całego serca!

Od kiedy zainteresowałam się świadomą pielęgnacją włosów staram się stosować wcierki na porost i wzmocnienie włosów. Po skończeniu jednej z wcierek skusiłam się na ta z Neboa, zwłaszcza, że jeszcze nie miałam okazji testować wcześniej niczego z tej marki. Wcierka ma wygodny atomizer, łagodny zapach i naturalny skład. Stosuję ją od kilku miesięcy i zauważyłam, że pojawiło się trochę babyhairów i włosy są zdecydowanie w lepszej kondycji, mniej wypadają. Może nie jest to wcierka dla osób, które zmagają się z większym wypadaniem włosów, ale faktycznie widać jej działanie. Ponadto zauważyłam, że skóra głowy mniej się przetłuszcza i jest też fajnie nawilżona. Jedyny minus to powodowanie lekkiego przyklapu włosów po zastosowaniu. ZALETY Poprawia kondycje włosów Działa nawilżająco na skórę głowy Więcej babyhairów Nie podrażnia Skład Wydajna Zapach WADY Lekko obciąża włosy

Pokładałam dużą nadzieję w tą wcierkę, cena bez promocji jest duża, nie wiem czy przeciwdziała wypadaniu włosów, bo biorę suplementy ale na pewno nie wpływa na wzrost nowych, nie odczułam żeby też skalp był odżywiony.Jedynie do czego się nadaje to po myciu włosów, po nałożeniu fajnie odbija od nasady włosy. Ale od tego są imne kosmetyki.

Wcierka przyjemnie pachnie, zapach przypomina mi mirabelki. Atomizer działa w porządku, choć wolałabym, żeby bardziej rozpylał produkt - pryska tylko w jedno miejsce na skórze. Włosy rzeczywiście mniej wypadają, ale nowych na razie nie zauważyłam. Największy minus to sklejone włosy po użyciu, więc nadaje się raczej do uzywania przed myciem. Cena jest trochę wysoka, ale na często jest na promocji.

Wcierke przeciw wypadaniu włosów marki Neboa kupiłam w Rossmannie. Od jakiegoś czasu walczyłam z wypadającymi włosami na różne sposoby (odpowiedni szampon i suplementacja) ale wcierka i systematyczny masaż skóry głowy jak wiadomo zawsze są pocne. Obecnie używam już drugiego opakowania- sprawdziła się i bardzo się z nią polubiłam. W pierwszych słowach muszę zwrócić uwagę na skład wcierki, który jest bardzo naturalny i nie podrażnia mojej skóry głowy. Ma aż 97% składników pochodzenia naturalnego i jest wegańska. Nie powoduje łupieżu, ani swędzenia. Nie myję włosów codziennie, a po zastosowaniu niektórych wcierek jest to koniecznością, ponieważ przetłuszczają włosy u nasady. Przy tej wcierce jest inaczej, absolutnie nie daje efektu przeciążenia czy przetłuszczenia, bez obaw mogę myć włosy jak zwykle, czyli co 2-3 dni i stosować ją co wieczór. Butelka jest średnich rozmiarów (175 ml) i ma bardzo fajny atomizer. Od standardowych atomizerów różni go końcówka, która rozprasza mgiełkę tak jakby od razu na większy obszar skóry. Działa prawidłowo i nie zacina się. Produkt ma nasadkę zabezpieczającą, dzięki temu nie psikniemy niechcący. Sama mgiełka bardzo ładnie pachnie, jest delikatna dla skóry głowy. Składniki aktywne w niej zastosowane nie powodują mrowienia skóry, czy efektu grzania, jak to bywa przy niektórych wcierkach. Przy odpowiednim stosowaniu produktu buteleczka starcza na miesiąc. Na początku trochę przesadzałam z ilością, obecnie już wyczułam rozpylanie atomizera i wiem ile psiknięć wystarcza. Kosmetyk poprawia kondycję skóry głowy i ją nawilża. Czasami miałam problem ze swędzeniem skóry głowy, obecnie tego nie odczuwam. Włosy po zastosowaniu wcierki nie są bardziej skłonne do przetłuszczania. Nie są także spuszczone w miejscach aplikacji, a włosy mam wysokoporowate i bardzo skłonne do puszenia się. Po ok. 3-4 tygodniach zauważyłam wiele nowych baby hair. To dowód na to, że wcierka naprawdę działa i w połączeniu z odpowiednią pielęgnacją i suplementacą można walczyć z okresowym wypadaniem włosów (ja używam poza wcierką także kompleksu witamin oraz wyciągu z pokrzywy i skrzypu polnego). Polecam serdecznie tę wcierkę. Bardzo ładnie pachnie, nie przetłuszcza włosów, a do tego działa. Buteleczka przy codziennym stosowaniu starcza na miesiąc (jeśli nie wylewamy na głowę nadmiaru produktu). W mojej opinii cena ok. 25 zł nie jest zbyt wygórowana jak na sprawdzający się kosmetyk z dobrym składem. Dostępność również jest łatwa w sklepach stacjonarnych oraz w internetowych drogeriach. Podoba mi się również, że Neboa to polska marka, która dba o środowisko (wspiera ideę Less Waste i produkuje opakowania z przetworzonego plastiku). Zachęcam do sprawdzenia tej wcierki na własnej skórze. Ja z chęcią będą po nią sięgać w okresach wzmożonego wypadania moich włosów.

Miałam jeszcze się wstrzymać od recenzji tej wcierki do skóry głowy od Neboa ale minął miesiąc odkąd jej używam i ostatnio w szoku byłam ile bejbików mi się pojawiło! Przez ostatnie 2 lata wypadła mi conajmniej połowa włosów, mam je bardzo słabe. Po przeczesaniu palcami, szczególnie tych przy czole, sypały się niesamowicie. Ta wcierka to zatrzymała! Wypadają jakieś pojedyncze, ale nie w aż takim stopniu jak kiedyś. I urosło wiele nowych. Czytałam opinie o jej niebieskiej siostrze, że po użyciu włosy wyglądają gorzej jak przed myciem. Tu nic takiego nie zaobserwowałam. Używam co drugi dzień, zużyłam ¼ opakowania przez miesiąc. Ma bardzo wygodny atomizer, łatwo i szybko się aplikuje. Wcieram ją widocznymi grabkami. Najbardziej obawiałam się podrażnień, suchej skóry i pogorszeniu AZS, jak w przypadku stosowania innych wcierek, jednak ta zaskoczyła mnie pozytywnie - nic złego nie robi! Kupiłam ją w Rossmann 50% taniej podczas akcji czujeszklimat. Jest vegańska.

Opakowanie kosmetyku to nieprzezroczysta butelka z grubego plastiku. Zgodnie z informacją podaną przez producenta, opakowanie powstało z użyciem plastiku odłowionego z oceanów. Brawo za tą dobrą inicjatywę. Szkoda jednak, że nie podano informacji jaka jest rzeczywista zawartość tego plastiku odłowionego z oceanów, 20% czy może zaledwie 1%? Szkoda też, że butelka jest tak masywna - w ten sposób producent zużył niepotrzebnie spore ilości plastiku, z których pewnie można by spokojnie wytworzyć 1,5 butelki. Trąci hipokryzją. Dlatego dobrą informację o zagospodarowaniu odpadów z oceanów przyjęłam z przymrużeniem oka. Wygląda na zwykły chwyt marketingowy. Butelka jest nieprzezroczysta, dlatego kontrola ilości kosmetyku pozostałego w opakowaniu jest utrudniona. Na szczęście nakrętkę można odkręcić i zajrzeć do środka. Butelka wyposażona jest w atomizer z wygodną przedłużoną końcówką ułatwiającą aplikację. Po zużyciu mniej więcej połowy kosmetyku atomizer zaczął się zacinać. Pod koniec przestał działać w ogóle. Według zaleceń producenta, kosmetyku powinno używać się codziennie aż do momentu poprawy kondycji włosów. Ja stosowałam co drugi dzień, ponieważ z taką częstotliwością myję włosy. Niestety stosowanie wcierki na suchą skórę głowy powodowało okropne sklejanie się włosów, więc mogłam używać ją wyłącznie na mokre włosy, wtedy było znacznie lepiej, choć również zdarzało się, że skleiła mi włosy. I to by było na tyle jeśli chodzi o działanie tej wcierki. Skleja włosy i nic poza tym. Nie zauważyłam żadnej poprawy kondycji włosów, jak wypadały, tak wypadają. Żadnej różnicy po zużyciu całego opakowania. Jedyne co dobrego mogę powiedzieć o tym kosmetyku to to, że jest bardzo wydajny. Choć akurat w tym konkretnym przypadku było to dla mnie utrapieniem. Nie mogłam się doczekać aż wreszcie dobrnę do końca. Nie polecam, to strata pieniędzy (a do najtańszych ta wcierka nie należy) i czasu, przez który mogłabym zadbać o włosy czymś, co naprawdę działa. Na pewno nie kupię nigdy więcej.

Wcierkę kupiłam z czystej ciekawości. Stosuję takie produkty bardzo regularnie, postanowiłam więc ją przetestować. Opakowanie - wygodna buteleczka z atomizerem, choć akurat mój atomizer często się zacinał, a pod koniec produktu to już w ogóle było mi ciężko zaaplikować nim wcierkę. Dodatkowo zupełnie nie widać ile produktu mamy jeszcze w opakowaniu. Ale bardzo podoba mi się fakt, że opakowanie zostało zrobione z plastiku wyłowionego z oceanów. Rewelacja. Zapach - niezwykle przyjemny, delikatny. Na włosach nie utrzymuje się wcale. Działanie - nie zauważyłam zmniejszenia się wypadania włosów, choć wcierkę aplikowałam bardzo regularnie. Muszę jednak przyznać, że świetnia nawilżała skórę głowy. Kondycja skóry głowy po regularnym stosowaniu tej wcierki zdecydowanie się poprawiła, widać, że jest nawilżona. I w sumie nic po za tym. Wzrostu włosów też nie zauważyłam, albo przynajmniej nie jest to bardzo spektakularny efekt. Kolejnym minusem jest to, że włosy przy nasadzie przy używaniu tej wcierki dużo szybciej się przetłuszczały. Nie miałam wcześniej podobnego problemu, więc wiem że to na pewno wina tej wcierki. Czy kupię ponownie? Myślę że nie. Jest to przyjemna nawilżająca wcierka, ale jej działanie nie zrobiło na mnie tak dobrego wrażenia, że chciałabym jej dalej używać.

Wcierkę kupiłam przez przypadek w Rossmannie. Skończyła mi się wcierka z OnlyBio, a na półce w drogeri nie było już jej. Wcierka jest bardzo przyjemna w używaniu i ma piękny zapach. Stosuję ją po myciu na lekko wilgotne włosy i tak sprawia mi się najlepiej. Włosy są uniesione u nasady i pięknie pachną, Wcieram ją palcami lub masażerem do skóry głowy Ewy Schmitt. Niestety wcierka zaaplikowana na suche włosy sprawiała, że zrobiły się mocno przetłuszczone i oklapnięte. Nie zauważyłam, żeby wcierka pobudzała wzrost włosów, ale stosuję ją zamiennie z innymi wcierkami, bardziej ze względu na zapach i uniesienie włosów. Wcierka jest w wygodnej butelce z atomizerem.

Niestety u mnie się nie sprawdziła. Wcierka nie wywołała spektakularnych efektów, oprócz spektakularnego sklejenia włosów. Ta wcierka była na moich włosach jak lakier… Dramat. Oprócz posklejanych włosów nie zauważyłam innych efektów. Chcąc ją zużyć wcierałam na noc, a rano myłam głowę, ale znalazłam już swoje wcierki więc nie wiem czy w ogóle ją wykorzystam. Nie polecam.

Wcierka ma bardzo przyjemny zapach i niekleistą konsystencję, co już na starcie jest mega plusem dla mnie w porównaniu do innych produktów. Bardzo fajnie się jej używa dzięki butelce ze spryskiwaczem, którym można spryskać skórę głowy bez nakładania jej na włosy. Mimo tego, że moje włosy są bardzo cienkie i łatwo je przeciążyć, to wcierkę mogłam stosować zarówno na mokre jak i na suche włosy. Po jej użyciu nie były one przeciążone, przetłuszczone czy sklejone lecz fajnie odbite od nasady. Jest ona pierwszą wcierką, którą mogę używać na umyte włosy, bez utraty ich świeżości i objętości. Jeśli chodzi o działanie, niestety nie zauważyłam zmniejszenia wypadania włosów, na czym mi najbardziej zależało, a stosowałam wcierkę regularnie przez 2 miesiące. Produkt korzystnie jednak wpłynął na moją skórę głowy, która podczas stosowania wydawała się bardziej nawilżona i nie była podrażniona (z czym często mam problem) Dużym plusem wcierki jest dobry skład i opakowanie, które zostało wykonane z przetworzonego plastiku

Ta wcierka nie sprawiła, że moje włosy przestały wypadać, albo co najmniej w połowie tego się nie poprawiło. Stosowałam 1,5 miesiąca codziennie, jednak tak jak wspomniałam wcześniej ta pielęgnacja nic mi nie dała. Szkoda, bo opinie ma na prawdę fajne i myślałam, że mój przypadek z wypadającymi włosami rozwiąże się. Co do samego stosowania, to wcierka nie obciąża włosów, nie przetłuszcza... są one normalne. Ogólnie trochę słaby aplikator, ciężko się aplikuję na skórę głowy. Nie mniej jednak, u mnie się nie sprawdziła i więcej nie kupię.

Używam tej wcierki na przemiennie od 2 miesięcy i efekty są bardzo widoczne. Szybko pojawiły się baby hair! wcierka nie skleja włosów i ma najlepszy aplikator na świecie. Polecam!

Nigdy nie byłam przekonana co do samej idei wcierek do włosów, a tu takie miłe zaskoczenie :) Z początkiem marca ścięłam włosy ok. 20 cm. I szybko zatęskniłam za długimi... Zaciekawiona marką Neboa postawiłam na ten produkt. I aż takich rezultatów się nie spodziewałam. Włosy rosną bardzo szybko. Masa baby hair. Moja skóra głowy polubiła tę formułę, o co bałam się najbardziej. Sam produkt jest niesamowicie wydajny - przy regularnym stosowaniu dosyć długo wykańczałam pierwszą buteleczkę. Aplikacja jest bardzo wygodna, nie mam problemu z dotarciem do skalpu. W połączeniu z odpowiednią pielęgnacją włosów, wcierka w 100% spełnia swoje zadanie. Aktualnie kończę trzecią butelkę i zaopatrzyłam się na promocji w kolejną :)

Wcierke kupilam na promocji w rosmannie w super cenie, od niedawna testuje rozne produkty tego typu, bo moje wlosy wypadaja jak szalone. Wiec.. duzym plusem wcierki jest to, ze nie obciaza moich wlosow, wiec spokojnie moge jej uzyc od razu po myciu i wlosy wygladaja dalej na swieze,zapach tez jest na plus, delikatny. stosuje ja od misiaca i dalej ja mam, wiec wydajnosc tez ok;) skutecznosc, hmm.. co prawda nie pojawilo sie u mnie wysyp nowych wlosow ale zdecydowanie przestaly wypadac, wiec jak najbardziej polecam

Od ponad dwóch lat zapuszczam włosy i właśnie wtedy zaczęłam stosować wcierki do skóry głowy. Jak dla mnie jest to najlepsza forma pomocy przy tego typu procesie, który sam z siebie potrafi być bardzo długotrwały, a tego typu kosmetyki są w stanie to chodź trochę przyśpieszyć. Moje włosy same z siebie rosną naprawdę bardzo wolno, dlatego dla mnie produkt ten jest obowiązkową pozycją. Często testuję w tej kategorii różnego rodzaju nowości i tym razem zdecydowałam się na drugą z dostępnych wcierek od marki Neboa. Wersję jasnoniebieską miałam okazję stosować kilka miesięcy temu i byłam z niej bardzo zadowolona, dlatego tym razem padło na żółtą. Kosmetyk zawiera w sobie aż 97% składników pochodzenia naturalnego. Znajdziemy tu aż dwanaście ekstraktów i składników aktywnych, między innymi z rozmarynu, z arniki górskiej, z sosny czy z cytryny. Całość ma posiadać działanie odświeżające, przeciwłupieżowe i zagęszczające. Dodatkowo ma niwelować wypadanie włosów i nawilżać skórę głowy. Wcierka zamknięta została w wykonanym z plastiku opakowaniu w formie butelki o pojemości 150 ml. Ma ono żółty kolor. Za pomocą czarnej czcionki przedstawiono takie informacje jak logo producenta, nazwę produktu i jego najważniejsze właściwości w języku angielskim. Z tyłu naklejona została biała etykietka z przetłumaczonym na język polski opisem kosmetyku i zalecanym sposobem użycia. W rolę aplikatora wciela się tutaj biały dziubek, z którym mam taki sam problem, mianowicie bardzo łatwo się przesuwa i trudno jest wycelować w skalp a nie we włosy. Kosmetyk stosowałam codziennie. Od razu zakupiłam dwa opakowanie, które starczyły mi na ponad trzy miesiące, także produkt jest całkiem wydajny. Wcierałam go za pomocą przeznaczonych do tego grabek bądź masażera. Jeżeli chodzi o efekty, to jestem z nich bardzo zadowolona. Produkt widocznie zagęszcza włosy i sprawia, że mają mniejszą tendencję do wypadania. Rosną znacznie szybciej niż bez stosowania tego kosmetyku. Wcierka dodatkowo nawilża skórę głowy. Niestety delikatnie ją przetłuszcza, także warto mieć w swoich zbiorach suchy szampon w razie awaryjnej sytuacji. Wcierka od marki Neboa to produkt, który zdecydowanie polecam każdemu, komu zależy na zmniejszeniu wypadania włosów. Jest to bardzo wydajny produkt w przystępnej cenie, który robi to, co ma robić. Dodatkowo jest łatwo dostępny w drogerii Rossmann, Polecam.

Do wcierek podchodzę ostrożnie. Bardzo często zdarza się, że te obciążają mi włosy tuż przy skalpie. Kiedy kupiłam wcierkę z Neboa nie dość, że moje włosy przestały wypadać to dodatkowo po nałożeniu nie przetłuszcza włosów u nasady. Dla mnie - jak najbardziej ok! Produkt ma delikatny zapach, atomizer wydaje odpowiednia ilość produktu a samo opakowanie wyglada estetycznie. Kupię kolejny raz :)