Yves Rocher, My Vanilla Garden EDT

*My Vanilla Garden jest to zapach dla osób, które lubią waniliowe nuty bo jak sama nazwa wskazuje jest tu mnóstwo wanilii;) Dodatkowo do towarzystwa wanilii dodane zostały orzeźwiające zapachy – czarna porzeczka i pomarańcza. Zapach osobiście trafia w mój gust. Jest słodki ale zarazem świeży. Raczej lekki i nie męczący. Czy jest to zapach typowo świąteczny? Ja uważam, że nie i używam go całym rokiem :)

*flakonik jest prosty. Szata graficzna jest ładna, przyciąga wzrok

-jeśli chodzi o trwałość to moim zdaniem jest raczej średnia. Mam mieszane odczucia ponieważ po psiknięciu na skórę już po kilkunastu minutach nie czuję ich wcale. Trzeba bardzo mocno się zbliżyć, żeby wyczuć je na skórze. Ale z drugiej strony kiedy użyję ich w pracy często ludzie pytają co tak ładnie pachnie więc przez jakiś czas na pewno ten zapach się unosi:)

Podsumowując raczej nie kupię ich ponownie. Czy sięgnę po inne zapachy? Być może, choć ciekawa jestem czy ich trwałość jest lepsza ?

Ładny zapach, choć podobny do innych perfum z nutą wanilii od YR. Szkoda, że nie trwały, znika dosłownie po 20 minutach. Dostałam go w prezencie za zakup kosmetyków pielęgnacyjnych, więc wydatek nie boli i fajnie mieć taką edycję limitowaną do kolekcji. Ale zdecydowanie przy swojej trwałości odświeżacza powietrza nie wart pieniędzy jak za inną wodę perfumowaną tej marki.

Okropieństwo

Jest to zdecydowanie najgorsza świąteczna limitka jaką Yves Rocher wypuścił do tej pory. Zawiodłam się bardzo, a tym bardziej że miał to być prezent świąteczny dla samej siebie.
Zapach sztucznej wanilii w stylu cukru wanilinowego z dodatkiem kwaskowatych bliżej niesprecyzowanych owoców cytrusowych. Całość niestety wybrzmiewa tanio i tandetnie. Mi osobiście kojarzy się z zapachem tzw "chińskich" sklepów z 1001 drobiazgów do wszystkiego i do niczego. Plus za trwałość, jest duża jak na limitowaną wersję i chyba tylko tym zasłużył sobie na jedną gwiazdkę. Zapach jest jednak bliskoskórny i mimo że w miarę trwały trzeba się wwąchiwać w nadgarstek by coś poczuć.
Zapach ostatecznie wylądował u 8-letniej siostrzenicy, która stwierdziła że pachnie jak włosy jej lalki (plastikiem?) i bardzo jej się podoba. Cieszę się że nie wpadłam na pomysł by dać go komuś w prezencie bo było by mi zwyczajnie wstyd.