CO TO JEST ???... :confused:
Jeśli potraktować to jako perfumy - to są mało trwałe, tłuste, brudzą ubranie.
Jeśli potraktować to jako bliżej nieokreślony kosmetyk do ciała - to zawiera zbyt ryzykowne składniki (np. w zetknięciu ze słońcem), bazuje na alkoholu, nie pielęgnuje przecież.
Tylko JAK potraktować produkt o tak dziwacznym składzie?
Zawiera 3 rodzaje filtrów chemicznych - ok, musi je zawierać, bo to wielka przezroczysta butla, pozbawiona kartonika - bez filtrów zapachowe olejki eteryczne szybko uległyby rozkładowi i zjełczeniu, a kolor płynu (obecne 2 syntetyczne barwniki) pewnie szybko wyblakłby, rozkładając się na mało przyjazne substancje.
Zawiera glicerynę, glikol propylenowy oraz wspomniane barwniki (CI17200, CI19140) - nie wiem, który z nich jest winowajcą i jak działają w połączeniu, ale efekt jest taki, że płyn tłuści i brudzi rękawy jasnej bluzki (jeśli używamy go jak normalnych perfum, psikając nadgarstki). Masakra po prostu. Nigdy wcześniej nie miałam takich przygód z perfumami - ale też nigdy wcześniej nie miałam takiego dziwaka...
Rzecz najważniejsza, czyli zapach (bo w sumie takie jest jednak główne przeznaczenie tego psikadła): dla mnie zapach rzekomej wanilii jest tu wprawdzie dominujący, ale niestety bardzo rozczarowujący. Wanilia złamana jest czymś kwaskowatym, by nie powiedzieć kwaśnym. Niuans ten został w nią wpleciony bardzo nieumiejętnie - w efekcie zapach jest przaśny i toporny. Odpowiedzialne za dodatkową, niewaniliową nutę zapachową są (chyba) składniki Limonene, Amyl Cinnamal, Hexyl Cinnamal oraz Linalool - czyli komponenty dające takie nuty zapachowe jak (kolejno): skórka cytrynowa, jaśmin, konwalia. Brzmi to niby nieźle, ale być może połączenie tych syntetycznych składników z prawdziwym wyciągiem z wanilii (Vanilla Planifolia Extract) jakoś nie wyszło, nie zagrało. Nie wiem w czym rzecz, ale mnie uderza w nos jakiś nieatrakcyjny rozdźwięk w tych "perfumach" - niby wanilia, ale zdewastowana czymś brzydkim, kwaśnawym - i właśnie dlatego pokusiłam się o nieudolną próbę bardzo amatorskiej analizy. Z której zresztą niewiele wynikło...
Pomijam już nawet ten dziwaczny (jak na perfumy) skład produktu, ale po prostu sam zapach pozostawia bardzo wiele do życzenia. Jest po prostu brzydki. Może nie jest tragiczny - ale wyraźnie czegoś mu brakuje, a czegoś z kolei nie powinno w nim być. No i nie wiem jak aplikować tego barwiącego tłuścielca - chyba tylko na karku we włosy. Za to również obniżam ocenę, bo co to za sprej, którym prawie nigdzie nie można psiknąć. Trwałość marna, ale w sumie czego się spodziewać po "perfumach" które kosztują 39.90 za butlę 100 ml. Ja na szczęście mam (miałam!) mini flaszeczkę 20 ml.
Używam tego produktu od: ponad dwa tygodnie męki
Ilość zużytych opakowań: 20 ml, wyrzuciłam...