Ze względu na to, że nie lubię doklejać sztucznych rzęs, postanowiłam zapuścić oraz zagęścić swoje własne. Robiąc research, po wykluczeniu już wszystkich odżywek z kontrowersyjnym w świecie beauty bimatoprost'em, skończyłam z odżywką z Mawawo oraz The Ordinary. Oczywiście, na rynku znajdziemy więcej propozycji, ale tutaj kierowałam się też ilością oraz jakością recenzji. Mawawo zwyciężyła ze względu na: cenę, gramaturę, dostępność, opinie (choć było ich mniej), w tamtym momencie aplikator.
Opakowanie
Opakowanie jest przezroczyste, plastikowe, z czarną naklejką, zawierającą logo, nazwę oraz krótki opis z informacjami odnośnie produktu, aplikacji i gramatury - jest estetyczne. Gabarytowo jest niewielkie, lekkie, bardzo wygodne do podróżowania, solidne.
Zawartość
W środku oczywiście znajdziemy nasze serum - przezroczyste, o dosyć lejącej konsystencji, która na rzęsach zastyga, o delikatnym zapachu, którego nie jestem nawet w stanie opisać. Na pewno nie jest to nieprzyjemny zapach, ani nie bardzo intensywny. Warto napomknąć, że budząc się rano lub używając go solo w ciągu dnia, po nałożeniu większej ilości (o którą nie trudno przez ten aplikator) może się rolować. Tutaj mam na myśli przypadki, kiedy pocieramy oczy ze zmęczenia, czy cokolwiek w tym stylu. W sytuacji wytuszowania rzęs nic takiego nie ma miejsca, maskara nie będzie się osypywać, migrować, odbijać, jeżeli oryginalnie nie ma do tego tendencji.
Data przydatności produktu do ceny oraz wydajności
Na zużycie 9 ml produktu mamy 6 miesięcy. Produkt możemy aplikować raz lub dwa razy dziennie, nawet pod makijaż (przetestowane, jak najbardziej można). Z własnego doświadczenia oraz czytając recenzję wiem, że używając zarówno na rzęsy, jak i brwi, nie jesteśmy w stanie nawet wykończyć opakowania w ciągu tych 6 miesięcy, chociażbyśmy nakładali serum codziennie, dwa razy dziennie. Cena regularna to około 72 zł, ale na promocjach da się je dostać za około 50. Obie ceny uważam za uczciwe, bo to wydatek na przynajmniej 6 miesięcy.
Aplikator a produkt
Po otwarciu mamy dosyć spory aplikator, porównywalny wielkością do tych z tuszów (tuszy?) do rzęs, włoskowy, miękki. Nie byłoby w nim nic złego, gdyby nie fakt, że nabiera on niesamowicie dużo produktu, który potrafi niestety rozlać się do oka. Nie wiem, czy to kwestia mojej sztuki, ale poza tym, że tego produktu było za dużo, a ściąganie nadmiaru było równoznaczne w jakimś stopniu z marnowaniem go, to wylewał mi do oczu, które od razu nieziemsko piekły. Musiałam natychmiastowo biec i przemywać oczy wodą, bo ból był nie do zniesienia i nie ustępował. Nie widziałam, żeby ktoś o tym pisał wcześniej, więc może to kwestia mnie lub mojej sztuki, ale daję o tym w każdym razie znać.
Działanie
Cóż tu dużo mówić - działa. Pierwsze efekty widać po około 3 tygodniach od regularnego stosowania. Dorównuje serom (?) pokroju Biotebal, long4lashes ze znacznie przyjaźniejszym składem. W moim mniemaniu jednak nie osiągnęłam bardzo spektakularnych efektów za te pół roku. Może to być kwestia, że rzęsy mam ciemne, ale nie czarne, z natury średnio gęste, gdzie górne gdyby tylko mogły rosłyby wprost do oka. Stąd wywnioskowałam, że nie uzyskamy chociażby efektu przyciemnienia włosków. Efekty najbardziej było widać po dolnych rzęsach. Wyglądają znacznie lepiej po odżywce niż na samym starcie. Po wytuszowaniu górne prezentują się ładnie, ale też bez przesady. Najbardziej działa pod względem niewypadania rzęs. Przez cały okres stosowania nie wiem czy wypadł mi chociaż jeden włosek.
Sytuacja po odstawieniu serum (około 2 miesiące)
Przez fakt, że nie uzyskałam zniewalającego z nóg efektu postanowiłam spróbować sposobu na olej rycynowy. Kurację (?) serum z Mawawo zakończyłam początkiem grudnia, od razu rozpoczęłam stosowanie oleju rycynowego i już przy nowym roku zaczęło mi wypadać naprawdę sporo rzęs, raczej z górnej linii, przynajmniej kilka dziennie. Mamy już połowę lutego i wypadanie ustąpiło, sporadycznie wypada jedna rzęsa. Nie mam prześwitów, rzęsy są krótsze, jest ich trochę mniej, ale od nowa rosną, zagęszczają się. Tutaj znów - najwięcej da się zauważyć po dolnych. Olejek dalej pomaga im rosnąć, stają się akurat ciemniejsze, grubsze - takie jak oczekiwałam po tych 6 miesiącach.
Podsumowanie
Polecam osobom, które szukają szybkich i przynajmniej zadowalających efektów, za pomocą produktu o dobrym składzie, polskiego producenta, bez bimatoprostu. Wydaje mi się, że docenią go posiadacze/posiadaczki bardzo rzadkich, cienkich, krótkich rzęs z natury lub osoby, którym doskwiera wypadanie. Na uwadze warto jednak mieć co będzie po ewentualnym odejściu od produktu oraz ponownie sygnalizuję to szczypanie w moim przypadku. Ja do serum na tą chwilę nie wrócę, ale z ręką na sercu mogę polecić ciekawskim, chętnym wypróbowania solidnej odżywki.
Zalety:
- Skład
- Działanie (przynajmniej zadowalające, zdecydowanie spełniające warunek o niewypadaniu)
- Cena (uważam, że 50-70 złotych raz na przynajmniej 6 miesięcy jest uczciwą ceną)
- Nie tak dramatyczne skutki po odstawieniu produktu, jak przy innych odżywkach dostępnych na rynku
- Opakowanie (oprócz [po części] aplikatora)
Wady:
- W moim przypadku] Pieczenie, kiedy dostanie się do oka
- Szczoteczka przy aplikatorze pod względem dozowania produktu
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie