Niuqi Glinka, Detoksykująca maseczka do twarzy `Czarna glinka + olej Acai` 

Uwielbiam glinki, od lat goszczą w mojej pielęgnacji twarzy i włosów. Na glinkę czarną skusiłam się podczas zakupów spożywczych, do świetna alternatywa dla maseczek DIY. Maska ma przyjemną konsystencję, jest łatwa w aplikacji, świetnie oczyszcza i odświeża skórę. OPAKOWANIE Mała, płaska saszetka wykonana z grubej folii z plastikowym koreczkiem jest praktyczna. Szata graficzna jest bardzo prosta, pastelowa kolorystyka oraz prosta grafika z czarną glinką dopełnia proste napisy. Na przedniej stronie mamy wypisane główne cechy i składniki produktu. Z tyłu znajdziemy dokładny opis kosmetyku jak i składników aktywnych. MASECZKA Maseczka jest wegańska, w formule nie ma mikroplastiku ani surowców pochodzenia zwierzęcego. Znajdziemy tutaj za to glinki, mnóstwo ekstraktów i hydrolatów. Maseczka ma kolor ciemnoszary, prawie, że czarny. Ma kremową konsystencję ułatwiającą aplikację. Posiada przyjemny, świeży zapach. Nakładam ją na zalecane 10-15 minut i zmywam. Nie jest to łatwe, bo jak typowa glinka niestety ciężko schodzi z twarzy, zmywanie ułatwia mi płatek wielorazowy. Po zmyciu cera jest przyjemnie gładka, miękka w dotyku, oczyszczona i przyjemnie odświeżona. Pomaga w walce z niedoskonałościami. Maska spełnia wszystkie obietnice producenta. Maska ma pojemność 50 ml, które wystarczyły mi na 5 aplikacji. PLUSY praktyczne opakowanie aksamitna, kremowa konsystencja łatwość aplikacji cera wygładzona, oczyszczona i odświeżona wydajność korzystna cena MINUSY jak każda maska z glinki ciężko się zmywa

Chyba wszystkim jest znana marka kosmetyków które wypuszcza biedronka i możecie je znaleźć w każdym sklepie. Tym razem mowa o Niuqi, Glinka, Detoksykująca maseczka do twarzy `Czarna glinka + olej Acai` Jeśli masz szara, matowa cere a do tego zapchane pory to produkt idealny dla Ciebie . Jest to maseczka do zadań specjalnych z naturalną glinką i kompleksem roślinnych składników. Po użyciu zauważyłam , że skóra stała się lekko oczyszczona , a to za sprawą naturalnej czarnej glinki i dodatku węgla aktywnego. Zauważyłam również zmniejszenie widoczności porów i regeneruję cerę dzięki obecności ekstraktu z jagód acai. Msaseczka ma dość spora objętość więc z pewnością wystarczy przynajmniej na dwa użycia więc jakieś efekty napewno można zauważyć. Jak już wcześniej wspomniałam jest bardzo dobrze dostępna dzięki czemu można wypróbować w takiej cenie jaką oferuje biedronka.

Kosmetyk został zamknięty w saszetce o pojemności 50 ml, zakręcanej zakrętką. W konsystencji jak na glinkę jest dosyć rzadka oraz czarna w zabarwieniu jak węgiel. Aplikacja maseczki przebiega bardzo łatwo, jednak trzeba uważać aby nie wydobyć jej nadmiaru. Na twarzy rozkłada się w miarę równomiernie i subtelnie zaczyna grzać. Podczas zabiegu czuć ciepło na cerze co mimo wszystko pozwala się zrelaksować. Po około 20 minutach zmyłam glinkę, która cały czas była plastyczna i nie zastygła. Problemu ze zmyciem nie było ale wszystko dookoła zostało zabarwione na czarno. Kosmetyk pozostawił skórę gładką, widocznie oczyszczoną oraz gotową do dalszych czynności pielęgnacyjnych. Następnego dnia nie powstał nadmiar sebum, a cera była w dalszym ciągu naturalnie matowa. Glinka mnie nie uczuliła ani nie podrażniła.

OPAKOWANIE Zakręcona tubka - produkt nie wysycha. Przy ostatnim użyciu tubkę można przeciąć i wydobyć pozostałości maski. KONSYSTENCJA Gęsta, nie spływa z twarzy, dobrze się ją rozprowadza. Duży plus za informację na opakowaniu o konieczności zwilżania mgiełką wysychającej maski. Zapach jest okej, jak na czarną glinkę. DZIAŁANIE Mam cerę tłustą, skórę alergiczną. Maseczka mnie nie uczuliła ani nie podrażniła. Stosuje 1-2 razy w tygodniu. Maseczka u mnie reguluje wydzielanie sebum, twarz po użyciu jest odświeżona i w dobrej kondycji. WYDAJNOŚĆ Maseczka kosztowała mnie ok 6 zł, starsza spokojnie na 10 razy, u mnie to nawet więcej bo nakładam cienką warstwę co mi w zupełności wystarcza do uzyskania efektu. Za taką cenę naprawdę warto. Szczegół tylko taki, że nieraz ciężko na nią trafić, zresztą jak na inne maski z tej serii. Zazwyczaj więc kupuje więcej opakowań i jestem pewna, że mi ich nie zabraknie.

Produkt zakupiony w markecie, zamknięta w jasnej saszetce maseczka ma neutralny zapach gęsta konsystencję koloru czarnego jest bezproblemowa w aplikacji i zmywaniu,nie zastyga na twarzy ,pozostawia skórę miękką gładką dobrze oczyszczoną pomaga w walce z niedoskonałościami jedna z lepszych tego typu maseczek

Ostatnimi czasy sporo czytał o zbawiennym działaniu glinek i stosowaniu jej w pielęgnacji zarówno twarzy, jak i ciała czy nawet włosów. Jakiś czas temu za sprawą testowania pewnej pianki do mycia buzi musiałam zmierzyć się z niemałym wysypem niedoskonałości zwłaszcza w okolicy czoła i szukałam na tę przypadłość zbawiennego rozwiązania. Z racji tego, że nie mam żadnego doświadczenia z pracy z glinką, postanowiłam zacząć od jej przygotowanej już wersji i sprawdzić, czy się z nią polubię. Wiedziałam, że w pierwszej kolejności zdecyduję się na nią w wersji zielonej bądź czarnej. Podczas jednych z ostatnich zakupów w sklepie Biedronka natknęłam się na maseczki od marki Niuqi z serii Glinka i postanowiłam, że od tego właśnie zacznę swoją przygodę. Z interesujących mnie propozycji dostępna była jedynie czarna, więc właśnie na nią padł wybór. Produkt zamknięty został w opakowaniu w formie saszetki o pojemności 50 ml, także na pewno nie będzie to kosmetyk na jedno użycie. Ma aplikator w formie dziubka i dzięki temu bardzo przypomina mi trochę takie musy do picia dla dzieci. Saszetka ma kolor jasnego brązu i sporą grafikę właśnie czarnej glinki. Oprócz tego umieszczono tutaj takie informacje jak logo producenta, nazwę kosmetyku i jego podstawowe właściwości, z drugiej zaś strony mamy bardziej szczegółowy opis wraz z zalecanym sposobem użycia i składem. Tak naprawdę nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak szerokie spektrum działania posiada czarna glinka. Opisywana jest jako składnik o właściwościach wyrównujących koloryt skóry, wygładzających, ale i detoksykujących, pozwalających zniwelować trądzik i dokładnie oczyścić pory. Z drugiej zaś strony znajdziemy w tyk kosmetyku olej Acai, który z kolei polecany jest przy pielęgnacji cery suchej, gdyż wspaniale nawilża, odżywia i regeneruje. Według mnie produkt ten ma bardzo szerokie właściwości i dzięki temu jest mocno uniwersalny. Produkt stosowałam przez dwa miesiące regularnie, około dwa razy w tygodniu. Aplikowałam go na oczyszczoną skórę po wykonaniu peelingu. Maseczka ma dosyć rzadką konsystencję, która przy okazji jest bardzo kremowa i oczywiście czarny kolor. Aplikuje się stosunkowo szybko i bezproblemowo. Ja preferowałam nieco grubszą warstwę, ale też bez przesady. Maskę trzymamy na buzi przez mniej więcej piętnaście minut i po tym czasie zmywamy ją wodą. Nie ma co ukrywać, że jest to dosyć brudzący proces i należy mieć do niego cierpliwość. Same efekty jednak są tego warte. Produkt doskonale wygładza i zmiękcza naszą buzię, aż chce się jej non stop dotykać. Co więcej przy regularnym stosowaniu maseczka ta doskonale radzi sobie z krostkami i innymi niedoskonałościami podskórnymi. Żaden inny kosmetyk nie pozwolił mi ich tak zwalczyć jak ten od Niuqi. Nie będę ukrywać, że glinka ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i zdecydowanie jeszcze się w nią zaopatrzę. Polecam każdemu, ale zwłaszcza osobom, które chcą pomóc sobie w walce z niedoskonałościami.

Gdy zobaczyłam tę maseczke w biedronce od razu wiedziałam, że muszę ją przetestować. Po pierwsze uwielbiam glinki, a zwłaszcza ich oczyszczające działanie dlatego wiedziałam że będzie super. Kolejna sprawa to cena 6 zł, za kilka aplikacji to świetna cena. Dodatkowo lubię większe pojemności, bo nigdy nie wiem ile produktu akurat mi trzeba. Jest to maseczka detoksykująca z czarna glinką. Opakowanie bardzo minimalistyczne, ale i estetyczne. Jej zapach jest trochę intensywny, jednakże podobał mi się dlatego na plusik. W maseczce znajdziemy także olej acai, który dodatkowo regeneruje, wygładza, nawilża, wyrównuje koloryt, wzmacnia naczynia krwionośne, wspomaga leczenie hiperpigmentacji. Składa się ona w 97% ze składników pochodzenia naturalnego co kiedy świetna opcją dla wrażliwych. Sama aplikacja maseczki jest bardzo przyjemna. Jest ona niezwykle aksamitna i kremowa, przyjemnie rozprowadza się ją pędzelkiem po twarzy. Jest to dosyć satysfakcjonujące. Jej pojemność wystarczyła mi na 6 razy, więc jednorazowy koszt to ok. 1 zł. Maseczka nie zastyga jak typowa glinka. Przy 20min relaksu zaledwie raz stosowałam tonik dla zwilżania jej. Maseczka dosyć łatwo schodzi z buzi, polecam wykorzystać do tego wacik wielorazowy. Nie martwcie się z niego później też ładnie zejdzie w praniu. Po ściągnięciu maseczki cera jest ukojona, wszystkie zaczerwienienia złagodzone. Buzia jest lekko matowa, co jest dla plus dla cery tłustej i problematycznej. Świetnie nada się jako pielęgnacja przed makijażem jak i przed nocnym nawilżaniem.

Kiedy zobaczyłam tę maskę po raz pierwszy w Biedronce, postanowiłam ją wypróbować. Przede wszystkim zachęciła mnie cena (5,99 zł), za którą otrzymujemy kilka aplikacji, a odrobinę pomagamy też środowisku, nie zużywając tyle plastiku co w przypadku maseczek wystarczających na jedno użycie. Produkt ma czarną barwę i moim zdaniem trochę duszący zapach, który czuć przez cały czas aplikacji na skórze. Dzięki odkręcanemu korkowi można wydobyć tyle produktu, ile nam aktualnie potrzeba i zamknąć go bez obawy o zaschnięcie. Mi maseczki wystarczyło na około 5 - 7 razy, ale kładłam bardzo grube warstwy. Pod koniec można rozciąć opakowanie, aby wydobyć wszystkie resztki. Mam skórę mieszaną, skłonną do zaczerwienień, ale też z nadmiernym wydzielaniem sebum. Czasem również zdarzają się jeszcze wyskoczyć jakieś krostki lub zmiany podskórne. Maska od Niuqi na szczęście nie jest peel - off, bo moja wrażliwa skóra by tego nie zniosła. Nakładam ją na całą twarz i trzymam około 15 - 20 minut, po tym czasie spłukuję. Zdziwiłam się, że maska nie zasycha strasznie szybko. O ile przy innych maseczkach glinkowych muszę kilka razy spryskiwać twarz hydrolatem, tutaj robię to nawet tylko raz i wciąż nie odczuwam ściągnięcia. Zmywanie niestety nie należy do najłatwiejszych. Może gdybym kładła trochę cieńsze warstwy to byłoby mi łatwiej, ale tutaj muszę robić 2 lub 3 podejścia, aby pozbyć się czarnego koloru szczególnie na zgięciach nosa czy w okolicach brwi. Po użyciu maski skóra jest ładnie rozświetlona, a te miejsca, które zazwyczaj się błyszczą, pozostają oczyszczone. Cera wygląda wtedy naprawdę zdrowo, nawet zaczerwienienia lekko się chowają. Pory są ściągnięte, a czarne kropki z nosa znikają i mogę nawet powiedzieć, że jest to proces trwały, ponieważ widzę ich na co dzień coraz mniej. Co do zgrubień podskórnych to produkt trochę słabo działa, bo nadal czuję wyraźne nierówności. Maska na pewno wyląduje w moim koszyku ponownie, ponieważ podoba mi się jej pojemność przy tak niskiej cenie, a działanie nie jest wcale gorsze od droższych drogeryjnych masek. Mam nadzieję, że zapach kolejnych partii stanie się trochę bardziej delikatny, bo chyba się do niego nie przyzwyczaję.