Chanel No 5 Eau Premiere 2015 EDP 

Rzadko przytrafiają się perfumy tak idealnie wyważone, harmonijne – czyste, białe, rześkie, lekkie, upajająco przestrzenne, a jednocześnie rozzłocone – pełne światła i powietrza. Słynnym z wielkiej klasycznej Piątki aldehydom dodano przestrzeni, gorzkawej zieleni neroli - świeżości, balsamicznemu, złocistemu ylang-ylang – śmietankowej gładkości, słodkiej wanilii – lekkości i umiaru, a cała kompozycja nabrała nowoczesności i wdzięku. No 5 Eau Premiere po wyjątkowo udanej reformulacji z 2015 roku, co nie stanowi w perfumeryjnym świecie reguły, zyskały na uniwersalności, w szlachetnej odmianie. To perfumy o akordach złocistych i słodkich, więc sensualnie ocieplą w chłodne dni, przywołując marzenia o słońcu i wakacjach, a jednocześnie tak świeże i wystarczająco ozonowe, aby w dyskretnej dawce nie nużyć nawet w trakcie upałów. Ultraszykowne do kreacji wieczorowych, a sprawią, że nawet codzienne sukienki wydadzą się bardziej eleganckie, choć wciąż dziewczęce, i złagodzą srogość najsztywniejszego biurowego kostiumu. I wreszcie, w odróżnieniu od wielu podobnych do siebie, rozpopularyzowanych "słodziaków" gourmand, mają przeogromną moc, niepozbawionego klasy, a jednocześnie pełnego sex appealu, odmładzania noszącej je Kobiety. Nastolatce, nawet w swobodnej stylizacji, dodadzą mnóstwo szyku i pewności siebie, Damie Bez Wieku – wdzięku i seksownego błysku w oku, a wreszcie każdej Kobiecie w najzwyklejszych tenisówkach, dżinsach i koszulce, borykającej się z setką codziennych spraw – poczucia zadbania i swobodnego, choć jednak wielkiego stylu. Polecam każdej Dziewczynie – niezależnie od metryki, a Tym uprzedzonym do Marki, lub zawiedzionym orientalną mocą klasycznych No 5 – na pewno polecam testy No 5 Eau Premiere.

Powyższy slogan odnosił się pierwotnie do wersji L'eau, jednak moim zdaniem świetnie pasuje do Eau Premiere - z jednej strony to przecież Piątka, ale z drugiej... takiej jej jeszcze nie znacie. Eau Premiere to młodsza, unowocześniona wersja klasyka - jeśli tamta wersja kojarzyła wam się z małą czarną, czerwoną szminką i eleganckim kokiem, to Eau Premiere nosi nowoczesną marynarkę, świetlisty makijaż i rozpuszczone włosy ;). To prawdziwy powiew świeżości i eleganckiego minimalizmu z jednoczesnym zachowaniem nut przewodnich legendy. Jaki jest Eau Premiere? W otwarciu cytrusy mieszają się łagodnie z aldehydami - musują, podszczypując leciutko w nos. Nie są zbyt długo same w tym wyjątkowym koncercie - bardzo szybko dołączają do nich ylang-ylang wraz z neroli, przepięknym, subtelnym jaśminem oraz różą majową - i tutaj zaznaczę, że jest to róża wybitna, podana w taki sposób, że nawet jej przeciwniczki dałyby się jej uwieść. Na tym etapie Eau Premiere pokazują pełnię kobiecości i elegancji, jednak nadal jest to wersja współczesna, pozbawiona wydźwięku retro. Gdy wszystko się wycisza, Eau Premiere zaskakują po raz kolejny, tym razem bazą. Chanelowska wanilia, wetiwer i drzewo sandałowe - mieszanka mistrzowska, subtelnie słodka, drzewna i nadal mocno kobieca. Trwałość i projekcja dobre, perfumy zostawiają lekki ogonek, są wyczuwalne, ale nienachalne, a wisienką na torcie jest elegancki, masywny flakon. Eau Premiere to dla mnie wiosna w butelce. To pierwsze ciepłe dni, zapachy niesione przez lekki wiatr i kolory, w które przyozdabia się wówczas wszystko, co nas otacza - kolory najpiękniejsze, jakie widział świat. To kobiecość do kwadratu, codzienna elegancja i klasa, jedyny w swoim rodzaju powiew świeżości, radość i wielowymiarowość w jednym. Jest świetliście i po prostu pięknie. Eau Premiere to perfumy przez duże P. Kolejny Chanel, który skradł moje sentymentalne ostatnio serducho...